Hairy Tale Cosmetics Oatme Protein Hair Mask Proteinowa maska do włosów o każdej porowatości

* Jakie są moje włosy ? średnioporowate, nie przeszły żadnych poważnych i drastycznych zabiegów fryzjerskich ani nie były farbowane. * Jakie jest opakowanie ? jest to plastikowy słoik z nakrętką dzięki czemu możemy wydobyć cały produkt i nic się nie zmarnuje. Grafika jest bardzo ładna i jak każdy produkt tej marki wyróżnia się na tle innych. * Jaki jest zapach ? jest to jeden z moich ulubionych zapachów spośród kosmetyków marki. Jest laktonowy ale z nutami owocowymi dla przełamania. Utrzymuje się jakiś czas na włosach. * Jak działa i czy działa ? maska może jest niepozorna w opakowaniu, w którym się znajduje ale jest niewiarygodnie wydajna. Jest to produkt bardzo gęsty dlatego trzeba dozować ilość żeby nie obciążyć włosów. Po zastosowaniu włosy są pięknie odżywione, ma się wrażenie jakby wręcz dogłębnie włosy były zregenerowane, są sypkie i ładnie się układają. Moim ulubionym połączeniem jest mycie szamponem marki - Squeaky Clean a później nałożona odżywka. Na moich średnioporowatych włosach taki duet to poprostu cudo. * Czy kupię ponownie ? znam markę od lat i byłam w stanie wykończyć jedynie dwa opakowania z uwagi na wydajność. Zaczęłam kolejne i jak kiedyś się skończy to na pewno kupię ponownie.

Lubię kosmetyki do włosów HTC za to, jak bardzo są przemyślane pod kątem konkretnych potrzeb. W tym przypadku mamy zestaw protein roślinnych w dawce uderzeniowej, ale wciąż bezpiecznej. Moje włosy są średnioporowate, cienkie, lekkie, z tendencją do falowania i strączkowania, łatwo je obciążyć. Ta maska robi na mojej głowie dosłownie wszystko czego oczekuję od proteinówki. Włosy są po niej maksymalnie sypkie, niestrączkujące się, pełne objętości a jednoczeście jakby wygładzone, bez efektu fruwania i spuszenia. Nie do końca wiem jak to możliwe, ale Oat Me łączy w sobie teksturowanie i nadawanie objętości z dociążeniem i wygładzeniem - uwielbiam ten efekt! Bardzo lubię konsystencję maski Oat Me - dość mocno zbita, budyniowo masełkowata. W pierwszej chwili obawiałam się nieco obciążenia, na szczęście nic takiego się nie dzieje, a właśnie dzięki tej gęstej konsystencji produkt jest ultra wydajny. Dobrze się wczesuje, gładko sunie po włosach użyta nawet w niewielkiej ilości. Zapach jest bardzo przyjemny i nienachalny, określiłabym go jako mleczno-owsiankowy, delikatnie budyniowo słodki. Nut rabarbarowych (ani innych owocowych) tutaj nie wyczuwam. Maska zdecydowanie warta wypróbowania, choć raczej poleciłabym ją osobom które oczekują solidnej porcji protein. Na pewno nie do używania na co dzień, a raczej co kilka myć, w konkretnym celu.

Ta maska proteinowa jest sztosem. Generalnie to turbowydajna, naprawdę kombajn wydajności. Używałam jej bardzoooooo długo, aż skończył jej się termin i nadal ją używałam i działała tak samo dobrze. Przede wszystkim jest bardzo gęsta i wystarczy jej niewielka ilość. Ma przyjemny, słodki zapach, trochę jak hmmm budyń waniliowy? Jest fajny! Maska sprawia, że włosy stają się mięsiste i pełne objętości, a zarazem milutkie w dotyku. Super sprawdza się zarówno w OMO jak i w MO. Dodatkowo ta maska świetnie podbija skręt włosów, więc sprawdzi się dla kręconowłosych i tych wydobywających skręt. Ja ją uwielbiam.

