The Beauty Care Company Pusheen, Cleansing Sheet Mask Black Currant Oil & Vitamin E Oczyszczająca maska w płachcie

maseczka do zakupu skusiła mnie swoim uroczym wyglądem i obietnicą producenta o oczyszczającym działaniu produktu. pierwsze wrażenie było jednak słabe - sama płachta była bardzo ubogo nasączona emulsją; miałam wrażenie że jest sucha. sam kształt płachty pozostawiał wiele do życzenia, była ona nienaturalnie szeroka. nie wiem czy to kwestia mojej twarzy, ale nigdy nie spotkałam się z takim kształtem maseczki w płachcie. pozytywnie zaskoczył mnie zapach, mimo że nie jestem fanką mocno perfumowanych kosmetyków to ten słodki, landrynkowy aromat zdecydowanie umilał mi czas przez te 15 minut. mam wrażenie, że działanie jej bardziej skupiało się na nawilżeniu, niż na oczyszczeniu co trochę mnie zawiodło. warto dodać, że nie mam wrażliwej skóry, a podczas użytkowania tego produktu czułam jak lekko piecze mnie twarz. w ogólnej ocenie uważam, że jest ona w porządku. raczej nie kupię jej ponownie, ale nie sprawiła mi też krzywdy.

Po otwarciu opakowania, od razu wydobywa się piękny zapach - maseczka faktycznie pachnie cudnie, jednak niestety po upływie 10 minut jest to zbyt nachalne jak dla mnie. Jak na produkt w 96% naturalny - na pewno nie pachnie naturalnie :). No i tu w sumie moje marudzenie się kończy, pomijając jeszcze kwestię, że jest to raczej produkt nawilżający, niż oczyszczający.. Nawilżenie jest zauważalne od razu - skóra jest miękka, odżywiona, wygląda lepiej niż przed zabiegiem. Nic się nie klei - co dla mnie szalenie ważne. Pozostałości maseczki po prostu się wchłaniają za jakiś czas, zupełnie jak po kremie. Na plus również sama płachta - idealnie skrojona, założenie zajmuje chwilę, nie zsuwa się, dobrze nasączona i przyjemna w użytkowaniu. Być może kiedyś jeszcze wrócę, jednak lubię testować nowości i mam swoich faworytów poniżej dyszki ????

Całkiem niedawno opisywałam inną maseczkę z serii z ilustrowanym kotem Pusheen, która wywarła na mnie ogromne wrażenie, prezentując świetne efekty. Za sprawą pozytywnych rezultatów, zdecydowałam się sięgnąć po kolejny produkt, ale dla odmiany oczyszczający. Moja sucha cera, która szybko traci jędrność oraz szybko uwypukla niedoskonałości, potrzebuje takich produktów w pielęgnacji, a te są świetnym dopełnieniem całości. Tak, jak ostatnio, produkt zakupiłam w Rossmannie i załapałam się nawet na promocję! Maseczka umieszczona jest w fioletowej, uroczej saszetce i posiada formę miękkiej płachty, która jest dosyć duża, ale bezproblemowo układa się na twarzy i doskonale do niej przywiera. Podobnie, jak w przypadku opisywanej wcześniej maseczki, esencja pachnie bardzo przyjemnym, malinowym zapachem. Choć co ciekawe, do składników należy m. in. olej z nasion czarnej porzeczki. Ponadto, maseczka jest bogata w 96% składników naturalnych, zaś tkanina płachty jest biodegradowalna. Producent wskazał, iż maska jest oczyszczająca, redukuje niedoskonałości, a także nadaje skórze świeżość. Podczas stosowania, po wcześniejszym oczyszczeniu oraz stonizowaniu cery, nakładałam maskę na 15 minut, zaś pozostałą esencję delikatnie wklepywałam w twarz, po czym szybko została wchłonięta. Pierwszy widoczny efekt po zdjęciu płachty, to przede wszystkim nawilżona cera, która jak wiadomo, jest sucha. Oprócz tego, zauważyłam wygładzenie oraz miękkość, a tych czynników niestety często mojej cerze brakuje. Natomiast redukcji niedoskonałości nie zauważyłam, być może to kwestia dłuższego stosowania. Choć w tym przypadku bardziej widoczne było nawilżenie niż oczyszczenie twarzy, to sam fakt, iż skóra wygląda korzystniej - już cieszy. Jest to bardzo przyjemna propozycja, po którą chętnie będę sięgać, więc zostawiam polecenie.