Moja cera jest...
...szalona. Wrażliwa, bardzo łatwo ją przesuszyć, ma tendencję do zapychania się. Bolączką moją jest jej notoryczne zaczerwienienie. Rzadko kiedy moja cera wygląda zwyczajnie zdrowo i promiennie.
Czasami, zwłaszcza latem, nadmierne przesuszanie się zmienia się w przetłuszczanie. Zamiast z odpadającymi małymi płateczkami skóry mierzę się wówczas z grubą warstwą łoju osiadającej przede wszystkim na czole, nosie i brodzie.
Co skusiło mnie do zakupu?
Już od dłuższego czasu chciałam wypróbować kosmetyki tej marki. Słyszałam o nich sporo dobrego, seria hydtrativ swego czasu była naprawdę popularna. Zachęciło mnie to, że producent proponuje nam lekki krem, ze stosunkowo wysokim jak na krem do twarzy filtrem. Do tego obietnice nawilżenia, naprawienia mikrouszkodzeń, jakaś specjalna bariera ochronna tworząca się na twarzy... Cudo!
Poza tym, nie ukrywam, uwielbiam te metalowe tubki kremów z Tołpy. Jakoś bardziej do mnie przemawiają niż plastykowe słoiczki.
Analiza składu
Skład faktycznie robi wrażenie. Nie jest w 100% naturalnych, ale nie zawiera praktycznie żadnych podejrzanych składników (no, poza jednym antyoksydantem kryjącym się pod nazwą tocopheryl acetate, który u niektórych może spowodować reakcję alergiczną). Gliceryna na trzecim miejscu w składzie.
Ogólnie - ode mnie piątka z minusem.
Zapach, konsystencja, opakowanie
Wspominałam już o tym, że opakowania kremów Tołpy bardzo mi odpowiadają. W użyciu są wygodne, miękkie, pozwalają wydobyć produkt do samego końca.
Zapach i konsystencja. Krem pachniał co najmniej dziwacznie. Dla mnie to był lekko cytrusowy wręcz zapach, jakiś "dziki". Konsystencja faktycznie lekka, ale na skórze zachowywała się dziwacznie. Nie było mowy, aby używać tego produktu pod makijaż. Bardzo łatwo się rolował, schodził takimi wręcz grudkami, co było koszmarnie nieestetyczne. Niestety, ale tutaj spory minus.
Działanie
Pomimo wysokiego SPFa nie byłam w stanie stosować tego produktu na dzień pod makijaż, przez ogromną wadę, którą wymieniłam w poprzednim punkcie.
Nie czułam, żeby moja skóra była odprężona po jego użyciu. Wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, że ten krem ją oblepia. Jeżeli to miała być ta "bariera ochronna", to chyba wolę nie być chronioną.
Delikatne nawilżenie po pewnym czasie można było odczuć, ale jak na krem za prawie trzydzieści złotych, to jest absolutnie za mało. Taki sam - o ile nie lepszy - efekt daje mi smarowanie buzi na nocą klasycznym kremem Nivea.
Od tej marki spodziewałam się znacznie, znacznie więcej.
Skutki uboczne
Ogólnie krem krzywdy mi nie wyrządził, ale oblepianie twarzy dziwną klejącą warstwą sprawiło, że ku mojemu zaskoczeniu moja twarz przetłuściła się kilka razy, co raczej spotyka mnie w momentach, gdy temperatura na zewnątrz dochodzi do 30 stopni, a nie ledwo przekracza 10.
Gdzie kupić?
Dawniej był praktycznie wszędzie, teraz można go znaleźć w niektórych aptekach.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie