Salvatore Ferragamo Signorina EDT 

Roza, piwonia, jasmin. Zapach gladki i swietlisty, na mojej skorze nie rozwija się jakos szczególnie i dość szybko znika, a przynajmniej trzyma się tak blisko skory, ze go wlasciwie nie czuje. Jeden z tych bezpiecznych zapachow "prezentowych" - nikogo nie odrzuci, a jak się nie spodoba, to latwo będzie go puscic dalej. Ja się nim znudziłam i w swiat puszcze nawet probki.

Z ciekawością sięgnęłam po tę wersję Signiory, jako że jestem fanką Signiory Misteriosy. Ten flanker jest dużo mniej wyrazisty, jest łagodniejszy i bezpieczniejszy w odbiorze. Jest leciutki, głównie owocowy , taki kompocik. W nucie głowy pojawią się róża, ale bardzo delikatnie. Głownie czuje się liczi i cytrusy. Zapach jest słodki , ale zupełnie nie ulepny, może za sprawą kwaskowości cytrusowej. Swietnie się sprawdzi na lato, do pracy, w sytuacjach kiedy nie chcemy narzucac się ze zbyt agresywnym zapachem. Spodoba sie młodym kobietom , świetnie nadaje się na bezpieczny prezent. Nie zapadnie głeboko w pamięć i chyba niewiele osób mogloby go uznać za swój zapach sygnaturę, ale ogólnie jest ok. Flakon jest śliczny, bardzo starannie wykonany. Projekcja jest raczej łagodna, trwałość dobra, ale stosunkowo szybko zapach staje się bliskoskórny.

Początek na mojej skórze to mix Chloe Roses z Acqua di Gioia. Kwaskowo - słodkawe, delikatne, dziewczęce, świetliste. Naprawdę urocze. Z czasem jednak kompozycja przybiera coraz więcej mydlanego wydźwięku. W nucie serca wyczuwam już jedynie kremowe mydełko o różanym posmaku. Szkoda, gdyż początek był obiecujący. Może na innej skórze ułożą się lepiej... (?)

Odkąd Signorina EDT weszła na rynek co jakiś czas sprawdzam inne wersje tego zapachu. Starsza siostra-Signorina EDP jest dla mnie zbyt dusząca. Ale Signorina EDT jest owocowa i do mnie przemawia. Zużyłam 1flakon 30ml, kończę 2flakon 30ml i mam miniaturę 5ml(też na wykończeniu) Zapach jest subtelny, pięknie się rozwija na mojej skórze. Początkowo czuć w nim grejpfrut, ale jak on zniknie-dla takiej chwili warto żyć:) Lubię świeże, owocowe i zielone zapachy, ale nie duszące. Nie znoszę ciężkich zapachów(Amor Amor to najcięższy zapach, którego używałam) Lubię kiedy zapach jest delikatny i taka jest ta Signorina. Dziewczęca, radosna. Troszkę słodka, ale tylko troszkę. Flakon prosty z uroczą kokardką. Wiele lat uważałam ten zapach za "mój zapach". Nadal go bardzo lubię, będę kupować w małych pojemnościach, żeby do niego wracać, ale im jestem starsza tym rzadziej po niego sięgam. Zgadzam się z poprzedniczkami, że zapach jest kierowany do młodszych kobiet, ale czasem warto sobie o nim przypomnieć:)

Flakonik jest śliczny, ale zapach zupełnie do mnie nie przemawia. Jest dziwny, nie podoba mi się. Ta "urocza kompozycja" jest zupełnie nie w moim stylu. Nie kupię sobie Signoriny dla samego flakonika.

Miałam jednorazowe zetknięcie z tą wodą toaletową. Całkiem przyjemnie. Na początku bum słodkości w stylu Signoriny Eleganzy. Po 10 min łagodnieje na skórze. Nadal liczi, różano, aromatycznie. Za bardzo kaszmirowe drewno się nie ujawniło, ani grejpfrut, ale całościowo miło i przyjemnie. Całe wspomnienie tego zapachu oceniam na 5 i pół w skali 1-10. Używam tego produktu od: raz w październiku Ilość zużytych opakowań: dwa psiki testowe

Taka sobie Panieneczka. Ze mnie raczej pannica, nie noszę zwiewnych sukienek i lekkich sandałków, a jednak coś mnie urzekło. Pewnego upalnego dnia, w złym humorze udałam się do Sephory. Niuchałam, wąchałam przebierałam, aż w końcu Panienka wpadła w me dłonie i zatańczyła na środku perfumerii. W pierwszym odczuciu słodycz i radość, powoli zamieniająca się w łagodne wyrafinowanie, być może przez te mleczne nuty. Zakupiłam od razu, jako pierwsze moje markowe perfumy. Może to wartość sentymentalna, jednak lubię je na sobie. Sprawiają, że jestem lekka, radosna i taka dziewczęca. Nie są to perfumy dla kobiety dojrzałej, nie mają zastraszającej trwałości, jednak mają dla mnie to "coś". Nie przepadam za słodkimi zapachami (no może poza Flowebomb, który stanowi dla mnie swoisty wyjątek i zakładam je jedynie na ważne okazje), jednak te urzekają niewinnością. Ciągle szukam mojego zapachu, ale do Signoriny zawsze wracam. Teraz też mój TŻ zakupił mi kolejny flakon. Używam tego produktu od: lato 2013 Ilość zużytych opakowań: 30ml

Kolejny owocowo-kwiatowy zapach. Nie jest brzydki, jednakże ginie wśród dziesiątek podobnych na perfumeryjnych półkach. O ile EDP jest bardziej mleczno-śmietankowa, to EDT jest ewidentnie owocowa. Musujący, oranżadowy, syntetyczny grejpfrut, silna nuta róży (jest tam róża na 100% - różę lubię!) i coś a la piwonia i kwaskowate porzeczki...? Takie zapachy fatalnie układają się na mojej skórze. Nic nowego, nic wyjątkowego. Bezpiecznie, lekkuchno, banalnie, landrynkowo. Zwracam honor EDP - którą niespecjalnie lubię - ale jej kremowa, słodka śmietanka przyznam, może zauroczyć. EDT jako wersja kompotowa absolutnie mnie do siebie nie przekonała... Odszczekuję niepochlebny komentarz na temat buteleczki Signoriny - zupełnie nie w moim guście, jednakże 30-tka jest przymilnie dziewczęca i przesssłodka :) Żeby kompletnie tych perfum nie "zjechać": zapach nie jest kontrowersyjny, nutki są przewidywalne, milusie, więc zapach chyba nikomu większej przykrości nie sprawi. Nie tego szukam, ale zarazem zdaję sobie doskonale sprawę, że te perfumy nie do mnie są adresowane. Używam tego produktu od: kilka tygodni Ilość zużytych opakowań: 2 próbki

Ja kocham wszystkie Signoriny! Ta jest delikatniejsza niz klasyczna jej siostra i wpada w nieco inne nuty zapachowe, jednak wciaz w tej samej tonacji. Slodzutkie liczi i to mleczko... :D To wszystko sprawia, ze ten zapach jest po prostu kochany. Smakowita, puszysta, rozowa chmurka

W odróżnieniu od EDP, EDT jest zdecydowanie lżejsza, radośniejsza, ładniejsza. Pachnie jak landrynki czy oranżada. Idealny dla młodej, wesołej dziewczyny. Odpowiedni na każdą porę roku i dnia. Osobiście nie gustuję w owocowych zapachach, ale fankom polecam! Jest to woda toaletowa, a mimo to, trwałość idealna. Buteleczka urocza! To ona zachęciła do wypróbowania zawartości. Używam tego produktu od: kilka dni Ilość zużytych opakowań: próbka

Kobiety niemalże oszalały na punkcie Signorin\\\'y przynajmniej te w moim otoczeniu - kuzynka, koleżanka, mama:-)liczne blogi i fora są równie przesiąknięte pochlebnymi komentarzami:-) Mnie nie zachwyciły...zbyt intensywne, nieco pudrowe, nie w moim guście. Zupełnie innaczej jest z wersją EDT:-) Dostałam je w prezencie (nie wiem dlaczego, bo perfumy to pozornie i paradoksalnie dość intymny prezent...a jednak:-)nawet nie wiedziałam, że istnieje wersja EDT a, że EDP nie wzbudziły we mnie zachwytu do otrzymanego prezentu podeszłam nieco sceptycznie...ale każdy prezent z definicji cieszy więc z grzeczności przyjęłam go z uśmiechem:-) Buteleczka jest niemal siostrą bliźniaczką protoplasty Signorin\'y, kształt, korek, charakterystyczna wstążeczka, logo identyczne...poza kolorystyką, która w przypadku EDT jest bardziej wrzosowa niż różowa - kolory bardzo ładne, świeże, tak szalenie dziewczęce:-) No i zawartość...ku mojemu zdziwieniu przypadła mi do gustu, jest subtelna, łagodna, bardziej ożeźwiająca niż dusząca starsza siostra:P Naznaczyłam nadgarstek i upajałam się zapachem z każda chwilą darząć go co raz większą sympatią i uznaniem:-) Nowa Signorina to raczej urocza Signorinha:-)bardziej niewinna, zwiewna, dziewicza niż Signorina base. Jest pełna wdzięku, zmysłowa a jednocześnie bardzo naturalna i świeża. Przesiąknięta jest wiosną, swieżymi soczystymi owocami z akcentem czegoś bardzo wyrafinowanego, lekko słodkiego. Jest niczym owocowy koktail...słodka, mleczna, ale przyjemna, nienachalna:-) Signorina EDT zdetronizowała swoją starszą siostrę EDP i wzbiła się na szczyt mojego uznania zacierając złe odczucia do pierwowzoru:-) Używam tego produktu od: nieco ponad tygodnia Ilość zużytych opakowań: 30ml