Jestem kobieta pachnąca – żadnych perfum się nie boję! ;) Wącham, testuję, kupuję, dostaję w prezencie rozmaite kompozycje. Nie mam określonych preferencji zapachowych, ale niewątpliwie uwielbiam mocne, ciężkie, konkretne nisze z kadzidłem. "Porto Bello" Le Couvent des Minimes jest jednym z nich.
"Porto Bello" to z najbardziej uwodzicielskich, wręcz seksualnych zapachów, jakie posiadam w swojej kolekcji, i jakie w ogóle znam! Mają przedziwny, słodki, lecz mało perfumeryjny charakter... Przypominają świeczkę zapachową. Wącham skropiony nimi nadgarstek i czuję wanilię, fasolkę tonkę, drzewo sandałowe (których tu nie ma) oraz słodką pomarańczę – a wszystko to ujęte w gęstym kadzidlanym obłoku: olibanum i benzoes. Czy znalazłaby się tu jakaś ambra? A może to opium? Nie mam pojęcia, ale głośno i wyraźnie wybrzmiewa akord luksusowych świec zapachowych i kadzidełek. Nie jest to bynajmniej 'kościelny' zapach – nie, to nie ten kierunek... Bardziej na Wschód...
Osobiście - bo jest to bardzo subiektywne podejście - "Porto Bello" nie wydaje mi się być idealnie trafną nazwą... jakoś nie kojarzy mi się ten zapach z Panamą... Prędzej z Mijanma nad Zatoką Bengalską, na przykład. Nie byłam w żadnym z tych miejsc, nie jestem podróżnikiem, ale w mojej głowie pojawiają się obrazy związane z Oceanem Indyjskim, buddyzmem, ajurwedą - tego typu atmosferą. To skojarzenie nie jest automatyczne, ale próbując jakkolwiek naprowadzić waszą wyobraźnię na właściwe tory, to próbowałabym nieśmiało, z pewną dozą ostrożności, przypisać to pachnidło do słodkiego azjatyckiego orientu. No w każdym razie z żadnym miejscem mi się nie kojarzy.
Jest to pozycja wyraźnie uniseksualna, choć więcej w nim męskiego pierwiastka. Na pewno nie każda kobieta będzie się czuła dobrze mając ten zapach na sobie (ja się czuję z nim znakomicie), ale chyba każda odwrócić się za tak pachnącym mężczyzną. Czuć w tych perfumach luksus i niepospolite kadzidlane akordy. Wbrew temu ciężarowi, sądzę, że rewelacyjnie sprawdzą w letnie wieczory/noce, bardzo też dobrze odpowiedzą jesiennej aurze. Jest to zapach ciepły, ale tajemniczy. Bardzo intensywny, dlatego nie należy przesadzać z ilością. W zasadzie buteleczka idealnie odzwierciedla zawartość: po prostu klasa! Czarna, nieprzezroczysta butelka ozdobiona eleganckimi złotymi wytłoczonymi napisami, surowa w swym minimalizmie, jednak niezaprzeczalnie przykuwa uwagę i zachwyca.
Przypomina trochę jak drogi kałamarz stojący na biurku jakiegoś prawnika... albo księdza? hm, tak mi przyszło do głowy. Ale tak naprawdę wygląda jak te buteleczki apteczne z ciemnego szkła! no tyle tylko, że w przypadku "Porto Bello" jest to smolista czerń. Mhm, dokładnie: jest to połączenie smolistego kałamarzu z buteleczką apteczną. Wielkie brawa za projekt i naprawdę porządnie wykonaną flaszkę - jest ciężka, solidna... nie skłamię, jeśli powiem, że jest to jedna z najlepiej wykonanych flakonów perfumeryjnych, jakie widziałam. Nie ma tu przepychu, ale jest pomysł i jest dołożenie wszelkich starań, aby prezentowało się to wykwintnie. Cena za te perfumy...? Uważam, że jest jak najbardziej przystępna!
Przecież LCMdP prezentuje nam tu niszę w buteleczce będącym kwintesencją estetyki ekskluzywnego mimimalizmu; perfumy są trwałe, intensywne, oczywiście nietuzinkowe. Spotkałam mnóstwo dużo droższych, popularnych perfum, które nie doskakiwały do poziomu "Porto Bello" od "Le Couvent". Nie wiem, czy ta cena jest spowodowana, chyba po prostu logiem firmy...
Le Couvent Maison de Parfum jest to stosunkowo nowy dom perfumeryjny (rocznik 2008), więc ceny, póki co, są do przyjęcia, bo jak się rozkręci, to nie wiem, czy kogokolwiek będzie stać na zakup takich rarytasów... A wszystko zmierza w tym kierunku. "Zakon" zaczyna z wysokiego C, nie wypuszcza syfu, wszystko ma dokładnie przemyślane, nic tu nie jest przypadkowe, a przy tym idzie nam na rękę – warto to docenić i warto polować na ich wyroby. Ja się już mianowałam "fanką firmy" - mam od nich trzy zapachy, a wszystkie przepiękne, zachwycające, niezwykle, co nie powinno nikogo dziwić. Ufam LCMdP do tego stopnia, że gdy zobaczę coś od nich, to już wiem, że na pewno mi się spodoba.