Clinique Quickliner for Brows Ultra cienka kredka do brwi z grzebykiem

Po pierwsze opakowanie jest tanie. Skuwka od strony kredki rusza się dając wrażenie kiepsko wykonanego opakowania. Już kredka Eveline stoi o niebo wyżej jeśli chodzi o ten aspekt produktów do brwi w ogóle. Sam produkt nie jest trwały, z czasem blaknie/ściera się. A sama aplikacja, to jakiś koszmar, bo ciągle zostawia takie małe kropeczki produktu, które musze wyczesywać z brwi. Mówiłam już o tym pani konsultantce w Sephorze, ale stwierdziła, że to tester, który jest eksploatowany i stary, więc tak się dzieje. NIE DAJCIE SIĘ OSZUKAĆ JAK JA NA TAKĄ FORMĘ SPRZEDAŻY. Jedynym pozytywnym aspektem jest grzebyczek w tej kredce, który jest solidny. Nic więcej dobrego nie mogę o tym produkcie powiedzieć. Nie za taką cenę taka jakość. Marki ceniące swoje produkty tak wysoko powinny wychodzić poza ramy drogerii. Okazuje się jednak, że drogeryjne produkty za 13 zł mają lepszą jakość i samego produktu jak i opakowania, a to wstyd dla marki perfumeryjnej.

Przez długi czas sądziłam, że będę dziwnie wyglądać z wypełnionymi brwiami, a mam je niestety nierównomierne. Wyszło to po jakimś czasie od kiedy ponownie zaczęłam się malować i... starych książkach o makijażu. Możliwie też przez zrażenie do współczesnych trendów i bardzo wypełnionych brwi. Kupiłam go na wyprzedaży, a w moim lokalnym Douglasie mają bardzo dużo właśnie kolorowych kosmetyków Clinique. Nie byłam pewna odcienia, ale po zasięgnięciu rady kupiłam kolor 03 soft brown który idealnie pasuje do koloru moich włosów i brwi. Jest to wysuwany ołówek, co jest zaletą, ale niestety brak ostrzałki (np. w zatyczce). Ołówek jest miękki, ale się nie łamie. Bardzo ładnie się rozciera po przeczesaniu dołączoną szczoteczką, która również dobrze unosi włoski. Daje to bardzo naturalny efekt, na czym mi najbardziej zależało.