Shelee Mikrobiotyczny krem do twarzy normalizująco-odżywczy 

Mikrobiotyczny krem do twarzy normalizująco-odżywczy od Shelee to produkt, który obiecuje poprawę kondycji skóry poprzez odbudowę jej mikrobiomu i regulację wydzielania sebum. Został stworzony z myślą o cerach wymagających zarówno nawilżenia, jak i równocześnie regulacji, z uwzględnieniem pielęgnacji skóry dojrzałej, zmęczonej i potrzebującej regeneracji. Jako osoba z cerą mieszaną, w kierunku suchej, z pierwszymi oznakami starzenia, postanowiłam wypróbować ten produkt i sprawdzić, jak wpłynie na moją skórę. Opakowanie, wygląd i użytkowość: Krem Shelee zapakowany jest w elegancką, prostą, szklaną butelczkę o pojemności 50 ml. Opakowanie prezentuje się estetycznie. Białe ze złotymi elementami, nadając produktowi luksusowego charakteru. Aplikacja kremu jest wygodna dzięki buteleczce z pompką. Mimo to, design jest minimalistyczny, co pasuje do filozofii marki, a jego funkcjonalność nie budzi zastrzeżeń. Kolor: Krem ma delikatny, biały kolor. Jest to standardowy odcień, który nie wpływa na jego aplikację ani odbiór wizualny. Produkt prezentuje się świeżo i naturalnie, co potwierdza jego skład. Zapach: Zapach kremu jest subtelny, z wyczuwalnymi nutami roślinnymi (fermentami), jednak nie jest nachalny ani dominujący. Jest to zapach przyjemny, który nie przeszkadza, a wręcz wprowadza w relaksujący nastrój i to potwierdzam, lubię przed aplikacją powąchać krem a leżąc już w łóżku czuję ten kojący zapach :). Jego delikatność sprawia, że produkt nadaje się również dla osób o wrażliwej skórze, które preferują kosmetyki bez intensywnych zapachów. Konsystencja/formuła/wykończenie: Konsystencja kremu jest lekka, ale jednocześnie bogata i odżywcza. Łatwo się wchłania, pozostawiając na skórze przyjemne, delikatne wykończenie. Skóra nie jest tłusta, co jest szczególnie ważne w przypadku cery mieszanej, jak moja. Krem nie zostawia lepkiego filmu, co pozwala na komfortowe stosowanie zarówno wieczorem, jak i rano pod makijaż. W obu wersjach (rano/wieczorem) wypada znakomicie :). Sposób i jakość aplikacji, wydajność produktu: Aplikacja kremu jest bardzo przyjemna – wystarczy niewielka ilość, aby pokryć całą twarz. Krem łatwo się rozprowadza, a dzięki swojej formule szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu. Produkt jest bardzo wydajny, co sprawia, że mimo regularnego stosowania przez kilka tygodni, opakowanie wciąż wystarcza na długi czas. Trwałość na skórze: Krem zapewnia długotrwałe nawilżenie. Moja skóra przez całą noc czuła się nawilżona, a rano była wygładzona i promienna. Co ważne, w ciągu dnia nie pojawiała się nadmierna produkcja sebum w strefie T, co w moim przypadku jest często problemem. Produkt nie tylko nawilża, ale również pomaga w kontrolowaniu wydzielania sebum, co bardzo doceniam. Działanie na moją cerę mieszaną w kierunku do suchej: Moja cera, będąca mieszaną w kierunku suchej, z pierwszymi oznakami starzenia, często potrzebuje intensywnej pielęgnacji. Krem Shelee spełnił moje oczekiwania, dostarczając skórze odpowiedniego nawilżenia i odżywienia. Po kilku dniach stosowania zauważyłam poprawę w wyglądzie skóry – przebarwienia były mniej widoczne, a cera wyglądała na bardziej promienną i wygładzoną. Krem rzeczywiście działa nawilżająco, redukuje przesuszenie i poprawia elastyczność, a także minimalizuje widoczność porów i zaczerwienień. W strefie T zauważyłam znaczną poprawę, jeśli chodzi o kontrolowanie świecenia skóry. Składniki aktywne a cera: Biofermenty, ekstrakty z roślin takich jak tarczyca bajkalska, kasztanowiec, czy konopie siewne, korzystnie wpływają na mikrobiom skóry. Po zastosowaniu kremu skóra stała się bardziej zrównoważona i odporniejsza na działanie czynników zewnętrznych. Ekstrakt z drzewa rambutanu (roślinny odpowiednik retinolu) działa na moją skórę wygładzająco, redukując zmarszczki i poprawiając elastyczność. Dodatkowo, obecność olejów roślinnych, takich jak wiesiołek i jojoba, doskonale nawilża i regeneruje skórę. Właściwości pielęgnacyjne: Krem zapewnia kompleksową pielęgnację. Nawilża, odżywia, wygładza i poprawia elastyczność skóry. Regularne stosowanie prowadzi do zredukowania widocznych niedoskonałości, poprawy kolorytu oraz ogólnej kondycji skóry. Działa również przeciwzapalnie, co jest bardzo istotne w pielęgnacji cery mieszanej i wrażliwej. Jakość produktu a cena: Cena 95 zł za 50 ml produktu może wydawać się dość wysoka, jednak biorąc pod uwagę jakość składników i efekty działania, produkt jest wart swojej ceny. Jego wydajność i długotrwałe działanie rekompensują wyższy koszt. Jednakże można trafić na promocję czy to na stronie internetowej producenta czy też w Hebe, ja go kupiłam w parze z innym produktem tej marki i wyszło cenowo doskonale. :) Końcowy uzyskany efekt na skórze: Po kilku tygodniach stosowania kremu Shelee zauważyłam znaczną poprawę kondycji mojej skóry. Była ona bardziej nawilżona, gładka i promienna. Niedoskonałości zostały zminimalizowane, a przebarwienia stały się mniej widoczne. Cera wyglądała na zdrową, zrównoważoną i pełną blasku. Jakie obietnice producenta zostały spełnione: Producent obiecuje poprawę kondycji skóry, ujednolicenie kolorytu, redukcję niedoskonałości oraz regulację sebum, i rzeczywiście wszystkie te obietnice zostały spełnione. Skóra była nawilżona, zminimalizowane zostały niedoskonałości, a wydzielanie sebum zostało skutecznie kontrolowane. Zalety: - Lekka, ale bogata formuła, - Działanie nawilżające, odżywcze i wygładzające, - Redukcja niedoskonałości i przebarwień , - Dobrze kontroluje sebum, zwłaszcza w strefie T, - Subtelny piękny zapach i wydajność , - Odpowiedni dla cery mieszanej, dojrzałej. Wady: - Cena może być uznana za wyższą w porównaniu do innych produktów. Produkt dobry pod makijaż czy tylko w pielęgnacji wieczornej? Krem doskonale nadaje się zarówno do stosowania wieczorem, jak i rano pod makijaż. Dzięki swojej lekkiej formule szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu, co sprawia, że jest świetną bazą pod makijaż. Czy wrócę do produktu i go polecę? Zdecydowanie tak. Produkt spełnił moje oczekiwania w pełni, a efekty były zauważalne już po kilku dniach stosowania. Polecę go wszystkim, którzy potrzebują intensywnej regeneracji i nawilżenia, zwłaszcza osobom z cerą mieszaną i dojrzałą. Moja ocena: 5/5 :). Mikrobiotyczny krem do twarzy Shelee to produkt, który w pełni zasługuje na najwyższą ocenę. Jego działanie nawilżające, odżywcze i regenerujące sprawia, że jest to kosmetyk, do którego chętnie będę wracać.

Każdy kto ma tłustą cerę zrozumie problem wyświecania się w ciągu dnia. Dla mnie to po prostu zmora i dotychczas każdy krem nałożony pod podkład dawał mi efekt "żarówki". Mam wrażenie, że w końcu znalazłam ideał. Po nałożeniu kremu ( ja daje dwie pompeczki) skóra jest naprawdę zmatowiona i wygładzona. Dosłownie chwilę zajmuje całkowite wchłonięcie się. Podkład pięknie się na nim rozprowadza i wystarczy niewielka ilość sypkiego pudru, żeby utrwalić całość. W ciągu dnia nie mam tłustej warstwy, a przy innych kremach musiałam co chwilę dokładać pudru i biegać z bibułkami matującymi. Szczerze jestem zachwycona, bo skóra bez makijażu też wygląda dużo lepiej i nie pojawiają się niedoskonałości.

Mikrobiotyczny krem do twarzy normalizująco-odżywczy kupiłam w jednej z drogerii internetowych. Opakowanie to elegancka szklana buteleczka z pompką o pojemności 50 ml, zapłaciłam około 72 zł. Krem ma treściwą konsystencję, dobrze i szybko się wchłania, jest wydajny Opakowanie z pompką zapewnia łatwe wygodne dozowanie kosmetyku Krem nakładam na oczyszczoną skórę twarzy i szyli, dobrze i szybko się wchłania, stosuję go dwa razy dziennie rano i na noc. Krem nawilża , odżywia, poprawia koloryt skóry, pozostawia skórę zmatowioną, reguluje wydzielanie sebum, dobrze sprawdza się pod makijaż. Duży plus za skład 99,3 % składników pochodzenia naturalnego, krem zawiera również bioferment bogaty w fitoekstrakty i probiotyk, oraz za ładne opakowanie i dodany drewniany aplikator który umożliwia wydobycie całej zawartości opakowania. Podsumowując ten krem daje dobre długotrwałe dobre nawilżenie skóry, cena nieco wysoka ale jest w 100% warty swojej ceny, poprzednio używałam od firmy Shelee bioaktywny krem naprawczo – odmładzający i oba bardzo dobrze się u mnie sprawdziły. Serdecznie polecam !

