Hesh Pharma Kalpi Tone Maska do włosów

Maskę kupiłam jako dodatek do henny z cassia, miała ochłodzić hennowe rudości. Włosy naturalne: ciemny brąz z domowej roboty refleksami. Mieszanka ma w składzie same zioła czyniące dobro dla włosów, w tym binghraj, shihakai i amla mają działanie przyciemniajace. Proporcje tych składników nie są podane. Efekt w związku z tym to też trochę loteria. Dodałam dwie łyżki do 100 g henny z cassia i spodziewałam się pogłębienia brązu, ale że wyjdą fest czarne, to niekoniecznie. Refleksy przykryło całkowicie. To nie jest płaska czerń, jak po chemicznej farbie, kolor jest bogaty, mieniący się, w słońcu idzie ku gorzkiej czekoladzie, ale... ciemny jak diabli :D więc jeśli ktoś obawia się mocnego przyciemnienia, lepiej uważać, bo można się zdziwić. Za to może to być dobry sposób na ciemne, chlodne brązy na bazie henny bez użycia indygo i 100% naturalne. Efekt kondycjonujący bardzo dobry, jak zawsze po ziołowym farbowaniu. Zapach taki sobie typowy dla indyjskich ziół, jak ktoras lubi zapachy kadzidlane, będzie zachwycona, trzyma się na włosach do pierwszego mycia.

Maska nie przyciemniła mi koloru, a szkoda, jedynie schłodziła odcień po cassi i hennie ciemny blond. Ale poza tym. Włosy dostają cudownego lśnienia. Są meeeega sypkie. Nawilżone. Mięsiste. Elastyczne. Zaznaczam, że używam jej przed myciem włosów, samą maskę mieszam z siemieniem lnianym, żeby łatwiej się rozprowadzała. Po spłukaniu nakładam maskę na skórę głowy i włosy, co zapobiega efektowi wysuszenia, a podbija efekt maski. Śmierdzi chemiczną kostką rosołową, ale własnie nałożenie kosmetyków pielęgnacyjnych w późniejszych etapach niweluje ten problem. Teraz mam do przetestowania inne zioła, ale te zostawiły dobre wrażenie i bardzo polecam. :) Choć z ziołami trzeba się umieć obsługiwać, podobnie jak z olejami.

Ziółek tych używam przede wszystkim do przyciemniania włosów. Przygotowuję je (tak jakby) według instrukcji na opakowaniu - zalewam ciepłym glutkiem z wywarem czarnej herbaty, odstawiam na 2h a potem nakładam na 2h na umyte mocnym szamponem włosy. Na koniec zmywam zioła i tylko na końcówki nakładam jakąś odżywkę emolientową. Moje włosy były rozjaśnione do białego, całkowicie zniszczone, potem pohennowane czystą henną na rudy. Kalpi chciałam nadać tym włosom zgaszony szarawy odcień, ciemny blond/jasny brąz by mnie zadowolił. No i ten ciemny blond wyszedł, ale tylko przy odroście gdzie miałam tylko jedna warstwę henny. Na reszcie włosów wyszła gorzka czekolada, taka 90%. Kolor jest super, ciemny głęboki, bardzo zimny. Zużyłam już kilka opakowań. Niektóre pudełka barwiły mocniej, inne słabiej. Zniszczone partie łapią kolor dużo mocniej. Również gorzej znoszą to farbowanie, bo są mocno przesuszone po fakcie i ciężko je rozczesać. W takiej sytuacji robię warkocza i czekam do następnego mycia aby je odżywić. W międzyczasie kolor "dochodzi" i ciemnieje. Kolor się stopniowo wypłukuje, do jasnego brązu/ciemnego blondu po ok 3 tygodniach. Jego zaletą, w przeciwieństwie do indygo, jest to, że daje się rozjaśniać oraz że można go znacząco wypłukać w razie jak nam się odwidzi. Rzeczą, której się nie spodziewałam to wpływ tych ziółek na skórę głowy - mam łzs a ostatnio zmagałam się ze sporym wypadaniem. Kalpi ładnie ukoiło skórę głowy, włosy przestały lecieć i mam mnóstwo baby hair. Zioła kładę raz na 2 tygodnie. Odnośnie koloru to zanim przystąpiłam do farbowania, zrobiłam spory research i generalnie to ziółko na "gołych" włosach tak mocno nie farbuje jak na włosach już uprzednio pohennowanych. Więc warto mieć to na uwadze. Kalpi bardzo brudzi paznokcie, u mnie nawet na 2 tygodnie. Teraz nakładam w rękawiczkach. Zapach to takie curry wymieszane z drzewem sandałowym. Mi nie przeszkadza.

