Dr Irena Eris Silky Shine Illuminating Primer Baza rozświetlająca

W ferworze zakupów w na stronie internetowej dr Irena Eris kilka miesięcy temu dokonałam zakupu bazy pod makijaż, która miała bardzo dobre opinie w sklepie producenta.Nie ukrywam,że jako mieszaniec przez bardzo długi czas wręcz unikałam kosmetykow rozświetlających aby nie pogrążać się dodatkowym błyskiem i wystrzałem sebum,ale czas robi swoje więc i metody makijażu ulegają zmianie. Od początku miałam na tę bazę plan,że będzie produktem pod makijaż matujący, bowiem producent obiecuje,że produkt powinien dawać fajny glow, efekt tafli wody na skórze a nie brokatowe rozświetlenie. I teraz wyobraźmy sobie moje zdziwienie,kiedy pierwszy raz otworzyłam opakowanie i gdy pełna entuzjazmu ruszyłam do testów na moją skórę wylała się drobinkowo-złota baza która przypominała mi balsam rozświetlający z Dax... Nie ukrywam,byłam na początku mocno rozczarowana gdyż nie jest to kosmetyk do tani a raz otwarty ciężko zwrócić. Dopiero po tym pierwszym wrażeniu doczytałam na kartoniku,że produkt można łączyć z kremem,nakładać solo lub traktować właśnie jako bazę pod makijaż. Pierwsze dwa sposoby niekoniecznie do mnie przemawiają,solo czuję się trochę jakbym nałożyła złotą maskę,choć produkt się wchłania stosunkowo szybko i faktycznie upiększa twarz. Nałożona pod makijaż daje jednak spektakularny efekt. Po pierwsze pojawia się wspomniana tafla a dzięki temu matowy podkład przestaje być płaskim matem ale wygląda szlachetnie. Drobne zmarszczki są spłycone, ja osobiście czuję się nieco młodziej. Makijaż faktycznie trzyma się przez długi czas,więc i funkcja bazy jest zachowana. No i jak to bywa przy Eris, produkt obłędnie pachnie i używanie go to czysta przyjemność. Dodatkowo zauważyłam że że produkt fajnie ożywia okolicę oka,gdzie u mnie cienie są zmorą także tutaj mamy dodatkowe wsparcie. Uważam,że mimo początkowych obaw o i pewnego niezrozumienua warto mieć ten produkt w swojej kosmetyczce. Świetnie współgra z innymi produktami marki Eris,ja gorąco polecam!