Co tu dużo mówić, mam bardzo wymagającą skórę i mimo wieku, w którym już niedoskonałości powinny dać sobie spokój, u mnie ciągle się pojawiają. W dodatku broda i nos lubią się świecić, co po kilku godzinach z makijażem nie wygląda to dobrze bez poprawek. Moja pielęgnacja skupia się na dbałości o detale - dobry skład kosmetyku i działanie. Zależy mi na nawilżeniu skóry (problem - suche policzki po zimie) oraz na zminimalizowaniu świecenia skóry. Krem na gęstą, treściwą konsystencję, wyraźną nutą zapachową (dla mnie przyjemną). Szybko wchłania się w skórę, matowi ją, ale nie ma tutaj mowy o wysuszeniu. Bardzo ładnie utrzymuje się na nim makijaż. W końcu z nosa nie zjeżdża mi podkład! Skóra jest wygładzona, nawilżona, promienna. Gdy na twarzy mam niedoskonałości to zauważyłam, że krem je łagodzi i szybciej się goją, nie pozostają po nich ślady (moją zmorą zawsze były przebarwienia potrądzikowe).

Ciekawy... Moja cera jest kapryśna i mocno się wyświeca. Ten krem to taki krem do zadań specjalnych. Moja skóra bardzo się z nim polubiła. Stosuję go codziennie pod makijaż. Poleciła mi go koleżanka, która lubi wyszukiwać nowości no i okazał się strzałem w 10. Kupiłam na Hebe razem z pianką z tej samej serii. Powiem tak... robi to co ma robić czyli nawilża, walczy z niedoskonałościami i uspokaja mi cerę. Opakowanie bardzo gustowne... widać że firma zadbała o szczegóły.. a i bardzo fajny pomysł z tą szpatułką daje możliwość wydobycia do ostatniej kropli. Jak dla mnie sztos z mega dobrym składem. Polecam każdej dziewczynie której świecenie twarzy spędza sen z powiek.

Ciężko mi opisać słowami, co dokładnie czuję, kiedy nakładam ten krem. Z jednej strony jest on naprawdę odżywczy, nawet ciężki, a chwilę później zostawia bardzo matowe wykończenie, wręcz zbyt suche. Skład kremu jest genialny, tak samo, jak serum tej samej marki. Biofermenty dobrane specjalnie do potrzeb skóry mieszanej, problematycznej, skłonnej do niedoskonałości. Opakowanie produktu jest według mnie kompletnie nietrafione. Wiadomo, że pompka jest już o wiele bardziej higieniczna, niż słoiczek, ale w przypadku tak gęstej konsystencji, niezbyt dobrze się sprawdza. Producent chciał oczywiście zachować estetykę marki, ale ładne opakowanie nie idzie w parze z jego funkcjonalnością. Pompka ma problem z nabieraniem tam gęstego kremu, a do tego wydobycie go pod sam koniec jest bardzo trudne. Śmieszy mnie trochę fakt, że producent o tym wie i wrzuca do kartonika patyczek, za którego pomocą każdy ma sobie wydobyć resztki z buteleczki. Większym ukłonem w stronę konsumentów byłaby zmiana całego opakowania, które byłoby wygodne w użyciu. Działanie kremu oceniam jako dobre. Mimo konsystencji, nie sprawdza się stosowany na noc. Nie jest tak nawilżający i odżywczy. Natomiast jego działanie normalizujące, wręcz matujące jest bardzo silne. Czemu aż za bardzo ściąga skórę, więc trzeba zadbać o nałożenie pod spód bardziej nawilżającej pielęgnacji. Pomimo tego krem sprawdza się jako podkład pod krem z filtrem. Nic się na nim nie waży, ani nie roluje. Pomimo takich aspektów wizualnych krem w jakimś stopniu przyczynia się do poprawy wyglądu skóry, nie jest to jednak efekt tak spektakularny, jak przy serum tej marki. Raczej nie sięgnę po niego ponownie.

Krem zaciekawił mnie składem 99,3 % składników naturalnych (m.in. tarczyca bajkalska, oczar wirginijski, ekstrakt z drzewa rambutanu). Ma lekką konsystencję, szybko się wchłania w skórę. Nie pozostawia na niej żadnej tłustości. Ma bardzo ładny zapach. Bardzo dobrze nawilża i odżywia skórę. Krem zadziałał również regulująco na pracę gruczołów łojowych, przywrócił skórze równowagę i przestała się przetłuszczać i świecić w strefie T. Koloryt został wyrównany, podrażnienia złagodzone, a zmiany trądzikowe o wiele szybciej się goiły. Kosmetyk ma szklaną buteleczkę, bardzo elegancką zresztą. Wyposażony jest w pompkę i dodatkowo szpatułkę, aby można było wydobyć produkt do końca. Krem jest bardzo wydajny.