Isana Aromaseife Orange & Sandelholz Mydło zapachowe pomarańcza & drzewo sandałowe

KKupiłam to mydło wyłącznie ze względu na obiecany zapach. Musicie wiedzieć, że kocham drzewo sandałowe, a połączenie go z pomarańczą wydało mi się bardzo interesujące. Moje dłonie bywają przesuszone, ponieważ bardzo często je myję, a teraz dodatkowo mamy już chłodną aurę za oknem, co dodatkowo potęguje te problemy. Mydło znajduje się w plastikowym opakowaniu z pompką o pojemności 300 ml. Jest bardzo starannie wykonane, a przy tym cieszy oko. Plastik jest ciemny, ale pod światło zobaczymy poziom zużycia. Szata graficzna przyjemna dla oka. Bardzo wygodnie się dozuje dzięki bezawaryjnie działającej pompce. Opakowanie jest na tyle dobrze wykonane, że sobie je zostawiłam i służy mi dalej, przelałam do niego inne z refillu. Zapach totalnie mnie rozczarował. Jest do bólu pospolity, lekki i ulotny. Z lupą chyba mogłabym się doszukiwać tego drzewa sandałowego. Wielka szkoda. Konsystencja raczej rzadka, żelowa. Spienia się średnio. Wydajność również nienajlepsza, trzeba go dość sporo użyć, lubi się przez ręce przelać, no tak na trójkę. Dostępność dobra. Wcale nie jest jakieś najtańsze, kosztuje około 11 zł, więc tym bardziej mam wobec niego większe oczekiwania. Jak większość mydeł, z oczyszczaniem nieźle sobie radzi. Używałam go jako mydło kuchenne, i co prawda do usunięcia tych bardziej tłustych zabrudzeń potrzebowałam większej ilości produktu, ale powiedzmy, że dało się bez zbędnych nerwów ręce doczyścić. Jednak kolejnym minusem jest fakt, że potrafi czasem porządnie przesuszyć skórę. A tutaj już mówię stanowcze nie. Za dużo rzeczy tutaj nie zagrało, męczyłam się z nim i z ulgą zdenkowałam.

Kupione przypadkowo, a już po tygodniu leciałam po następne opakowanie, by mieć na zapas - nie spodziewałam się bowiem tak fajnego i TAK pięknie pachnącego mydełka. Isana zaskoczyła mnie pozytywnie, a w mojej opinii to mydło śmiało można nazwać budżetową wersją mydła Ritual of Mehr! Mydło zamknięte jest w estetycznej butli z ciemnego i solidnego plastiku. Wyposażono je w porządną pompkę, a szata graficzna jest prosta i naprawdę ładna - nawet moje dziecko zwraca nań uwagę i ogląda je wnikliwie ;). Mydełko ma średnio gęstą, żelową konsystencję i całkiem dobrze się pieni, skutecznie oczyszczając i myjąc dłonie. Koroną dzieła jest zdecydowanie zapach - soczysta pomarańcza z drzewem sandałowym (w Ritualsie zamiast niego był cedr), cudo! Aromat jest energetyzujący i naprawdę fantastyczny, naturalny i niemęczący, a na dodatek trwały! Co ważne, mydło nie wysusza skóry i nie podrażnia jej. Jest też wydajne i mega tanie, a także dostępne w każdym Rossmannie - nic, tylko brać! Podsumowując - warto je kupić, zwłaszcza jeśli jesteście wielbicielkami mydeł Rituals i mydeł pachnących w ogólności ;). Isana robi to, co powinna - myje i odświeża, nie wysusza, kosztuje niewiele i rozpieszcza zmysły pięknym zapachem. Bardzo polecam, jest świetne ♥️

To już moje trzecie mydło z tej serii. Pomarańczę z drzewem sandałowym zakupiłam w niemieckim Rossmannie. Nie wiem, czy u nas ono jest. W każdym razie zużyłam z ogromną przyjemnością. Mydło wydajne. Pięknie pachnie słodziutkimi pomarańczami z drzewnym dodatkiem. Zapach delikatnie słodki, ale jednak też świeży. Konsystencja przezroczystego żelu, nie za gęsta ani nie za rzadka. Delikatnie się pieni. Dokładnie domywa ręce i ich nie przesusza. Zapach kojarzy mi się trochę ze świętami Bożego Narodzenia. Kosztował mnie niecałe 2 euro, więc spoko.