Pierwsze opakowanie miałam parę lat temu (było prezentem), zaraz po tym jak Lavera wprowadziła nową wersję serii Body Spa i był to balsam lawendowy. Ładnie pachniał i wywarł pozytywne wrażenie, ale było to w zimie, a zima to czas kiedy niezbyt chętnie sięgam po jakielkolwiek mleczka, więc tubka 150 ml wystarczyła na co najmniej 2 miesiące.
Ostatnio kupiłam "Coconut Dream" - balsam z wanilią i kokosem, bo w pobliskim eko-sklepiku nie mieli żadnego ciekawgo masła, a nie chciało mi się biegac po mieście za masłem do ciała .
Początkowo czułam w tym balsamie tylko kokos, jest on na pierwszym planie, ale z czasem wyczułam i wanilię. Zapach jest bardzo, bardzo przyjemny, nie chemiczny i wręcz apetyczny. Co ciekawe, nie jest bardzo intensywny, a jednak bardzo trwały - utrzymuje się na skórze kilka godzin czyli lepiej niż niejedne perfumy ;) Czasami nasmaruję się przed pójściem spać, a rano po przebudzeniu nadal czuję ten zapach, jest to bardzo przyjemne :) Mój mężczyzna też bardzo lubi ten zapach i nie marudzi mi, kiedy używam tego balsamu, hehe.
Wydaje się, że w nowej serii "Body Spa" Lavera się postarała i dopracowała zapachy. Z dawnej serii miałam trzy żele pod prysznic i ich zapachy pozostawały wieeeele do życzenia. Tutaj już tego nie ma, co jest ogromnym plusem.
Ten lekki balsam bardzo dobrze nawilża (nie natłuszcza) i jest to długotrwałe nawilżenie. Na początku przez ok. tydzień stosowałam go codziennie, a później już nie było takiej potrzeby więc tylko co drugi dzień i to mojej skórze w zupełności wystarczy.
Przez chwilkę po aplikacji minimalnie się klei, ale trwa to bardzo krótko, po czym pieknie się wchłania, pozostając skórę pieknie nawilżoną (nie znika po chwili ze skóry, jak wiele balsamów).
Zaznaczyłam w tytule, że jest świetny na lato, ponieważ:
+świetnie nawilża, a nie natłuszcza (jest lekki)
+bardzo ładnie pachnie, uwielbiam ten zapach, dla mnie jest właśnie taki radosny, w sam raz na lato
+poza tym uwielbiam go stosować po plaży, jest do tego celu idealny: Swietnie nawilża skórę po opalaniu, a do tego relaksuje zapachem.
Zaznaczam, że nie ruszam się na plażę bez filtra przynajmniej spf 30, więc opalam się delikatnie, stopniowo i bez oparzeń czyli balsamy chłodząco - łagodzące nie są mi potrzebne, tylko porządny nawilżacz.
Pojemność mogłaby być większa, ale 30 pln za 150 ml w pełni naturalnego balsamu to naprawdę przyzwoita cena, bo zwykle trzeba zapłacić co najmniej dwa razy tyle, więc jest w miarę tani.
Skład: Co tu dużo mówić - piękny, naturalny i wegański :) Jak dla mnie mógłby być też wegetariański, ale takich oznaczeń nie ma, a kupując produkt oznaczony "vegan" mam pewność, że nie ma w nim żadnych składników pochodzących z uboju.
W składzie jest obecny alkohol i to dosyć wysoko, ale ani nie wysusza skóry, ani nie tworzy alkoholowej chmurki. Może to dziwne, ale w ogóle go nie wyczuwam. Nie wiem czy to kwestia tego, że jest to alkohol "bio", ale zupełnie mi on nie przeszkadza i na pewno wolę alkohol w składzie niż Propylene Glikol, Parrafinum Liquidum, parabeny i inne tego typu "atrakcje", obecne w typowych drogeryjnych balsamach.
Odnośnie wydajności: Tym razem sobie nie żałowałam i całe opakowanie zużyłam w zaledwie 3 tygodnie, bo używałam nie tylko rano, ale też po opalaniu, a czasem i wieczorem, albo w ciągu dnia na ręce żeby umilić sobie czas tym zapachem, więc siłą rzeczy nie mogło wystarczyć na długo.
Teraz przymierzam się do zakupu kolejnego opakowania, może tym razem dla odmiany będzie to miodzik? :) No chyba, że zobaczę gdzieś ich balsam po opalaniu z roświetlającymi drobinkami, to dla odmiany sprawię taki, podkreślający opaleniznę.
Nie oznaczyłam tego balsamu, że to mój hit, tylko dlatego że mam więcej eko-balsamów do przetestowania, ale tym jestem zachwycona i mogę powiedzieć, że przekonał mnie znowu do balsamów, bo wcześniej, po doświadczeniach z drogeryjnymi mleczkami uznałam mleczka za bezużyteczne i że dla mnie tylko masełka. No to już wiem, że nie tylko :) Na lato taki balsam to jest rewelacja, polecam.
Używam tego produktu od: kiedyś i teraz znowu od 3 tygodni
Ilość zużytych opakowań: dwa całe
EDIT:
3.06.2012 Teraz mam i używam wersji "Honey Moments". W działaniu podobna, aczkolwiek mam wrażenie, że balsam kokosowy nawilżał odrobinkę lepiej, no i co tu dużo mówić, czarował zapachem. Tutaj też jest przyjemnie, ale to już nie to... ;)
Z dawnej serii Body Spa miałam próbki żelu pod prysznic o zapachu miodu i z trudem tolerowałam ten zapach, więc na szczęście w nowej serii go zmienili i jest bardzo przyjemny. Co ciekawe, ne ma zaskoczenia, bo to dobrze mi znany zapach serii nagietkowej do twarzy :) Kiedyś, dawno temu miałam ich żel do mycia twarzy, ale ten zapach doskonale pamietam - charakterystyczny, coś jakby guma Donald :)
Fajny ten miodzik, ale kokos bardziej mi odpowiada.