Po Garnier sięgam bardzo rzadko i choć ma się czym pochwalić ,bo jest producentem mnóstwa kosmetyków to nie należy do marek,które darzę zaufaniem.
Maseczka znajduje się w plastikowej saszetce o pojemności 15 g w bardziej wydłużonym kształcie od tych jakie w większości spotykam w sklepach.
Posiada białe tło i ozdobniki takie jak obrazki graficzne czy napisy w różnych kolorach.
Na przodzie są one w języku angielskim i jest tu więcej przestrzeni ,natomiast praktycznie cała tylnia część pokryta jest drobnym drukiem w przeróżnych językach,w tym jest parę zdań po polsku.
Niestety nie ma daty ważności na jej powierzchni.
Maska ma wegańską formułę i całkiem fajny skład.
Tak jak reklamuje producent zawiera wysoko jedną z form Wit.C -Ascorbyl Glucoside czy ekstrakt z ananasa.
Wśród tej listy znajdziemy też ekstrakt z yuzu i inne substancje pomocnicze.
Saszetka posiada dwa wycięte miejsca,aby otwarcie jej nie stanowiło problemu i trwało chwilę.
W środku znajdziemy złożony płat materiału,nasączony obficie wodnistą,bezbarwną miksturą o zapachu,który może i jest w pierwszym odczuciu świeży ,owocowy,ale po chwili przestaje się podobać.
Na początku bardzo intensywny,potem na szczęście nie wybija się jakoś mocno i aż tak nie przeszkadza podczas terapii.
Pielęgnacyjnego płynu w tym przypadku jest tak akurat,nie kapie z płachty ,jego ilość jest fajnie wyważona.
Materiał na jaki składa się maska jest w jasnym kolorze o lekko dziurkowanej powierzchni.
Cienki i mięciutki w dotyku, wykonany z dobrego jakościowo materiału,bo swobodnie się go rozkłada i jest wytrzymały.
Nie ma obawy,że go roztargamy.
Ma odpowiedni rozmiar oraz trafnie wycięte otwory na oczy,usta i nos.
Już dawno nie miałam tak dobrze dopasowanej maski tego typu.
Użycie jej nie stanowi problemu,ponieważ nie spada z twarzy i nie przesuwa się nawet ,gdy podczas pielęgnacji chodziłam po mieszkaniu.
Pierwsze wrażenie ,gdy się ją zakłada to bardzo przyjemne uczucie chłodu,które powoduje ukojenie naskórka towarzyszące przez dłuższy czas.
Nie odczułam żadnych negatywnych reakcji jak pieczenie czy uczucie rozgrzania.
Dało mi to pewność,że skóra dobrze przyjmuje produkt.
Maseczkę trzymałam na twarzy znacznie dłużej niż zaleca producent ,bo 5 minut to dla mnie za krótki czas.
Po 15 minutach płat był nadal wyczuwalnie wilgotny,więc odcisnęłam pozostałą esencję i rozprowadziłam na szyi i dekolcie wykonując krótki masaż.
Niestety pozostawiła po sobie bardzo świecącą i lepiącą powłokę ,która wprawiła mnie w dyskomfort.
Bardzo nie lubię takiego efektu i tyle dobrze że zastosowałam ją na noc,bo moim zdaniem nie nadaje się,żeby ją nałożyć przed jakimś ważnym wyjściem.
Co do samego działania pielęgnacyjnego to są rezultaty,ale nie jest to efekt wow.
Na pewno oczekiwałam czegoś więcej,a jest to maska jakich setki na rynku.
Nawilżyła i wygładziła naskórek.
Sprawiła,że stał się bardziej miękki w dotyku i zdrowiej wyglądający.
Nie miałam potrzeby nakładać dodatkowej pielęgnacji.
Na kolejny dzień skóra nadal wyglądała ładnie,nie miałam uczulenia ani nowych zmian zapalnych.
Reasumując nie jest to produkt do którego wrócę ,bo kilka aspektów mi w nim przeszkadza.
Z tego co zauważyłam ,obecnie jest trudno dostępny stacjonarnie,chyba tylko można go kupić w Superpharm.
Jego cena nie jest jakoś mocno wygórowana.
Cieszę się jednak,że sama kupiłam go na promocji w Auchanie w dwukrotnie niższej cenie.
Zalety:
- Opakowanie❤️
- Materiał ????
- Ilość esencji????
- Nie ma działań negatywnych na skórę ????
- Nawilża❤️
- Poprawia wygląd skóry????
Wady:
- Zapach????
- Dostępność????
- Esencja się klei i wyświeca????
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie