Recenzja kredki do ust Jumbo Annabelle Minerals:
1. Użytkowanie: Nie noszę szminek, kredkę wypróbowałam z ciekawości: daje matowo-satynowe wykończenie, a więc coś co jest akceptowalne na mojej twarzy (wyglądam fatalnie w „świecących” ustach). Nie spodziewałam się po niej wiele, szczerze to myślałam, że zmieszam ją z balsamem do ust by stworzyć taki „lip tint” i tylko delikatnie zabarwić usta. Ale już po pierwszym użyciu zrobiłam wielkie „WOW!”: nie mam wprawy w malowaniu ust, a co dopiero konkurowaniu kredką, a ta sunie sama dzięki wspaniałej konsystencji: dość twarda, by równo zaznaczyć obrys ust, jednocześnie pod wpływem ciepła ciała topi się niczym masełko i pięknie kryje. Używa się jej szybko i wygodnie. Zaskoczył mnie też kolor ale o tym w osobnym punkcie poniżej.
2. Działanie: kredka u mnie „nosi się” wybitnie wygodnie. Mam odczucie, że usta są potraktowane warstwą balsamu, zupełnie inne uczucie niż przy szminkach. Ładnie pielęgnuje usta - na codzień używam jej z balsamem, samej na „wyjścia”. Nie ocenie więc tu noszenia samej codziennie, ale nie sądzę, że wyrządzi komuś krzywdę. Usta są faktycznie matowo-satynowe tak jak obiecuje AM.
3. Kolorystyka: Wzięłam odcień Dahlia: jest to karminowa czerwień: kolejny wielki ukłon AM w stronę Polek: to idealna czerwień dla naszej zwykle chłodnej kolorystyki. Bardzo ciężko taki odcień znaleźć, czerwienie są zwykle cieplejsze i źle na nas wyglądają. Wielkie brawa dla marki za ten kolor! Takiego szukałam od dawna. Jestem w szoku, bo naprawdę nie sądziłam, że będę mogła tą kredkę nosić samą, w sensie czerwone usta, planowałam tak jak pisałam wyżej mieszać ją z balsamem by uzyskać delikatny „tint”. Ale kolor jest tak doskonały do naszej chłodnej polskiej urody, że wyglądam w nim oszałamiająco dobrze! (Wcześniej używałam tylko jasno różowych odcieni na usta).
4. Trwałość: Tu cudów nie będzie: albo naturalna i pielęgnująca, albo trwała. Kredka AM jest średnio trwała, moim zdaniem i tak dużo lepsza niż tradycyjne szminki. Dobrze przylega do ust, ale jeśli niechcący potrzemy to nie ma siły, trzeba poprawek. Coś za coś! Ja zdecydowanie wybieram wygodę noszenia i pielęgnacje i naturalne składniki ponad trwałość, szczególnie że samą noszę tylko na okazje.
5. Opakowanie: Jest naprawdę piękne, mimo, że to tylko kredka. Ale ogólnie marka AM ma moim zdaniem doskonale dopracowaną estetykę. Widać, że maczał w tym palce jakiś ekspert od wizerunku. Ich produkty mi osobiście podobają się najbardziej ze wszystkiego co miałam okazję próbować: beże, brzoskwiniowy róż, ciepłe drewno i złote wykończenia, wszystko wyglada dziewczęco i bardzo luksusowo. Zdecydowanie umila to makijaż.
Podsumowując: długo zastanawiam się czy tą kredkę sobie kupić, mimo że cena jest moim zdaniem bardzo niska (naturalne szminki których próbowałam kiedyś chodziły po 60-90zł, kredkę kupiłam za około 46zł jeśli się nie mylę). Ostatecznie stwierdziłam, że wypróbuje, raz się żyje ???? ale naprawdę nie spodziewałam się tak fenomenalnego produktu. Uwielbiam ją! Zmieszałam sobie trochę z balsamem do ust Tisane i w takiej formie używam na codzień jako delikatny „tint” na usta i policzki. Szybko łatwo wygodnie, a efekt wspaniały!
Także jeśli tak jak ja macie bardzo wysokie wymagania co do szminki to mogę wam ją zdecydowanie polecić. Szczególnie jeśli macie neutralni chłodną kolorystykę jak ja i szukacie idealnej czerwieni na wyjścia (i nie tylko).
PS. Aby recenzja była faktycznie pełna próbowałam usilnie znaleźć jakieś minusy, ale naprawdę nie potrafię. Jak coś wymyślę to dopiszę ????
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie