Długo zabierałam się do recenzji tej palety, ale w końcu wiem, co chciałabym o niej napisać, także oto moje 5 groszy:
Zacznę od tego, że paleta baaardzo przypomina paletkę Urban Decay Naked Heat jeśli chodzi o dobór kolorystyczny, nie mnie oceniać, kto skopiował od kogo, więc pozostawię to bez komentarza, ale prawda jest taka, że obie palety różnią się od siebie tylko kilkoma odcieniami i kilkoma innymi rzeczami, jednak kolorystyka jest bardzo zbliżona, za bardzo, żeby to mógł być przypadek.
Opakowanie tej paletki jest plastikowe, wydaje się solidne, jednak nawet trzymane w toaletce szybko się rysuje. W środku jest pędzelek, który służy jak w przypadku większości taki palet do niczego, więc jego nie użyłam nigdy.
Pierwszym błędem, jaki popełniłam kupując tą paletkę było to, że dałam się namówić w ogóle na takie kolory - jesienne, bordowe, czerwonawe. Zupełnie nie czuję się w takiej kolorystyce, ale był na te kolory taki hype, że pomyślałam, że zaryzykuję. I niestety zadowolona nie jestem, gdyż moje kolory to na pewno nie są i nie czuję się w nich dobrze. Zanim jednak do tego doszłam że używam tylko 5 odcieni z tej palety przetestowałam ją wzdłuż i wszerz i niestety za każdym razem jak miałam taki jesienny makijaż to po prostu nie czułam się w tym zbyt dobrze. I mimo wypróbowania wielu kombinacji tych kolorów i nakładania ich innymi technikami wciąż rezultat mnie nie satysfakcjonował pod względem kolorów. Stąd fakt numer jeden - takie odcienie nie są dla mnie. Za to gwiazdek nie odejmuję, bo wina jest tylko moja, że zdecydowałam się na takie kolory nie wiedząc, czy mi się spodobają, czy nie.
Sprawą nadrzędną jest w przypadku tej palety jednak dobór odcieni i to w jaki sposób się z nimi pracuje. Miałam okazję malować ludzi paletką Spice i paletką Heat z UD i przykro mi, ale tutaj jakość nijak się ma do tej z UD. Niektóre cienie w Rimmelu są suche, osypują się, nie pracuje się z nimi zbyt dobrze, chociaż przy odrobinie wysiłku można jakiś tam satysfakcjonujący efekt uzyskać, jednak z paletką Heat pracuje się lepiej, te cienie są masełkowate, lepiej się rozcierają.
Dodatkowo nie wiem, kto wymyślił to, żeby do bardzo ciepłej palety włożyć chłodny biały nieco perlisty cień? Nie wiem, co autor miał na myśli. Ten cień pasuje tutaj jak świni siodło. Na całą powiekę jako cień bazowy się nie nadaje, pod łuk brwiowy jest za jasny i za perłowy, ewentualnie można go nałożyć w sam wewnętrzny kącik oka, ale to też nie wygląda zbyt dobrze, skoro cały makijaż powieki jest wykonany ciepłymi odcieniami z palety. Ten cień to zdecydowanie słabe ogniwo z tym zestawieniu. Mam też kilka zarzutów odnośnie 4 cienia od lewej, za ciemny jako cień przejściowy i na całą powiekę, ale 2 od lewej jest zbyt jasny, więc teoretycznie nie ma żadnego neutralnego beżu w odpowiednim odcieniu, którym możnaby zrobić jakieś przyzwoite konturowanie oka. Raz zrobiłam to którymś z tych ceglastych odcieni i wyglądało to źle (patrz: nie pasujące mi odcienie, które sprawiają, że oko wygląda na chore). Mam też zastrzeżenia do fioletu drugiego od prawej, ma inną konsystencję od pozostalych cieni. Jest bardzo suchy, trudny do współpracy, a przy nakładaniu na większą powierzchnię tworzy prześwity.
Ogólnie też odnoszę wrażenie jak patrzę na tą paletkę i paletkę Heat razem że producent Heat jakoś tak lepiej skomponował te odcienie. Rozumiem, że to są niuanse kolorystyczne, ale ja widzę w niej jako taką spójność, tony podobne, harmonizujące ze sobą. W Spice cienie miały być niby pasujące do siebie, ale ich tonacja jest inna i brak mi tutaj tej harmonii i spójności.
Cienie przy nakładaniu się lekko osypują, to jest normalne, więc się nie czepiam (i tak liczy się technika nakładania), chociaż z niektórymi trzeba pracować bardziej, niż z innymi. Wytrzymują na oku cały dzień, przy czym mam wrażenie, że tracą po kilku godzinach na intensywności (ja zawsze nakładam na bazę).
Nie podzielam zachwytów nad tymi cieniami, nie chcę też powiedzieć, że ta paleta to tragedia, ale szczerze powiedziawszy kolory (a raczej ich tony) mogły być lepiej przemyślane, żeby była większa harmonia i same cienie nie są super jakości. Nie są też okropne, ale pracowałam z lepszymi cieniami, więc tutaj nie ma wow. Paleta jest po prostu przeciętna. Nie mam za wiele palet z drogerii, więc może na tle tych drogeryjnych się wyróżnia, ale jak dla mnie to wciąż jest tylko przeciętna jakość. Jeśli ktoś chce spróbować takiej kolorystyki to oczywiście banku nie rozbija kupując Spice (szczególnie na promocji), ale ja bym zakupu nie powtórzyła i swojej paletki się pozbędę, bo przetestowałam solidnie i wiem, że nie będę po nią sięgać.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie