Purpureus... to rzadka i ciekawa odmiana owoców osmantusa – jak sama nazwa sugeruje: głęboko czerwonych. Do wyrobu perfum zbierane są przede wszystkim drobniutkie, delikatne kremowe kwiaty tej rośliny. Kiedyś dane mi było wąchać owe kwiatuszki w oryginale, owoców niestety nigdy „na żywo” nie widziałam...i nie wąchałam. Dając się poprowadzić Osmanthe Yunnan po zakamarkach wyobraźni, lubię konstruować sobie w myślach właśnie takie czerwone owoce osmantusa: niezwykle aromatyczne, malutkie, ale aż ciążące ku ziemi od nadmiaru soku. Pękają one ruszone zaledwie opuszkiem palca, ich miąższ zostaje w dłoni, a sok – na wszystkim, co jest w pobliżu;) Owoce w smaku mocno przypominają dojrzałe morele: są słodkie i nieco winne.
Aromat owocu osmantusa bardzo wdzięcznie i na pewno nie na zasadzie kontrapunktu uzupełnia dorodna frezja. Jest ona pewnym dopowiedzeniem, dopięciem zapachu osmantusa. I tak: trwa sobie radośnie czarujące trio: osmantus, morela, frezja, frezja, morela, osmantus, osmantufrezjamorela, frezjomorelosmantus, morfrezmantus, osmamorfrez...i tak do przejedzenia, i tak do omdlenia, i tak do znudzenia... Tylko ja się pytam: gdzieżeś się podziała, o, czarna herbato! Gdzie jesteś chińska, mocna herbato, której tak wytęsknienie szukam w perfumach! Herbato bez papierosowych proweniencji (jak w „Matalach” Perfumerie Generale), herbato bez machiny wędzarniczej z kiełbachą w środku (jak w Tea 4 Two L’Artisana). Szukam Cię wciąż czarny, niesłodzony naparze, szukam, nawet jeśli złagodzony byłbyś osmantusem, nawet, jeśli przy filiżance z Tobą w środku stałby wazon z frezjami i koszyk moreli... Niestety w OY Cię nie znalazłam, choć mościsz się bezczelnie Yunnanie w nazwie tej sławetnej i gloryfikowanej w wielu recenzjach wody toaletowej...
Osmanthe Yunnan nie wzbudza we mnie szczególnych porywów serca, ot - dobrze, choć dość monotonnie i jednowymiarowo skomponowany kwiatowy zapach. Bez zaskoczeń, bez metamorfoz i do bólu wręcz bezpiecznie. Nosić się da do wszystkiego i ręczę: ze świecą szukać tego, komu OY się nie spodoba. PS: Jeśli nawet byłaby to świeczka urodzinowa – i tak pewnie jej płomień wystarczy do końca poszukiwań – zanim zgaśnie, zapach się ulatnia, rozprasza... /może robi sobie przerwę na tea-time?/.
Używam tego produktu od: 6 m-cy
Ilość zużytych opakowań: flakonik 15 ml