Moje usta są bardzo delikatne i wrażliwe, w związku z tym stale poszukuje dla nich jak najlepszych właściwości, które mogę im dostarczyć. Szczególnie zimą narażone są na działanie czynników atmosferycznych na skutek czego są przesuszone. Ja profilaktykę prowadzę przez cały rok i staram się dbać o nie najlepiej jak potrafię. Będąc w drogerii moją uwagę zwróciła marka Regenerum, ponieważ posiada filtr ochronny SPF 50+. Dużo czasu spędzam na zewnątrz, a w związku z tym, że jest lato stwierdziłam, że takie zabezpieczenie byłoby dla mnie przydatne. Sztyft jest szczelnie zapakowany, dzięki czemu mamy pewność, że nikt go przed nami nie próbował otworzyć, więc nie trzeba martwić się o kwestie higieniczne. Konsystencja jest woskowa, a to nie jest moja ulubiona formulacja, ponieważ nie należy ona do najlżejszych podczas noszenia. Aplikacja nie stwarza większych problemów, pomadka sunie po wargach w miarę płynnie. Nie jest to jednak intuicyjne rozsmarowanie, ponieważ wymaga użycia lusterka, aby jednolicie pokryć pożądany obszar. Nałożona odczuwalna warstwa skutecznie regeneruje usta i gwarantuje im efekty pielęgnacyjne. Trwałość oceniam bardzo wysoko, ponieważ nocna kuracja utrzymuje się od wieczora, aż do rana. W przypadku stosowania w ciągu dnia zjada się naturalnie pod wpływem kontaktu z jedzeniem i piciem. Formuła dobrze wtapia się w cienką skórę, nie ściera się z łatwością, ale nie jest też zastygająca. Zapach jest roślinno-parafinowy, jego woń jest zdecydowanie wyczuwalna. Taka nuta zapachowa nie leży w moich preferencjach, ale jestem w stanie ją znieść. Największym minusem według mojej opinii jest niestety wygląd ust po aplikacji. Ujmując wprost ta okolica jest perłowa, a ja nie znoszę tego efektu, nie podoba mi się wizualnie i kojarzy mi się z dawno niemodnym już trendem. Moja czerwień wargowa ma zabarwienie w ciemnej tonacji, a ten produkt rozjaśnia mi tę okolice, co również nie prezentuje się dobrze. Wolałabym neutralną transparentną barwę lub w uniwersalnym kolorze nude, który nie będzie wybielał. Obietnice marki zostały wypełnione, ponieważ preparat wykazuje działanie pielęgnacyjne i ochronne. W składzie zostały zawarte: wosk pszczeli, kandelila, carnauba, masło shea i olej ze słodkich migdałów. Pojemność wynosząca 5g jest według mnie optymalnym wyborem wielkości. Kosmetyk jest wydajny, zalecam nakładanie cieniutkiej warstwy, ponieważ jest to w pełni wystarczające. Ja swój egzemplarz upolowałam na promocji, jednak również w cenie regularnej zdecydowałabym się na jego zakup. Klasyczna forma podania w wykręcanej postaci jest wygodna w użyciu. Podstawa w odcieniu miodowym nawiązuje do dobroczynnych właściwości z jakimi mamy styczność w tym asortymencie. Biała skuwka z czarnymi napisami prezentuje się estetycznie. Szata graficzna jest prosta, ale zarazem charakterystyczna. Plastik z którego sztyft został wykonany mógłby być nieco grubszy, ponieważ nie jest odporny na uszkodzenia mechaniczne. W mojej sztuce niestety się pokruszył, ale było to spowodowane zdarzeniem losowym z mojej winy. Firma zyskała w ostatnim czasie na popularności i ich towary osiągają coraz lepszą dostępność. Słowem podsumowania produkt ma zarówno swoje plusy, jak i minusy, ale z pewnością znajdzie rzeszę swoich wielbicieli.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie