Świetna baza, ale gdzie ten rumianek, lukrecja, aloes itd..
Często zapominam o nakładaniu bazy, ale zrozumiałam, że warto jednak o niej pamiętać, trwałość i gładkość to rzecz ważna. Tym sposobem zużyłam już trochę tego typu kosmetyków i widzę różnice, Bare Minerals oceniam jako dobrą, a właściwie świetną.
Jest przezroczysta, lekka, delikatna. Nakładam jej niewiele- dokładnie jedną pompkę i zupełnie wystarczy. Tak jak czytamy w słowach producenta: less is more. Kosmetyk rozprowadza się w sposób komfortowy. Otrzymujemy matową równomiernie gładką twarz, poślizg ułatwiający nakładanie make- upu, bajka.
Makijaż trzyma się na niej od rana do wieczora, aż do powrotu z pracy. Ogólnie kosmetyk jest dobry, przyznałabym mu 5 gwiazdek, ale daję tylko 4. Dlaczego?
Otóż dlatego tylko cztery gwiazdki, że no właśnie, liczyłam na jakieś działanie zawartych w tej bazie substancji naturalnych, jak np.:
* witamina C,
* witamina E,
* aloes,
* rumianek,
* lukrecja.
No i po odczytaniu tego wspaniałego składu pomyślałam, że kiedy nałożę te genialne cuda na twarz, efekt będzie co najmniej taki jak po nałożeniu różowej bazy LaPrairie. Tymczasem nie, nie, to zwykła baza. Może, jak zapewnia producent, te składniki zapobiegają starzeniu się skóry, przesuszeniu, no może tak, ale w kwestii przeciwdziałania starzeniu możemy mówić raczej o profilaktyce, zwłaszcza w przypadku tej bazy.
Opakowanie jest minimalistyczne, lubię je- ładne, białe z pompką, estetyczne i higieniczne. Cena w sam raz, jak na taki skład to już super. Coś ponad 100 zł w skali roku (bo na tyle ta baza wystarczy) to koszt niewysoki.
Wiosną używałam bazy Revlon, która w porównaniu z Bare Minerals wypadała znacznie gorzej, ze względu na kleistość i skład.
Używam tego produktu od: 2 mies.
Ilość zużytych opakowań: 25% z opakow. 30 ml