Zeromolecole Iaia EDP 

Rok 2024 należał do przełomowego dla mnie jako maniaka perfumowego ponieważ w końcu znalazłam coś dla siebie wśród perfum niszowych. Marka Maison Rebatchi i Zeromolecole zawładnęły moim sercem i udowodniły,że można czerpać z perfum jeszcze więcej przyjemności już od momentu otwierania. Jeżeli chodzi o Iaia od Zeromolecole to właśnie moment patrzenia na opakowanie przynosi ogromną przyjemność. Najpierw mamy złotą osłonkę, z której musimy wysunąć opakowanie. A to kształtem przypomina odrobinę książkę. Otwiera się je jak szufladkę za pomocą przymocowanej z boku tasiemki. W tej właśnie szufladce znajduje się flakon. Jest on bardzo estetyczny i minimalistyczny ponieważ ma kształt walca i jest zakończony drewnianą zatyczką w ciemnym odcieniu. Grafika jest minimalistyczna, również w złotej kolorystyce. W połączeniu ze złotym płynem znajdującym się we flakonie jest to czysta przyjemność dla naszych oczu. Zaskoczeniem był dla mnie właśnie flakon ponieważ jestem przyzwyczajona,że dotychczasowe flakony, które mam w swojej kolekcji były wykonane z grubego szkła. Tutaj jest inaczej ponieważ od razu czujemy,że szkło jest cienkie. Jeszcze się nie przyzwyczaiłam i gdy sięgam po flakon to robię to ostrożnie ale jedynie dlatego,że jestem przyzwyczajona do innego szkła i to tylko pozornie wydaje się "kruche". Jeżeli chodzi o zapach to jest to typowy gourmand. Oficjalnie mamy wyszczególnione trzy nuty zapachowe i są to: karmel, truskawka oraz malina. Mimo obecności owoców jest to zapach bardzo słodki. Za to dzięki nim nie możemy tutaj powiedzieć o ulepności. Od momentu pisania pierwszej mini recenzji na jego temat na instagramie kojarzy mi się z zapachem przytulania. Wynika to zapewne z tego,że po aplikacji otulają nas niczym szal. Stają się bliskie naszemu ciału i ubraniom tworząc otoczkę zapachu, w której czujemy się komfortowo i bezpiecznie jak w ramionach ukochanej osoby. Zapach nie jest krzykliwy, nie zaczepia otoczenia i nie pozostawia ogona. Uważam,że zapach jest taki "nasz" i znajduje się tak blisko nas,że ma się wrażenie, że to nie perfumy które wybraliśmy rano tylko nasz naturalny zapach, którym pachniemy zawsze. Jeżeli komuś zależy na ogonie i projekcji to tą propozycją od marki Zeromolecole będzie zawiedziony. Co ciekawe każdy odbiera te perfumy inaczej. Niektórym osobom z mojego najbliższego otoczenia się nie podobał ponieważ uważały,że jest zbyt słodki i nieco chemiczny a innym bardzo się podobały. Warto podkreślić,że są to perfumy oparte na molekułach i na każdej skórze będą pachniały inaczej. Osobiście uwielbiam jak układają się na mojej skórze. Zapach jest zagadką pod względem trwałości ponieważ są dni kiedy wyczuwam je od siebie przez większość dnia przy ruchach głową lub na ubraniach a są dni kiedy muszę wciskać nos w nadgarstek by cokolwiek poczuć. Mimo tej zagadkowości są to perfumy, których flakon bardzo mnie cieszy a testy zaczęłam od próbki a następnie od odlewki i polecam zacząć w ten sposób żeby uniknąć ewentualnego rozczarowania.