Apis Professional Line, Oxy 02 Therapis, Maska algowa dotleniająca 

Maska w postaci proszku w saszetce. Trzeba rozrobić ją w wodzie i potem szybko nałożyć na twarz, bo zastyga w misce. Fajnie chłodzi. Po jej odklejeniu twarz wygląda lepiej. Jest nawilżona i miękka. Nie uczula. Dotlenia skórę. Polecam nakładać ją szpatułką na twarz. Palcami może być problem, bo się mocno klei. Bezzapachowa. Saszetka wystarczyła mi na jedno użycie.

Gdy usłyszałam o masce Oxy 02 Therapis od Apis Professional Line, pomyślałam: Okej, czas na małą spa-rewolucję w domowym zaciszu! Kiedy produkt dotarł do paczkomatu ze sklepu internetowego, pierwsze wrażenie? Bardzo estetycznie, białe, minimalistyczne pudełko z niebieskimi i czarnymi napisami wyglądało jak coś, co mogłabym zobaczyć w ekskluzywnym gabinecie kosmetycznym. Bo faktycznie kosmetyki marki Apis są do użytku profesjonalnego. Otwieram opakowanie, a tam biały proszek, który pachnie jak subtelne, eleganckie francuskie perfumy. Trochę jakby Chanel spotkał się z alpejską łąką. Niestety zabrakło mi w środku miarki do sypania proszku, który maski algowe innych firm posiadają. Przygotowanie maski wymaga chwili cierpliwości. Trzeba porządnie wymieszać proszek z wodą, żeby uniknąć tych małych irytujących grudek. Nakładam na twarz. Pierwsze wrażenie? Delikatność. Zapach znika, więc osoby wrażliwe na intensywne aromaty mogą odetchnąć. Maska szybko zaczyna zastygać i czuć, że coś dzieje się z moją skórą. Po 25 minutach, które producent zaleca, pomyślałam: może jeszcze chwilę? Ale uwaga: po ponad 30 minutach maska zamienia się w skorupę, którą zdejmowanie w jednym kawałku przypomina rozwiązywanie łamigłówki. Lepiej zmywać ją po zalecanym czasie 20-25 minut. Efekty? Maska zdecydowanie wygładza skórę i daje matowe wykończenie, jakby ktoś delikatnie przetransportował moją twarz do świata bez nadmiaru sebum. Pory są zwężone i to faktycznie od razu widać! Skóra jest też przyjemnie napięta, jak po dobrej sesji jogi dla twarzy. Co do obiecanego blasku? No cóż, jeśli blask ma być subtelny jak światło świecy w dalekim kącie, to producent ma rację. Ja jednak liczyłam na efekt wow, niczym po rozświetlaczu i trochę się zawiodłam. Skład? Imponujący! Kwas hialuronowy nawilża, ekstrakt z żeń-szenia dodaje energii, a Sepitonic M3 z koenzymem Q10 brzmi jak coś prosto z laboratorium przyszłości. Skóra po użyciu faktycznie wydaje się bardziej wypoczęta i odświeżona. Podsumowując: to świetna maska dla osób, które szukają efektu matowej, wygładzonej skóry i chcą pobawić się w domowe spa z odrobiną luksusu. Nie jest to produkt, który zamieni Twoją twarz w lustrzaną taflę, ale jeśli walczysz z nadmiarem sebum lub chcesz porządnie dotlenić skórę, to Oxy 02 Therapis jest jak najbardziej godna polecenia. Tylko pamiętaj, żeby nie zostawiać jej na twarzy za długo, bo zamiast spa, możesz poczuć się jak archeolog próbujący odkopać starożytne skarby!

Lubię maseczki algowe, ale korzystałam z nich głównie podczas zabiegów w gabinetach kosmetologicznych. Spróbowałam jednak przetestować czegoś w domu i po pozytywnych doświadczeniach z maską malinową tej Firmy, tym razem wybór padł na inną wersję. Opakowanie zawiera niezbędne informacje i instrukcje przygotowania oraz użytkowania. Maseczka ma postać białego, miałkiego proszku, który trzeba odpowiednio połączyć i wymieszać z wodą. Nie miałam większych trudności zarówno z przygotowaniem, jak i samą aplikacją, ale wymaga to dokładności i cierpliwości, by uzyskać odpowiednią "masę". Po upłynięciu zaleconego czasu, z miłym zaskoczeniem usunęłam ja z twarzy i szyi- bowiem nie było z tym żadnych kłopotów, maska zeszła w całości (na foto fragment maski już po zdjęciu z twarzy). Zostały jedynie resztki, które bez problemu zmyłam (również zgodnie z zaleceniami Producenta). Nie czułam żadnego dyskomfortu podczas jej usuwania (głównie chodzi o przypadkowe wyrywanie włosków). Zarówno podczas użytkowania, jak i po zmyciu nie odczuwałam nieprzyjemnego zastygania (maska co prawda stwardniała, ale zachowała dość plastyczną strukturę), ściągnięcia skóry, podrażnień, uczulenia czy zapychania cery. Po użyciu twarz i szyja wyglądały promiennie i były doskonale przygotowane do dalszej pielęgnacji. Z pewnością będę powracać :)

Na początku nie umiałam poradzić sobie z idealnym przygotowaniem tego typu maski, teraz to bułka z masłem. Przy okazji fajna zabawa bo to maska "do zdarcia" z buzi. Czuć dotlenienie na twarzy oraz zmiękczenie. Ciekawa alternatywa dla masek w płachcie, które mi się trochę "przejadły". Produkt bezzapachowy.

używam 2 opakowanie tej maski tak bardzo ją polubiłam. pewnie znajdą się osoby, które jej nie lubią, ale ja jestem oczarowana nią. marka apis w ogóle mnie zaskoczyła, bo ma pare rzeczy które mi bardzo się spodobały. jeżeli chodzi o cenę to ona może trochę odstraszać, ale polecam czekać na jakieś promki czy kody plus kupować większe pojemności. skóra jest miekka, delikatna, odświeżona i mam mniejsze skłonności do wyprysków ;p

Moje pocą z ta maska nie były fajne ???? za każdym razem spływała mi z twarzy i wszystko było w masce oprócz mojej twarzy ???? ale w końcu nauczyłam się jak odpowiednio ja rozrobić i problemu nie ma. Przy mieszaniu nie powstają żadne grudy bardzo szybko zastyga na twarzy i daje super uczucie nawilżenia i jakby schłodzenia. Ściąga się ja sprawnie schodzi praktycznie w całości. Skóra jest gładka ,miękka i nawilżona. Ja kupiłam ta największa pojemność na jakiejś promocji wydaje mi się że najbardziej się opłaca . Polecam !

W swojej pielęgnacji lubię raz na jakiś czas zastosować maskę . Znudziły mi się jednak te klasyczne w kremie czy nakładanie na płachcie i sięgnęłam po maskę algową, która stała się moim faworytem. Zamknięta jest w plastikowym słoiczku, ma formę sypkiego proszku, który trzeba rozrobić w plastikowej miseczce z woda destylowaną. Wystarczy dodać w odpowiednich proporcjach i wymieszać do konsystencji gęstej śmietany i odrazu nałożyć na twarz. Maska szybko tężeje po nałożeniu. Po ok. 20 minutach ściągnęłam ja w całości z twarzy. Daje silny efekt chłodzenia i nawilżenia- uwielbiam to uczucie! Skóra po zastosowaniu jest wyjątkowo wygładzona i nawilżona. Czasem pod maskę stosuje serum np. z kwasem hialuronowym, aby spotęgować efekt nawilżenia. Ten produkt również łagodzi zaczerwienienia i podrażnienia.

Skusiła mnie możliwość kupna w różnych pojemnościach. Nigdy nie wiadomo czy się polubimy więc szkoda marnować duże opakowanie. Zaczęłam od saszetki 20g, która ma wystarczyć na 1 zabieg. Moim zdaniem spokojnie można podzielić na dwa użycia, bo maski robi się bardzo dużo. Biały, kredowy proszek + woda mineralna, szybko się rozpuszcza i bardzo łatwo doprowadzić do gęstej konsystencji bez grudek. Dobrze się nakłada, nie ścieka ani nie spada z twarzy, pomimo grubej warstwy. Szybko zastyga na twarzy i bez problemu możną ją zdjąć. Zaskoczył mnie efekt, jakby silikon (coś jak do uszczelniania umywalki ;) Świetnie się ją ściąga, mało co zostaje, zero bólu i podrażnienia. Skóra wygląda na świeżą, odżywioną i ma lepszy kolor. Jestem bardzo zadowolona. Kupię inne warianty, a ta kupię ponownie.

Moje początki z maseczkami algowymi nie były najlepsze, dlatego, że po prostu brakowało mi wprawy w ich przygotowaniu. Wychodziły za gęste, grudkowate i zbyt szybko zastygały. Postanowiłam dać im jednak szansę. Doszłam do odpowiedniej ilości i stwierdzam, że grunt to zimna woda ;) Na plus bo te maski można kupić w trzech pojemnościach - saszetki na raz, mniejszego i większego słoiczka. W składzie tej wersji mamy aktywny węgiel, kwas hialuronowy, kombinacje miedzi, cynku magnezu i wapnia, koenzym Q10 i ekstrakt z żeń szenia. Ma charakterystyczny dla tego rodzaju masek, kredowy, neutralny zapach. Kiedy doszłam do wprawy w rozrabianiu powstała kremowa maseczka na tyle gęsta aby nie spływała z twarzy ale na tyle rzadka, że mogłam ją spokojnie rozmieszać tak aby była bez żadnych grudek. Nakładam ją w dosyć dużej ilości na twarz, szyję i dekolt. Ściągam w zasadzie w całości, resztki po bokach usuwam wacikiem nasączonym tonikiem. Efekt jest na prawdę super. Skóra jest bardziej promienna, wygląda zdrowo. Jest matowa ale lśni naturalnym blaskiem. Posiadam skórę mieszaną i po tej masce nie czuje potrzeby już żadnej dodatkowej pielęgnacji. Skóra jest nawilżona i odżywiona. Na pewno do niej wrócę. Miałam też z tej firmy algową maseczkę z malinami ale ta sprawdziła mi się znacznie lepiej. Polecałabym ją dla skóry szarej, pozbawionej blasku.

Bardzo lubię maski algowe, także podczas wielkiej promocji w Apis postanowiłam przetestować jedną z ich masek i padło na tą. Cena jak za taką ilość wyszła dość śmieszna, więc bez wachania ją zamówiłam. Maska jest w białym sporym opakowaniu, ma zabezpieczenie w postaci plastikowej nakładki pod pokrywką oraz w zestawie ma miarkę co oceniam bardzo na plus. Produkt to typowy biały proszek bez żadnych dodatkowych drobinek i tym podobnych. Zapach jest obłędny w swojej prostocie, pachnie po prostu czystością. Maska jest też bardzo wydajna, niecała miarka starcza akurat na jedną porcję, ułatwia to bardzo korzystanie. Konsystencja bardzo na plus, chociaż instrukcja na mały minus. Rozrabiając maskę według instrukcji wyszła trochę zbyt rozwodniona, dlatego trzeba robić to na oko i wtedy wychodzi super. Łatwo się ją rozrabia, ciężko o grudki i powoli zastyga, przez co mamy czas na dokładne rozprowadzenie maski na twarzy. Po 20 minutach bez problemu się ściąga. Malutki minus (bo z mojej winy) to fakt, że w miejscach gdzie warstwa jest cienka (krawędzie) po zmyciu pojawia się zaczerwienienie i trochę to trwa, zanim zejdzie. Samo działanie oceniam na plus, podstawowa funkcja - nawilżanie - definitywnie daje o sobie znać. Skóra jest żywsza, miękka i bardzo nawilżona. Na dłuższą metę zauważyłam też poprawę gładkości twarzy. Jako odświeżenie skóry raz w tygodniu jak znalazł.

Wszyscy na insta chwalą maski tej firmy. Mnie nie urzekła , gdy ją zastosowałam nie widziałam efektów . buźka była taka jak przed nałożeniem maseczki na nią. Także cena jest wygórowana .. jak na 100 g bardzo wysoka , gdyby nie promocja to nie kupiłabym jej . Zapach jak przy maskach pięknie pachnie. Maska dość szybko zastyga na twarzy dzięki czemu możemy ją po zakończeniu czasu zerwać jednym ruchem . Ale uwaga na włosy .. jak się posmaruje ją włosy, niestety ale będziesz musiała skrobać włosy gdy zastygnie .. bo woda i tak nie pomoże i nie zmyje maski !

