Lovely Ground Coffee, Freckles In Pen Pisak do piegów do twarzy i ciała

Produkt w poręcznym pisaku, który jest łatwy i przyjemny w użyciu. Nie zatyka się ani nie zatrzymuje w trakcie rysowania. Piegi dobrze utrzymują się zarówno na gołej skórze, jak i pod makijażem, z niewielkim blaknięciem. Odcień Espresso jest neutralny, wygląda bardzo naturalnie, a jego intensywność można kontrolować - można pozostawić go na twarzy, aby uzyskać mocniejszy efekt lub rozetrzeć palcem, aby uzyskać bardziej subtelny. Końcówka pozwala na rysowanie piegów o różnych rozmiarach! Produkt jest niedrogi i świetny dla początkujących!

Jestem bardzo zawiedziona tym pisakiem. Piegi zrobione nim w mojej opinii wyglądają bardzo sztucznie. Nie wtapiają się dobrze w makijaż, wyglądają niechlujnie - jak brud. Mam kolor 01 Espresso, który jest szaro-brązowy. Jestem ciekawa jak wyglądałby ten drugi kolor, ale raczej się nie przekonam, bo nie kupię więcej tego produktu. Co do aplikatora to też jestem zawiedziona. Jest toporny, ciężko się nim pracuje. Poza tym produkt jest nietrwały i szybko znika (może to nawet na plus..). Już lepiej zamówić sobie pisak z temu, jakość lepsza a cena niższa.

Jako fanka piegów, zarówno tych sztucznych jak i naturalnych, chetnie sięgam po rozwiązania dodające mi tego młodzieńczego uroku. Niedawno recenzowałam pisak od Eveline który podbił moje serce a recenzja o nim podbiła serca redakcji która uhonorowała mnie recenzentką tygodnia za co dziękuję <3 Zatem pisak od Lovely to tańszy odpowiednik kosmetyku od Eveline. Co za tym idzie, inna jest cena, inna dostępność oraz oczywiście efekt który dla osób niewdrożonych w piegi, nie musi okazać się gorszy. Cena ma tutaj spore znaczenie- pisak od Eveline jest rzadko na promocji i kosztuje około 30 złotych co osobiście uważam za lekko zaporową cenę jak na rodzaj pisaka z tintem. Lovely proponuje podobny kosmetyk za mniej niż połowę ceny Eveline. Produkt ten udało mi się wyhaczyć w Rossmannie za około 12 złotych co było nie lada zaskoczeniem i oczywistością aby produkt powędrował ze mną do domu. Mamy tutaj do czynienia z takim samym wkładem i gramaturą. Końcówka różni się od konkurencji brakiem pointa a bardziej okrągłą końcówką która chowa się gdy przyciskamy ją do skóry. Co to daje? Według mnie bardziej subtelny efekt gdyż tusz jest rzadszy, bardziej wodnisty, ma inny (bardziej naturalny) kolor i można nim wyczarować bardziej "rozmyte" piegi. Dla początkujących to dobrze, dla mnie średnio. Ja osobiście przyzwyczaiłam się do mocnego efektu i możliwości przeniesienia palcem piegów niczym stemple. Oczywiście zależy to od jakości i pigmentu w tuszu na co Lovely nie pozwala. Tint jest za bardzo wodnisty co uniemożliwia "kopiowanie" piegów palcami. Dla osób lubiących naturalne efekty ten sposób będzie idealny. Jasność powstałych piegów nie ma nic wspólnego z ich nietrwałością. Mogę śmiało powiedzieć, że podczas noszenia okularów czy poprawiania makijażu, piegi trzymają się tak samo dobrze jak konkurencja. Według mnie drażniąca jest ta chowająca się główka która w sumie nie do końca wiem co ma na celu. Wiele osób może to wkurzać bo realnie nie widać momentu stemplowania- ciężko to wyjaśnić. Ja wolałabym point a nie okrągłą końcówkę. Generalnie produkt na duże tak z drobnymi mankamentami. Wiadomo, każda potwora znajdzie swojego amatora!