Lierac Hydra - Chrono+, Levres Baume Fondant Nourrissant & Reparateur Odżywczy balsam do ust (różne rodzaje)

Estetyczne opakownaie - kobiece, metaliczne, luksusowe. Ładny zapach - przypomina mi coś z dzieciństwa. Dobra konsystencja - nie zbiera się w koncikach. Lekka formuła - dla mnie zbyt lekka jak na balsam odżywczy - zwykła bebe czy nivea jest bogatsza. Baardzo delikatnie dodaje różu - nie zadowoli tych, którzy oczekują koloru. Lubię ją chciaż tak jak ktoś napisał- ani kolor ani pielęgnacja nie są na 100%. Używam epizodycznie.

Pomadkę dostałam w prezencie, sama pewnie bym jej nie kupiła. Opakowanie jest piękne, bardzo porządnie zrobione, eleganckie, metaliczne i zwracające uwagę. Sam produkt prezentuje się już znacznie gorzej. Producent chciał zrobić produkt upiększający i pielęgnujący w jednym, i oba aspekty wyszły na pół gwizdka. Pomadka ani dobrze nie odżywia ani dobrze nie daje nadaje rozświetlenia. Po produkcie, który ma na opakowaniu napisane "odżywczy" oczekuje bogatej formuły, która będzie trzymać się dłużej na ustach. Ten balsam porównałabym do lżejszej wersji wazeliny, która nie "trzyma" się ust. Nie wnika w nie i nie odżywia tylko pozostaje na zewnątrz aż ją zjesz. Jeśli chodzi o kolor jaki nadaje ustom w zależności od pH skóry, to jest on u mnie praktycznie niewidoczny. Wyglądają dokładnie tak samo, jak po nałożeniu tłustszego produkty. Nie widzę aby kolor został zmieniony. Może moje usta mają słabe pH, albo ja mam pecha.

Piszę ku przestrodze, żeby nikt sobie nie pomyślał, że to taki Lip Glow, tylko za 1/3 ceny. Gwiazdkę daję za opakowanie, bo naprawdę jest estetyczne i eleganckie, kolejne aspekty otrzymują u mnie oceny ZERO: 1. Pielęgnacja. Pie... - co?! Jaka pielęgnacja?! Pielęgnacja jest na poziomie -1, czyli jest to antypielęgnacja. Podczas używania tej pomadki moje usta były Saharą, po prostu schodziła z nich skóra. Kolejne warstwy tylko pogarszały sytuację. 2. Zapach. Sztuczny, intensywny, przypominający plastikowy aromat soku malinowego. 3. Wzmacnia kolor ust. Coś chyba poszło nie tak, bo na moich bardzo jasnych ustach druga warstwa zamieniała się w mocną fuksję. Tak, fuksję. Inne podobne produkty, w tym Lip Glow absolutnie czegoś takiego mi nie robiły. 4. Konsystencja. Ktoś już pisał, że jest trochę oporna i za mało masełkowata. To ja dodam, że mocno nieestetyczne są też różowe "gluty" tworzące się na pomadce po umalowaniu ust. Niestety, ale jak na produkt za 40-50 zł. to jest istny koszmar, chyba jeszcze niczego tak źle mi się nie uzywało. Absolutnie nie jest to produkt porównywalny z Lip Glow Diora, jeśli zależy Wam na czymś podobnym, to polecam Frog Prince z Lipstick Queen. Na Hydra-Chrono szkoda pieniędzy. Używam tego produktu od: kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 pełne opakowanie

Jestem wielką fanką balsamu Lip Glow Diora, bo polubiłam połączenie pielęgnacji z nadaniem koloru. Myślałam, że Lierac będzie tańszym zamiennikiem, jednak trochę się przeliczyłam. Mam wersję różową. Zamknięta jest w prostym, różowym, metalicznym opakowaniu, które jest mocne i trwałe. Sztyft również jest lekko różowy. W balsamie zatopione są drobinki brokatu, które niezbyt ładnie wyglądają na ustach, są wyczuwalne, gdy Chrono Levres ściera się. Zapach trochę mnie drażni, jest malinowy, pudrowy, sztuczny. Ciężko się do niego przyzwyczaić. Smaku na szczęście nie posiada. Balsam jest trochę tępy, wymaga postania w cieple, żeby dobrze się rozprowadzał, choć brakuje mu masełkowatości typowej dla balsamów do ust. W kontakcie z pH ust zmienia kolor na lekko wiśniowy, co przy moich jasnych ustach jest jak najbardziej zaletą. Subtelnie podkreśla i kolor i kształt ust, efekt jest bardzo naturalny, ładny. Trzeba jedynie uważać, aby nie wyjechać poza kontur ust, bo zabarwi skórę wokół. Lierac jest dość komfortowa w noszeniu, ale prawie wcale nie nawilża, jedynie dobrze zabezpiecza usta przed wysuszeniem, ale nie poradzi sobie z istniejącym już przesuszeniem warg, suchymi skórkami. Jak na zawartość tylu składników pielęgnujących jest słabo, bardzo słabo. Nie nadaje też połysku, bardzo szybko wchłania się do matu, pozostawiając lekki kolor. Ściera się równomiernie. Jest to pomadka, którą docenimy nie mając problemów z suchymi ustami, zadbane usta nadal takie pozostaną, natomiast dla ust wymagających solidnej pielęgnacji ta pomadka to za mało. Raczej nie powtórzę zakupu. Używam tego produktu od: używałam przez kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno

Opakowanie sliczne, zostawia ładny kolor na ustach, bardzo delikatny, wlasciwie podkresla naturalny kolor ust i na tym zachwyt się kończy. W moim przypadku nawilzenie trwalo kilka minut, po wchłonięciu miałam wrażenie, że sa wręcz wysuszone. nie sprawdził się niestety na moich ustach. Używam tego produktu od: trzech miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno

Zakupiłam to CUDO, bo po prostu podobało mi się opakowanie. Bardzo ładnie nawilża i wygładza usta. Nie polecam, paniom które szukają głębokiego nawilżenia i regeneracji. Posiadam wersję transparentną która zostawia piękną poświatę. Ma słodki, delikatnie pudrowy zapach ale to akurat mi odpowiada - nie przepadam za owocowymi nutami. Opakowanie - Metaliczne piękne, bardzo stabilne. Robi charakterystyczne "click" :D Konsystencja - zbita, balsam nie rozwala się w czasie użytkowanie, nie obija się o opakowanie. Zapach - w odczuciach subiektywnych, oczywiście, słodko - kwiatowy- pudrowy. BOSKI !!! Intensywny!!! ALE ... nie do jedzenia... tylko i wyłącznie do wąchania. Wydajność - mała :( niestety... no jakieś wady mieć musi :D Jak wygląda na ustach - wersja transparentna wygląda perliście, usta są jakby oszronione - piękne... W obiegu - wersja różowa, zmieniająca kolor w zależności od ph ust - na bank spróbuje !!! Radość posiadania i smarowania!!! Mega kobiecy... uwaga - zostaje na ustach ukochanego łącznie z zapachem, więc warto rozważyć kiedy go używać.... :D