Zamówiłam próbkę tego zapachu dobre kilka miesięcy temu. Kolekcja zapachów sygnowanych przez Herve Lege jakoś nigdy mnie nie kusiła, a wysoka cena wręcz odstraszała i popychała ku serii Today Tomorrow Salmy Hayek :) Wybierając próbki, miałam wyobrażenie, że będzie to zapach elegancki, sztywny, biurowy i czegoś takiego akurat potrzebowałam. Po pierwszym niuchnięciu zapachu nadszedł głęboki zawód - eee, same cytrusy. I próbka powędrowała do zapasów, czekając na lato, gdy zaczyna sie moja miłość do wszelkich cytrusów i innych morskich bryz.
Po głębszym zapoznaniu i zużyciu całej fiolki, moje spostrzeżenia są następujące: typowy Polak i jego marzenia o urlopie we Włoszech. Ma być dużo słońca, opalania, a pomarańcze i cytryny same spadają z drzew. Sardynia, oczami wyobraźni widzę Sardynię, ale pokazaną w tak typowy, standardowy sposób i taki też jest ten zapach. Pierwsze zderzenie to skoncentrowane, olbrzymie ilości cytrusów. Jak zaciągnięcie się intensywnie cytrynowym żelem Bref. Cytryny, bergamotki, grejfruty, bez umiaru. I tak przez ładnych parenaście minut. Później do głosu zaczynają dochodzić nieśmiało jakieś kwiaty, ale białe i delikatne, stanowią tylko tło. Pod koniec robi się nieco bardziej stonowany, elegancki, taki jaki miał być. Aczkolwiek, zanim do tego dojdzie, trzeba przedrzeć się przez lawinę cytrusów.
Wszystko byłoby fajnie, gdybym pisała o kolejnej wiosennej limitowance Adidasa czy innej Pumy. Liczyłam na więcej, jeśli chodzi o perfumy za kwotę 150 zł reklamowanych jako najdroższa linia. Jak kocham cytrusy, tak tutaj jest ich trochę za dużo. Zapach ładny, ale zbyt prosty, banalny, takich jak on było wiele, wiele i to w cenie 5-6 krotnie niższej. Flakonik ładny, prosty, tak kojarzy mi się trochę ze śródziemnomorskim klimatem. Trwałość dość niezła jak na tak lekki zapach, cena kosmicznie wysoka w porównaniu do "treści i formy", którą chcemy otrzymać.
Używam tego produktu od: 2 tygodnie
Ilość zużytych opakowań: próbka