Constance Carroll, Mono Eyeshadow Satin Touch (Satynowe cienie do powiek)

Trafiłam na nie w jakieś małej osiedlowej drogerii no name na jednym z wakacyjnych wyjazdów. Mam odcień numer 3, czyli Lolita-srebrzysty wrzos. O błyszczącym satynowym wykończeniu-nie jest to perła, chociaż ma mocny połysk. Mi akurat się spodobał, fajnie się komponuje z ciemniejszymi odcieniami szarości czy chłodnych brązów.
Ogólnie sama formulacja cienia jest ciekawa, z chęcią przetestuję inne kolory z tej firmy jeśli będę miała okazję je spotkać ;)

Mój kolor jest dosyć specyficzny, bo półkryjący, do pełnego krycia oraz mocnego efektu trzeba go sporo dołożyć, bo lubi tworzyć nierówności. Mimo tego faktu i tak polubiłam ten cień-dla mnie najlepiej wygląda jako akcent w wewnętrznym kąciku.
We współpracy jest przyjemny-bardzo miękki(wręcz kruchy), dobrze się nakłada i bezproblemowo blenduje z cieniami różnych firm o różnorodnych wykończeniach. Przez swoją miękkość trzeba uważać, aby nakładać go ostrożnie i małymi porcjami, bo lubi się osypywać.
Trawłość-na bazie do 10h, dla mnie wystarczająca przy moich tłustych oraz opadających powiekach.

Cienie zakupione w małej prywatnej drogerii posiadam dwa kolory 2 White Gold białe złoto ,5 Rose Brown jasny róż w chłodnym odcieniu cienie mają ładne satynowe wykończenie mają dobrą trwałość polecam