Zachęcona falą pozytywnych opinii kosmetyków Hairy Tale zdecydowałam się kupić denko tej maski. Użyłam jej kilka razy. Samo wydobycie maski jest bezproblemowe. Opakowanie jest ładne, poręczne. Etykieta jak zwykle jest piękna pod kątem grafiki. Konsystencja maski przypomina masło, jest dość gęsta. Ale łatwo wczesuje się ją we włosy. Nie spływa. To na plus. Zapach? Nijaki. Sama nie wiem co czułam, podobno ma zapach rabarbaru - no nie sądzę :D ale nie jest to zapach duszący i męczący. Był mi dość obojętny. Działanie na włosy? Tutaj mamy problem i to jest to, czego nie rozumiem. Ta maska nie robiła niczego z moimi włosami, a dodam że lubią proteiny. Nie wygładzała, dalej były sianowate. Nie ułatwiała rozczesywania i nie dodawała blasku. Używałam jej ostatecznie do olejowania jako podkład. Trzymałam ją minimum pół godziny. Za taką cenę można kupić kilka opakowań produktów, które działają bardziej odżywczo i efektowniej. Nie zdecydowałabym się na zakup pełnowymiarowego produktu, niestety.

Moje włosy: rozjaśnione, wysokoporowate, dość cienkie. Największym atutem maski jest oczywiście zapach - ze wszystkich kosmetyków HTC Oatme pachnie najpiękniej - rabarbarowy, słodki, owsiany. Konsystencja zbita, kremowa, dobrze rozprowadzającą się po włosach. Jej działanie w moim odczuciu jest mocne, ale nie zdażyło mi się jeszcze przeproteinowac włosów. Używam jej raz w tygodniu na 10-15 minut po oczyszczeniu włosów szamponem chelatujacym dla podbicia sypkości i obojętosci włosów. Efekty są niesamowite - włosy miękkie, maja objętość, ale jednocześnie są gładkie, włoski na długości są wygładzone no i ten rabarbarowy zapach zostaje na włosach <3 Jest bardzo uniwersalna i myśle, ze ma szanse sprawdzić się na różnych porowatosciach, ale dzięki jej bogatemu składowi szczególnie przypasuje wysoko i srednioporom.

Na fali chęci wypróbowania tych kosmetyków nabyłam też tę maskę. Piękna grafika, lepsza nawet niż w przypadku Biany, duży słoik, gęsta konsystencja, co czyni produkt wydajnym. Zapach rabarbaru? Niekoniecznie. Czuję w nim coś ledwo, ledwo, kwaśnego, ale jak chcecie poznać zapach rabarbarowego kosmetyku to polecam odzywki Anwen z serii Hair We Are. Ale i tak w Oatme jest lepszy niż zapach Biany. Działanie nie jest powalające. Podobnie jak swoja siostra, nic nie robi z włosami. Wiem, że jedna jest emolientowa a druga proteinowa i ich działanie jest inne. Ale te proteiny występują w wielu maskach, więc to nie jest jakieś unikatowe rozwiązanie. No i zależy jakie proteiny lubią włosy. Moje najbardziej lubią się z innymi, ale tych też nie "odrzucą". I tak zużyłam ją na 1 o w metodzie OMO, to dobry patent na maski, które nie sprawdzają się na 2 o. Podsumowując to nic specjalnego. Za tę cenę oczekiwałam o wiele więcej. Maska nie pomaga nawet w rozczesaniu włosów, co uważam za minimum, jakie maska powinna robić.

Jestem fanką produktów od HTC i maska proteinowa również mi się sprawdziła, choć nie zrobiła szału, jakiego się spodziewałam. Mam włosy niskoporowate, które uwielbiają każdą ilość protein każdego rodzaju. Maska od HTC może jest dla mnie nieco zbyt ciężka. Ogólnie fajnie dociąża włosy, ułatwia ich rozczesywanie i dodaje im dużo miękkości, ale po prostu oczekiwałabym po proteinach bardziej szałowego efektu na swoich włosach :), bo znacząca większość masek i odżywek z proteinami robi u mnie szał. Poza tym maska ma przepiękny, słodki zapach, lekko żółto-beżowy kolor i gęstą konsystencję. Łatwo się ją wczesuje i łatwo spłukuje. Opakowanie jest plastikowe i wygodne w użyciu. Maska jest też wyjątkowo wydajna.

Po użyciu tego "cuda" włosy są toporne i ciężkie do rozczesania. Do tego przyklap. Nie polecam. W tej cenie można już kupić profesjonalne produkty fryzjerskie. Produkt kupiony z polecenia na grupie fb. Grupę wlosing i Panią rudą Agnieszkę odradzam. Słuchanie jej porad pogłębiło moje łzs, a włosy stały się smutnym sianem bez połysku.

