Dobra do nauki nieskomplikowanych makijaży.
Cienie na powiekach to nie jest stały czy obowiązkowy etap w moim codziennym makijażu. Zazwyczaj śpiesząc się rano do pracy podczas malowania odpuszczam sobie jakiś kolorowy czy nawet beżowy makeup oka, decyduje się jedynie na pokrycie ich korektorek oraz utrwalenie sypkim pudrem pod oczy. Lubię jednak w swoim kosmetycznym asortymencie mieć kilka sprawdzonych i ulubionych paletek z cieniami do powiek, decyduje się na nie bowiem podczas makijaży na większe wyjścia czy zwyczajnie kiedy mam więcej czasu. Nie jestem jednak mistrzem w aplikowaniu tego typu produktu i nie potrafię za pomocą pędzla i pigmentu stworzyć cudu na powiekach, ale zwykłe, dwu bądź trzyetapowe cieniowanie albo smoky eye wychodzi mi całkiem nieźle i to właśnie na tego typu propozycje się decyduję.
Cienie w odcieniach nude, brązy oraz beże to coś, cu musi się u mnie w toaletce znajdować. Są one moim zdaniem najłatwiejszymi cieniami do pracy i nauki makijażu, a przy tym dają efekt, który najbardziej lubię - codzienny, ale i także idealny na większe wyjścia. Paletkę Naked Chocolate od marki I Heart Revolution, która chyba w szerszym gronie znana jest jako Makeup Revolution, dostałam na urodziny już trzy lata temu. Trudno mi powiedzieć, czy zdecydowałabym się na nią sama z siebie.
Kosmetyk od zewnątrz ma imitować nadgryzioną tabliczkę białej czekolady, co faktycznie wychodzi mu całkiem nieźle. Opakowanie jest plastikowe, z wypukłymi elementami. W środku znajdziemy dość spore, chodź wątpliwej jakości lusterko, które potrafi delikatnie zniekształcać nam obraz. Ja osobiście z niego nie korzystam. Jeżeli chodzi o cienie, to umieszczono tutaj 16 sztuk w odcieniu beżu oraz brązu. Czternaście cieni jest w standardowym rozmiarze, dwa bardzo jasne beże, które mogą także pełnić funkcję rozświetlacza to tzw. ,,dwójki". W opakowaniu umieszczono także aplikator, pacynkę, z której ja osobiście nie korzystam, gdyż daje ona bardzo ograniczone możliwości nakładania cienia, nie wspominając już o jego blendowaniu.
Kosmetyk, niezależnie od odcienia, na jaki się zdecydujemy, nakłada się na pędzel całkiem bezproblemowo, niestety osypując się przy tym. Nie jest to co prawda najbardziej intensywny osyp, z jakim kiedykolwiek się spotkałam, ale też nie najsłabszy. Dodatkowo pigmentacja tych cieni jest bardzo słaba, wypadają dosyć blado na skórze, co mi osobiście aż tak nie przeszkadza, ponieważ wolę nadbudowywać intensywność odcienia niż od razu walnąć sobie na powiekę plamę koloru, ale osoby wprawione w makijaż mogą czuć się tym poirytowane. Dodatkowo odcienie cieni bardzo zlewają się na skórze, wiele z nich ostatecznie wygląda niemalże identycznie, więc stworzenie jakiegoś bardziej skomplikowanego cieniowania raczej nie wchodzi w grę. Dyskusyjną kwestią są także cienie metaliczne, które bardzo słabo się błyszczą, efektu tafli raczej tym nie uzyskamy.
Jeżeli chodzi o trwałość tego kosmetyku, to nawet z najlepszą bazą nie jest zbyt dobrze. Cienie po kilku godzinach zaczynają tracić na i tak słabej intensywności koloru, aż ostatecznie całościowo znikają. Jedyne co, to robią to całkiem równo, bez brzydkich plam, więc to taka zaleta w wadzie.
Dla mnie ta paletka nadaje się jedynie do nauki i to nawet nie jakiegoś skomplikowanego cieniowania. Chodź kiedyś ją lubiłam, była to moja pierwsza paletka cieni, przynajmniej z tego, co pamiętam, to teraz raczej chętnie do niej nie wracam, wykonałam nią jedynie kilka ostatnich makijaży, żeby odświeżyć sobie pamięć o niej. Trzymam ją głównie z sentymentu i niestety nie jestem w stanie jej polecić.
Zalety:
- Cena
- Ilość odcieni
- Łatwość aplikacji
- Słaby pigment
- Dołączona do cieni pacynka
Wady:
- Osypują się podczas aplikacji
- Odcienie na powiekach wyglądają niemal identycznie
- Lusterko
- Słabej jakości cienie metaliczne
- Słaba trwałość
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie