Bell Shimmer Lip Gloss Błyszczyk

Skusiłam się jak zwykle pod wpływem jakiegoś polecenia na YT i żałuję. Nie lubię za bardzo tego błyszczyka, niby krzywdy nie robi, nie wysusza, nie zbiera się, ale niechętnie go używam. Ma dla mnie nieprzyjemny zapach, a opakowanie tandetne. Cechy samego produktu również bez szału - na moich ustach praktycznie nie daje koloru (odcień nude shine), a i tak bardzo szybko się wyciera sama warstwa błyszczyku i zostawia jedynie drobinki brokatu na wargach. Nie zauważyłam również optycznego powiększenia ust. Właściwie mam wrażenie, że nic nie wnosi do mojego makijażu, a sam brokat na naturalnych "matowych" już ustach (bo szybko z niego tylko tyle zostaje) nie wygląda zachęcająco i sugeruje, ze mam wielogodzinny, znoszony, przybrudzony makijaż, choć tak naprawdę niedawno go nakładałam.

Jeśli chodzi o opakowanie jest to typowy błyszczyk, dość mały i poręczny. Plastikowy. Jest dostępny w dwóch odcieniach, ja wybrałam wariant bezbarwny 01 purple shine. Wizerunkowo mi się podoba aczkolwiek w sklepie trzeba uważać ,bo z tej samej serii korektor jest prawie identyczny i sama chcąc kupić błyszczyk ,wzięłam na pierwszy rzut korektor więc można w pośpiechu się pomylić. Aplikator bez zarzutu, działa jak należy. Jeśli chodzi o samo działanie produktu to na pewno nie powiększa on ust. Specjalnie przy pierwszym użyciu pomalowałam nim tylko połowę ust i ani od razu po aplikacji ani później usta się nie powiększają. Błyszczyk faktycznie ładnie je nabłyszcza i ma piękne błyszczące drobinki srebrnego brokatu. Będę go używać, ale wątpię żebym kupiła go po raz kolejny. Jak na razie nie widzę również żeby jakoś specjalnie nawilżał, zwykły błyszczyk z drobinkami.

Kupiłam z ciekawości w kolorze Nude Shine - cena 9,99 - po pozytywnych doświadczeniach z serią Vege. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć jeszcze ten błyszczyk w Biedronce, gdyż jest fantastyczny. Ech te limitowane serie Bell :( narobią apetytu i znikają… Błyszczyk pachnie nieziemsko podczas aplikacji. Dodatkowo jest to seria nawilżająca i to bardzo czuć, zarówno w tym błyszczyku jak i w bazie pod cienie. Mniej w prasowanym pudrze. Bałam się efektu tafli i mocnych drobinek, ale nic bardziej mylnego. Efekt mokrych ust i przez to ich optycznego powiększenia owszem jest. Ale tafla nie razi a drobinki są prawie niewidoczne, uwydatniają się jakiś czas po aplikacji. Kolor to taki delikatny brudny różowy nudziak. Jak każdy błyszczyk nie jest trwały. Idealny na konturówkę. Nie migruje i nie podkreśla kodu kresowego. Wręcz przeciwnie - przyjemnie nawilża i wygładza. Dobrze sunie po wargach, przyjemnie się aplikuje. Nie podkreśla suchych skórek. Objętość jest raczej duża (choć nie jest określona na opakowaniu), wydajność również, gdyż błyszczyk nie jest kleisty ani gęsty i nie trzeba go dużo nałożyć. Aplikator jest wygodny i precyzyjny. Jak już uda się rozpakować opakowanie z pancernej folii, nie ma się o co przyczepić do opakowania. Wiadomo, że nie jest designerskie czy dopracowane, ale takie prawo krótkich i względnie tanich serii. Jest trwałe i poręczne. Jeżeli uda Wam się go dorwać, bierzcie bez zastanowienia :)

Kupiłam ten błyszczyk z ciekawości, opakowanie jest poręczne, aplikator delikatny. Błyszczyk cudnie pachnie, nie skleja ust, usta są po nim miękkie i nie pękają. Efektu powiększenia nie widzę, ale kolor nude utrzymuje się dość długo. Drobinki są delikatne. Czy kupię ponownie? Nie wiem, nie porwała mnie na tyle :)