Moje włosy kochają indyjskie maski w pudrze. Co prawda bardziej lubią Makę i Amlę niż Kalpi Tone, ale ją też zawsze mam w swoich zbiorach. Z grubsza działają tak samo, ta też świetnie wygładza i odżywia włosy. Niektóre osoby widzą wysuszenie, ja nie, włosy po niej świetnie się rozczesują i są ogólnie dużo lepsze jakościowo.

Jestem posiadaczką gęstych, zniszczonych prostowaniem włosów. Maskę kupiłam głównie ze względu na naturalny skład i pozytywne opinie dotyczące jej działania. Od razu wspomnę, że łazienka rzeczywiście trochę się brudzi, ale spokojnie domywa się wilgotną szmatką. Rozrabiam ją z mocno zaparzoną czarną herbatą, aplikuję podobnie jak farbę i zostawiam na 1,5-2h. Po zmyciu maski (które trwało naprawdę sporo czasu) zauważyłam niestety, że wypadło mi bardzo dużo włosów - dlatego nie stosuję jej często. Kiedy włosy są mokre, trudno jest je rozczesać (nawet grzebieniem z szerokimi zębami) i potrzeba tutaj nie lada cierpliwości. Od razu po wyschnięciu wydają się jakby nieco suche, ale po krótkim czasie i rozczesaniu szczotką mamy do czynienia z idealną taflą zdrowo wyglądających włosów. Są sztywne, wyraźnie pogrubione, proste (w przypadku zniszczonych włosów jest to nieraz trudne do osiągnięcia). Jeśli chodzi o zapach - mi się bardzo podoba, ma typowo orientalną, ziołową nutę. Po zmyciu jest nadal odczuwalny. Wpływu na zabarwienie nie jestem w stanie ocenić ze względu na posiadanie czarnych włosów. Maska ma świetne działanie, jednak aplikacja jest uciążliwa, a widok wypadających włosów nieco odstrasza. Polecam jednak każdemu spróbować. Używając kosmetyków marki Kerastase, Davines, L'Oreal, nie osiągnęłam takiego efektu, wydając na nie dużo więcej pieniędzy.

Kocham indyjskie produkty do pielęgnacji włosów. Niestety, moi ulubieńcy nie są dostępni w Polsce więc póki co korzystam z dobrodziejstwa krajowego inwentarza. Maskę Kalpi Tone zakupiłam skuszona składem oraz właściwościami. Zawiera kompozycje ziół, która ma wzmocnić cebulki, chronić przed łupieżem oraz delikatnie przyciemnić włosy. Maska jest w formie proszku, który należy wymieszać z wodą lub herbatą dla mocniejszego efektu. Produkt uważam za średnio udany. Z plusów mogę jedynie wymienić faktycznie delikatne zabarwienie włosów i to, że redukuje u mnie wypadanie włosów. Za to minusów jest więcej. Zaczynając od proszku, który po otwarciu torebki jest dosłownie wszędzie. Lata to po łazience, kurzy się i wlatuje do nosa. Poprzez trudne do ogarnięcia nakładanie papki, która plącze włosy i niemiłosiernie się kruszy oraz tępe i sztywne włosy. A na okrutnym, intensywnym zapachu kończąc. Czuję go ja i czują go inni ludzie. Mam wrażenie jakbym miała we włosach jakąś mało smakowitą przyprawę. Więcej się nie skuszę. Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 opakowani

Maska jak dla mnie niezbyt fantastyczna. Sposób jej rozrobienia i potem nałożenia na włosy wydaje mi się nieco brudny (może ubrudzić się czoło, uszy, kark, dłonie i paznokcie) i mało przyjemny. Proponuje dodać jakiegoś balsamu do tej całej mieszanki, ja używam z Wax,\'a. Nieco ułatwia to aplikację na włosy. Proces mycia jest dość ciężki. Z tego względu że trudno się zmywa zaschnięte już nieco błotko z włosów, same włosy są porowate, szarpią się i.. można stracić nerwy. Dlatego należy to czynić z dużą dozą cierpliwości. Czego akurat mi brakuje. Po tym zabiegu włosy są sztywne ale błyszczące. Łazienki nie ubrudziłam podczas tego rytuału więc nie czytajcie tych opinii że wszystko zostaje ubrudzone, wanna czy cała łazienka. Absolutnie nie, to nie prawda. Wanna się łatwo zmywa samą wodą. Łazienka, to nie wiem jak to inne, z Was aplikują aby można było mówić o brudnej łazience ? Natomiast aby nie ubrudzić ubrania trzeba zwyczajnie nałożyć stary ręcznik na ramiona, włosy najlepiej zwinąć w koczek. Potem spłukiwać je pod bieżącą wodą powoli i delikatnie masując. Poniżej ktoś wspomniał o zapachu, owszem może się wydawać niefajny. Ale nie jest to na pewno silny zapach. Mieszanka jakby ziół z ziemistym błotem. Szybko znika z pomieszczenia. Czuć go na włosach ale tylko mokrych. Jeśli chodzi o delikatnie przyciemnianie, ja mam swoje ciemne więc ciężko mi zauważyć jakąś zmianę, może delikatnie odcień wydaje się cieplejszy. Może. O innych właściwościach w tej chwili nie mogę się wypowiedzieć. Nie używam tego produktu długo, aby zauważyć jakieś pozytywne jego wpływy na urodę i zdrowie moich włosów.

Bardzo przypadła mi do gustu ta maska, jednak wady sprawiają, że pewnie więcej po nią nie sięgnę - szczególnie sposób użytkowania jest dość uciążliwy. Używam ją razem z Biovaxem - 2 lub 3 łyżeczki Kalpi Tone mieszam z 1 łyżką Biovaxu oraz odrobiną kawy. Zalety + dobrze odżywia, o wiele lepiej niż sam Biovax. Włosy są puszyste, wydają się gęstsze, dobrze się układają. + dość rozsądna cena + dostępność - jako Wrocławianka mogę bez problemu kupić ją stacjonarnie w Helfy Wady - trochę przesusza - słaba wydajność - użytkowanie - nawet zmieszana z maską jest ciężkia do zmycia - nie wpływa na kolor włosów, na co najbardziej liczyłam Jeżeli ktoś ma czas by się bawić w mieszanie, to polecam, jednak dla mnie maska powinna być prostsza w użyciu. Używam tego produktu od: 3-4 miesiące Ilość zużytych opakowań: 2 całe

Jestem zmęczona używaniem tej odzywki. Zostało mi jeszcze trochę w opakowaniu, ale do wykorzystania zabieram się jak pies do jeża. Generalnie odżywka jest w porządku, włosy po niej są miękkie, błyszczące, zdrowo wyglądają. Jednakże jej "przygotowanie" jest strasznie kłopotliwe - mieszanie jej z wodą i odżywką "drogeryjną"... Przygotowana odżywka dodatkowo brudzi wszystko co jest w jej zasięgu także należy bardzo uważać, by nigdzie nie spadła. Jej zapach jest dość intensywny, ziołowy - jeśli komuś przeszkadza również może być to minusem. Uważam też, że lekko przyciemniła mi włosy. Dla mnie więc generalnie jest na tak, jednakże czasami po prostu nie mam ochoty na jej przygotowywanie. Używam tego produktu od: 3 miesiące Ilość zużytych opakowań: nie do końca jedno pełnowymiarowe opakowanie

Trudno mi powiedzieć, czy poprawia kondycję włosów w takim stopniu jak obiecuje producent. Nie mam zniszczonych włosów, maski stosuję po to, żeby taki stan utrzymać. Ten produkt kupiłam nie tylko dla jego właściwości pielęgnacyjnych, ale i koloryzujących. Chciałam delikatnie wzmocnić kolor, dosłownie o pół tonu. Nie udało się. Zaobserwowałam coś wręcz odwrotnego, choć nie twierdzę, że to wina maski. Może inne czynniki spowodowały, że włosy mi tak jakby zrudziały. Nie tego oczekiwałam, naturalnie mam brązowe włosy i taki kolor najbardziej lubię. Maska na pewno mi ich nie przyciemniła. Po zastosowaniu maski włosy są puszyste ale matowe i dziwne w dotyku. Szybciej się przetłuszczają, a jednocześnie mam wrażenie jakby maska je przesuszała, czyli właścicielki włosów suchych po dłuższym stosowaniu mogą mieć siano na głowie. Ja mam włosy cienkie, więc nawet mi odpowiadało, że po umyciu robi się ich tak dużo ;-) A teraz dlaczego nie warto tej maski kupować: - kłopotliwe stosowanie; maska jest w postaci proszku, który miesza się z wodą, już samo mieszanie nie jest łatwe, bo woda nie lubi w ten proszek wsiąkać, tylko zostaje na powierzchni. Jak już wymieszamy na papkę, to pozostaje nałożenie na włosy. Mówię wam, nic miłego. Papka jest chropowata i niemożliwe jest równomierne rozprowadzenie. Można sobie włosy poszarpać. Zmieszanie ze zwykłą maska też nie pomaga. Jeżeli papkę zrobimy rzadką, to będzie nam przeciekała przez palce. Najgorsze, że łatwo pobrudzić wszystko dookoła. Zawsze nakładam nad wanną i zawsze wanna jest upaćkana. Jeżeli papka spadnie wam na ubranie lub zostanie na ręczniku to może plama się nie doprać. Mam już 3 ręczniki poplamione "na zawsze". - zapach; nie jest nieładny, ale bardzo intensywny. Pozostaje na włosach nawet tydzień po stosowaniu maski. Ja na włosy nakładam czepek i owijam głowę ręcznikiem, co powoduje, że ręcznik cały przechodzi tym zapachem. Jeden został zaplamiony na brązowo i nie dość że po upraniu plama nie zeszła to na dodatek pachnie maską. Ciekawe po ilu praniach to zejdzie. Zapach kojarzy mi się z ziołami, kadzidłem i wędzoną kiełbasą. - trudno dostępna, trzeba zamawiać przez internet więc dochodzi cena za przesyłkę. - mało wydajna. Dziewczyny, nie warto! Lepsze a jeżeli nie to równie dobre efekty można uzyskać używając odżywek łatwiej dostępnych i przyjemniejszych w użyciu. Używam tego produktu od: 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno

Stosuję tę maskę od ponad miesiąca regularnie co najmniej raz w tygodniu :) Mam po niej rewelacyjne włosy :) Są miękkie, błyszczące i mega gładkie :) Dodatkowo nie wpływa negatywnie na skręt, więc korzystam ile mogę :) Jedyną wadą tej maski jest jak dla mnie zbyt intensywny zapach ;) Po takim czasie jednak chyba się do niego przyzwyczaiłam i nie razie mnie już tak bardzo :) Muszę także zaznaczyć, że produkt jest bardzo wydajny :) Dodatkowo stosunek jakości do ceny także wypada na plus :) Ogólnie produkt na 5 :) Dzięki niemu już chyba nie rozstanę się z maseczkami firmy Hesh :) Teraz domówiłam amlę- zobaczymy co z tego wyjdzie :) Używam tego produktu od: Ponad miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1