Zawsze lubiłam chodzić do kwiaciarni, odkąd pamiętam. To sympatyczne miejsce, zastawione doniczkami ze świeżymi kwiatami zroszonymi wodą, półkami pełnymi miniaturowych figurek zwierząt i aniołów, gdzie z drągów zwieszają się ozdobne świece, kojarzy mi się nieodmiennie bardzo miło - z kupnem skromnych bukiecików na Dzień Matki, czy na imieniny, oplecionych rafią i cieniutką siateczką skrywającą zielone, pełne soku łodygi. Jestem jeszcze w tak młodym wieku, że ten słodki, nieco wilgotnawy zapach nie może być dla mnie przykry, jak gorycz kwiatów na pożegnanie, może nawet to ostatnie...
Ale do rzeczy, dostając w łapkę odlewkę opatrzoną nieznaną mi nazwą \'Vanille Galante\' spodziewałam się przede wszystkim (czego nie trudno się domyślić) uwielbianej skądinąd przeze mnie wanilii w umiarkowanie lekkiej formie. Jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy chwilkę po aplikacji do moich czułych nozdrzy dotarł intensywny i prawdziwy, niemalże jak wyekstrahowany wprost z powietrza, aromat ogrzewanej słońcem kwiaciarni.
Dotychczas zwykle wierzyłam swojemu zmysłowi powonienia, ale tym razem moje wahanie było naprawdę wielkie, byłam prawie pewna, że to wyobraźnia płata mi figle. Kiedy jednak podeszłam do testu po raz drugi okazało się, że miałam całkowitą rację.
Gdybym wcześniej nie zastanawiała się nad tym czy istnieje w perfumiarstwie taki zapach, gdybym go wcześniej rozpaczliwie nie poszukiwała, pewnie zawiodłabym się srodze tym, że pozostałe składniki giną gdzieś w tle, dopiero pod koniec nieśmiało (bardzo nieśmiało!) wpychając łebki w szparę między drzwiami, a framugą. Vanille Galante dla mnie jest zapachem szczęścia, wspomnieniem dziecinnych spacerów do kwiaciarni odbywanych tylko po to, by poprzyglądać się niewielkim figurkom psocących kotków, słoni z podniesionymi trąbami, aniołków z harfami w małych dłoniach. Rozmarzyłam się nad tym zapachem, rozpłynęłam zupełnie nie myśląc o tym, że to tylko lilie i trochę zielonych łodyg, że to niestety nie cudowny wehikuł czasu, który oddałby mi te lata...
Zapach jest określany jako unisex, jednak ja nie wyobrażam sobie mężczyzny pachnącego w taki sposób, nawet zniewieściałego. Dla mnie to zapach damski, i koniec. Vanille Galante jest również zupełnie neutralny pod względem \'temperatury\', więc nadaje się dobrze na każdą porę roku.
Bardzo chętnie będę do niego wracać, została mi jednak tylko ta odlewka, bo cena za flakon jest po prostu zabójcza.
Trwałość dobra, sześciogodzinna
Flakon brzydki
Używam tego produktu od: kilka tygodni
Ilość zużytych opakowań: w trakcie zużywania