Dobrze odżywia włosy, regeneruje je. Ułatwia rozczesywanie, dzięki niej włosy aż tak się nie plączą. Ma przyjemny zapach. Dość gęsta, więc dobrze się nakłada, nie spływa z włosów. Cena jest dość wysoka, ale maska ma fajny skład i jest naprawdę wydajna.

Maskę zakupiłam jako ratunek dla włosów, a jak wiadomo proteiny uzupełniają ubytki. Moje włosy są lekko rozjaśniane, tonowane, cienkie i teraz takiej średniej długości (za łopatki), dodatkowo od skóry głowy są niskoporowate, a łodyga to śreudnioporowate w stronę nisko. Zrobiłam test na stronie marki i wybrałam kilka produktów. Maska ma taką bogatszą konsystencję i jest raczej z tych cięższych. Może obciążyć cieńsze włosy, bardzo mnie to zdziwiło. Jednak po wydaniu takiej ceny, stwierdziłam, że się nie poddam i znajdę dobre rozwiązanie dla niej. Zaczęłam nakładać małą ilość od ucha w dół, którą najpierw wczesywałam palcami, a później szerokim grzebieniem. Dokładałam trochę więcej na końce włosów. Czasem trzymałam ją krócej, czasem dłużej. Czasem właśnie, przy większej ilości czasu, bawiłam się w mycie omo, stosując jako pierwsze "o". Włosy po niej są sypkie, gładkie, bardziej elastyczne i pięknie się błyszczą - tzw. tafla. Dobrze odżywia włosy i zostawia je w lepszej kondycji. Moje włosy uwielbiają proteiny, a szczególnie te owsiane, więc po znalezieniu sposobu na tego gagatka, polubiły trochę i tę maskę. Ogólnie jest dobrym produktem, jednak trzeba się z nią pobawić przy bardziej problematycznych włosach. Dodatkowo ma dobry skład i wydajność też na plus. Ach, ma przedziwny zapach, ponieważ na opakowaniu jest napisane, że pachnie rabarbarową owsianką, a jednak ma bardzo, bardzo słodki i dziwny zapach. Na szczęście ulatnia się szybko.

Dobijam wreszcie do denka, więc chyba mogę już się wypowiedzieć ???? Mam mieszane uczucia zarówno w przypadku tej maski, jak i innych produktów HTC. Maska oatme to proteinówka, więc teoretycznie moje włosy powinny ją uwielbiać. Tymczasem stało się tak dopiero po dwukrotnym rozjaśnianiu włosów. Wcześniej, gdy miałam niskopory, to nawet mikro ilość oatme mi je obciążała. Maska ma też specyficzną, jakby nieśliską konsystencję, więc nie zawsze się nią łatwo da pokryć wszystkie włosy. Cena jest mega wysoka, nawet biorąc pod uwagę wydajność produktu. No i generalnie uważam, że kosmetyki HTC są tak specyficzne, że bardzo często stają się bublami. Ja teraz wreszcie mogę tej maski jakkolwiek używać, bez obawy przed oklapem, ale to też nie jest tak, że osiągam nią jakiś efekt wow, więc raczej nie kupię jej ponownie.

Oatme to najpiękniej pachnący produkt do włosów i jednocześnie mój ulubieniec jeśli chodzi odżywki/maski proteinowe. Duży plus za to, że mimo stosowania jej co każde mycie nie wywołała efektu puszenia się włosów.

Lubię kosmetyki HTC, ale jak dla mnie trzeba mieć "włosową samoświadomość" żeby ich używać i być z nich zadowolonym. Mam włosy cienkie, delikatne, rozjaśniane i wysokoporowate. Maski używam raz w tygodniu jako podkład pod olejowanie, sprawdza się znakomicie, dostarcza moim włosów tyle protein ile im potrzeba. jeśli w tygodniu przesadzę z odżywką emolientową po kolejnym myciu nakładam Oatme i wszystko wraca do normy. naprawde świetna maska, ale trzeba wiedzieć kiedy i jak ją zastosować. Niesamowicie wydajna.

Moje wosy to hennowane średniopory, kochające proteiny, które zawsze po nich są piękne i błyszczące... Ale nie po oatme :) Próbowałam różnych kombinacji - oatme, fenek, merhair, solo - efektu wow zero, włosy są mega toporne, trudne do rozczesania. Gdzie produkty z onlybio robią naprawdę robotę, a są kilka razy tańsze. Na plus zapach i wydajność, chociaż dla mnie to minus bo chcę jak najszybciej skończyć to opakowanie.

Bardzo ciężka maska, moje cienkie włosy nie były w stanie jej udźwignąć, nawet kiedy jeszcze były wysokoporowate. Efekt po użyciu również nie był spektakularny - moje włosy bardzo lubią proteiny i np. po odżywce ryżowej Anthyllis są super, gładkie i błyszczące, to samo po zielonej herbacie od Anwen, a tutaj brak efektu wow, są dość toporne i trudno je rozczesać. Nie mogę jej zmęczyć już chyba od roku. Na plus ładny, naturalny zapach owsianki z marcepanem.

Myślałam, że moje włosy nie lubią protein…. Aż trafiłam na tą maskę. Moje włosy są niskoporowate i proste, więc z założenia powinny uwielbiać proteiny. Natomiast do tej pory miałam problem z ich używaniem, ponieważ włosy po ich użyciu były szorstkie, spuszone i splątane. Postanowiłam dać szanse temu produktowi, ponieważ miałam już dobre doświadczenie z innymi produktami marki HTC. Maska oatme okazała się strzałem w dziesiątkę. Włosy po jej użyciu są miękkie, sypkie, błyszczące i łatwe w rozczesaniu. Dodatkowo po jej użyciu nie mam problemu ze strączkowaniem włosów, co do tej pory towarzyszyło mi na codzień. Moje włosy nigdy nie wyglądały tak dobrze, więc mogę serdecznie polecić. Zdecydowanie bije na głowę Anwen zieloną herbatę. Używam jej w metodzie OMO jako pierwsze O i trzymam 20 min pod czepkiem i ręcznikiem.

Może jestem trudnym przykładem, ale moje włosy obciąża. Maska do każdej porowatości, jednak dla tych niższych jest za ciężka. Zapach słodki, ciężki, mdły, mleczny. Konsystencja masła, dosłownie. Na włosach szybko 'znika', nie robi poślizgu przez co miałam duże nadzieje, że będzie lżejsza. Niestety, włosy były po niej lekkie, błyszczące itd. ale opklapniete, czego nie znoszę. Ciężko też wyczuć kiedy przestać nakładać, bo masełko znika we włosach nawet cienkich. Cena wysoka, ale myślę, że może genialnie sprawdzić się do wyższych porowatości, wtedy cena do jakości super. Wydajność to jest chyba największa zaleta tej maski, szczególnie, że nie używa się jej codziennie.

ja: Mam dużo cienkich, kręconych włosów w typie wurly (zmieszanie fali i loka czyli typ 2c/3a). Średniporowate w kierunku niskoporowatych, długości do ramion. W okresie zimowym lubią się plątać nad karkiem i mają tendencje do wypadania. Często bywają matowe i szorstkie. Oczekiwania: Dobre podbicie skrętu, brak obciążenia, objętość. Skład: Zgodny z CG, wegański – proteiny są roślinne. Jest bardzo bogaty, naturalny. Opakowanie: Duży, odkręcany słoik. Łatwo kontrolować zużycie produktu. W transporcie nie otwiera się, nie wylewa. U góry przyjemna dla oka grafika, nawiązująca do całej marki. Na etykiecie czytelnie wypisany skład. Wrażenia: Maska ma konsystencję masła, bardzo zbitą. Mimo to dobrze się nakłada i rozprowadza, nie spływa z włosów. To z kolei przekłada się na świetną wydajność. Zapach jest delikatny, ale dość mdły. Po użyciu utrzymuje się jakiś czas na włosach. Maska nie obciąża włosów, ładnie podbija skręt, wspomaga objętość. Dobrze się sprawdza użyta zarówno na 5 minut jak i 40. Jestem wielkim fanem HTC ale uważam, że ta maska jest przepłacona. Rozumiem, że polska produkcja kosztuje, skład robi swoje. Ale mimo wszystko uważam, że na rynku są podobne lub lepiej działające maski w niższej cenie. Kolejnym minusem jest dostępność – Internet, stacjonarnie tylko drogerie Pigement w Krakowie. Może na przestrzeni lat to się zmieni. Nie żałuję zakupu, ale nie skuszę się na kolejne opakowania.