CK One to kompozycja, którą zawsze chciałam kupić nawet w ciemno, ale jakoś zawsze nam było nie po drodze i wybierałam coś innego. Uwielbiam zapachy Kleina, mogę je kupować bez uprzedniego testu, a One kusiło mnie wyjątkowo niską ceną w mojej ulubionej perfumerii internetowej. Aż tu pewnego pięknego dnia do zamówienia dostałam całe 15 ml miniaturki, miodzio :)
Moje wrażenie jest takie - kompozycja, którą znam od lat, którą czuję na randomowych osobach na ulicy, a tak na prawdę nie wiedziałam, że to to. Faktycznie uniseks, pasuje mi zarówno do faceta, jak i kobiety. Pięknie opisała go jedna z dziewczyn poniżej - to zapach wolności, totalnego luzu i młodzieńczego, beztroskiego podejścia do życia.
Początek mocno cytrusowy, czuję bergamotkę, cytrynę. Jest rześko, energetyzująco, ale absolutnie nie jest to żaden odświeżacz powietrza czy inna chemia. Kompozycja gładko przechodzi do kwiatowych nut - konwalia i biała róża, które są podane w charakterystyczny dla lat 90 sposób. Blisko skóry pozostaje cedr i sandałowiec, pięknie wykańcza kompozycję i dodaje jej drzewnego ciepła. Całość w odbiorze jest lekka, chłodna, "czysta", ale ciepła blisko skóry. To dla mnie idealny zapach na weekend, do bluzy, dresów, gdy wychodzę poczuć totalny luz na łonie natury. Zapach wypadów na ognisko, nad jezioro. Jest w tej kompozycji coś, co kojarzy mi się z taką przytulaśną, bawełnianą bluzą ;)
Trwałość nie jest jakoś rewelacyjna, ale na ubraniach trzyma się nieźle. Jak na lekkie EDT tragedii nie ma. Flakon świetny, idealnie podkreśla charakter zapachu - oszroniony, matowy w dotyku, w kształcie piersiówki. Moja miniaturka nie miała niestety atomizera, mam nadzieję, że większy gabaryt już go ma.
Stosunek ceny do jakości, marki jest rewelacyjny, dlatego jest to jeden z tych zapachów, do których z pewnością wrócę. Kompozycja, którą chcę mieć w swojej kolekcji i pachnieć nią, gdy najdzie mnie chęć na chwile beztroskiego luzu w dresie bez starannie ułożonych włosów i make upu ;)