Kosmetyki Apisu znalazłam poprzez jedną z influenserek, która bardzo polecała tą markę. Do tej pory nie zawiodłam się żadnym ich produktem. Maska ta jest pierwszą i jak do tej pory jedyną tego typu, której używam. Nigdy nie zastanawiałam się nad zmianą z tego względu, że jestem zadowolona z efektów tej maski. Używam jej głownie po peelingu kwasowym z The Ordinary, ponieważ przynosi ukojenie, nawilża i delikatnie chłodzi. Nakłądam ją również przed większymi wyjściami, bo odświeża skórę, delikatnie rozświetla i dodaje jej miękkości. Jedyny minus to podane proporcje do rozrobienia przez producenta. Jeżeli ktoś ma doświadczenie to nie będzie miał problemu z jej rozrobieniem, jednak ja to robię na oko. Do miarki maski dodaję po trochę wody, do uzyskania gęstości podobnej do gęstego jogurtu naturalnego. Polecam

Używałam właściwie tylko alg z Apisu, więc szczerze mówiąc nie widzę spektakularnych różnic pomiędzy nimi :) to, co jest zauważalne to z całą pewnością uspokojenie skóry, lekkie rozjaśnienie, zdrowy kolor, skóra jest wypoczęta, świeża. Oczywiście nie można pominąć tu pielęgnacji przed maską, nie bez znaczenia jest zastosowanie maseczki lub serum pod maskę algową. Ja używam maski Apis Hydro Evolution, Maska żelowa ekstremalnie nawilżająca z gruszką i rabarbarem Aquaxtrem lub żelu wyciszającego do skóry po zabiegach z kwasami lub mezoterapią mikroigłową, również z Apisu. W przypadku wykonania zabiegu mezo mikroigłowej, po którym skóra jest wyraźnie podrażniona, zaczerwieniona a nawet w niektórych miejscach bolesna - te wszystkie dolegliwości ustępują po zastosowaniu tej maski. Na skórę po zabiegu aplikuję albo maseczkę żelową lub żel wyciszający (wymienione wyżej) a na to algi na około 30min. po tym czasie wszelkie podrażnienia, zaczerwienienia znikają ze skóry. Działa doskonale, u mnie w połączeniu z tymi dwoma kosmetykami. Nie stosowałabym jej tylko na samo serum, ponieważ zauważyłam, że bez dodatkowej warstwy np nawilżenia skora jest po jej ściągnięciu mało odżywiona, mimo zdrowego kolorytu. Wyczuwalny jest brak nawilżenia. W kwestii sporządzania maski - jest zasada, że maski algowe, poza kilkoma wyjątkami sporządza się przy użyciu chłodnej wody, nigdy ciepłej bo za szybko stężeją przed nałożeniem. W przypadku tej konkretnej wskazówki producenta i w moim przypadku okazały się trochę "na wyrost" - zostawało mi dużo rozrobionej maseczki, której nie mogłam już nigdzie zaaplikować (do wyrzucenia). Na moja buzię wystarcza 1 miarka + dodaję stopniowo wody aby uzyskać konsystencję gęstego jogurtu. Rozrabiam ją możliwie szybko aby rozmieszać grudki. Po upływie około 30 min krańce maski zwilżam za pomocą wacika nasączonego wodą lub tonikiem - aby lepiej odeszła od twarzy i voila!

Uwielbiam stosować w warunkach domowych maski algowe do samodzielnego przyrządzenia. Maseczka dotleniająca z Apis jest moją pierwszą tej marki. Maseczkę na próbę zakupiłam w mniejszej pojemności. Jest zamknięta w wygodnym słoiczku z dodatkową plastikową osłonką która zapobiega wysypywaniu się produktu. Po otwarciu wydobywa się świeży i energetyzujący zapach. Sama konsystencja suchego produktu jest dobrze zmielona i gładka. Osobiście nie posiadam specjalnej silikonowej miseczki, natomiast do przygotowania stosuję odpowiednią szpatułkę do alg. Producent zaleca łączenie 15g maski i 40ml niegazowanej wody mineralnej. Niestety przy takich proporcjach maseczka wychodzi zbyt rzadka i spływa z twarzy. Jeśli chodzi o wodę to krążą w sieci różne głosy odnośnie temperatury. Ja np. lubię gdy woda jest zimna prosto lodówki :) Dlaczego zamieściłam taki a nie inny tytuł mojej recenzji? Z uwagi na inne opinie przedstawiające ten produkt. Jak już wspomniałam największym problemem osób pierwszy raz sięgających po maseczkę tego typu będzie kwestia wprawy w jej przygotowaniu. Producent nieco mylnie określił to na tyłach opakowania. Konsystencja gotowej maseczki powinna być podobna do śmietany. Nie może być rzadka bo spłynie nam z twarzy ale również gdy dodadmy zbyt mało wody będzie nam ją ciężko "rozrobić". Negatywne opinie na ten temat, między innymi że maska jest gęsta, posiada grudy nie jest winą produktu i producenta a sposobu przygotowania. Niestety do tego trzeba dojść metoda prób i błędów. Osoba stosująca takie produkty nie od dziś nie powinna mieć z tym problemu. Jeśli chodzi o samo nakładanie jest ono bardzo przyjemne. Ja pod maseczkę stosuję również aktywator, dzięki czemu składniki aktywne szybciej się wchłaniają. Sama maseczka szybko zastyga, daje uczucie chłodu. Przy nałożeniu odpowiedniej grubości ściaganie jej jest równie przyjemne. Maseczka pozostawia cerę gładką i nawilżoną. Jest świeża i widocznie dotleniona. Stosuję ją raz w tygodniu i zauważalnie likwiduje widoczne oznaki zmęczenia i szarość skóry.

Byłam bardzo ciekawa tych masek algowych z Apis, więc zamówiłam wszystkie rodzaje. Stosuję retinol i moja skóra jest trochę taka sucha, więc potrzebne mi było dodatkowe nawilżenie. Testowałam już gruszkową, która była fenomenalna (swoją drogą ogólnie chyba najlepsza maska w życiu jaką miałam), więc tym razem przyszedł czas na maskę dotleniającą. Bardzo podoba mi się, że można te maski zamówić w formie saszetek 20 gramów na jedno użycie. Całe opakowanie maski, to koszt ok.70 zł, więc zawsze lepiej przetestować sobie taką małą. Ja zamówiłam po 3 saszetki każdego rodzaju. Nie mam specjalnej miseczki i łyżeczki do mieszania masek algowych. Nie mierzyłam też temperatury wody. Dlatego może ta konsystencja jest taka nie za bardzo u mnie. Maska mega szybko gęstnieje i te 30 ml wody, które zaleca producent to dużo za mało. Ja leję wody na oko. Plus jest taki, że jak serio nalejemy tej wody za dużo, to ta maska i tak się rozrobi i zaraz zgęstnieje, więc nie ma problemu. Konsystencja jest lekko grudkowata, ale nie nie jest to jakaś tragedia. Trzeba pamiętać by woda była w miarę letnia, bo w zimnej robią się straszne grudy. Maski wychodzi bardzo dużo jak na dwa użycia. Ja nakładam grubo na twarz i zostaje mi jeszcze na szyję i dekolt. Nie ma co żałować i nakładać cienko, bo cienką warstwę ciężko zdjąć. Maska zastyga po ok.15/20 min i można ją ściągać. Odchodzi od skóry łatwo jeśli jest bardzo grubo nałożona. Jak za cienki to miejscami ciężko oderwać, ale jak namoczymy, to zejdzie bez problemu. Trzeba uważać na włosy, bo schodzi ciężko. Tak samo z ubrania. Skóra po zdjęciu maski jest lekko wilgotna, jest nawilżona, jakby lekko odświeżona. Być może to to ten efekt dotleniania. Skóra jedna nie jest rozświetlona i nie czuć tego dogłębnego nawilżenia jakie obiecuje producent. Ona nawilża jak wiele masek nawilżających. I ten efekt już drugiego dnia nie jest odczuwalny. Dlatego tutaj się zawiodłam, bo po wersji gruszkowej skóra była mega nawilżona i mega rozświetlona. Tutaj jest naprawdę przeciętnie. Raczej nie polecam tej wersji, no chyba że jedną saszetkę na wypróbowanie. Większej ilości bym nie kupowała.

Maski Algowe Apis bardzo źle się rozrabiają i ciężko jest z nich zrobić jedną zwartą konsystencję. Cały czas trzeba intensywnie mieszać a i tak zostają krupy i szybko twardnieje już podczas mieszania. Jeśli ci nie stwardnieje w miseczce to i tak ciężko maskę jest równomiernie rozprowadzić na twarzy bo robi się natychmiast twarda jak gips. Po za tym maski ostatnio bardzo zdrożały wszystkie były około 10 zł. tańsze . nie wiadomo z jakiego powodu....