Niby męski...Gender zakłada, że to podział społeczny, kulturowy, a nie wynikający z natury. I ja się do tego przychylam:)
Swego czasu miałam tzw. fazę na wystrój wnętrz w stylu domków górskich, albo raczej luksiurnych resortów alpejskich. I coś mi z tego jeszcze zostało.
Potem był czas upraszczania wszystkiego do maksymalnego minimum:D
Teraz przyszła pora na lekki przepych. Albo większy. Zależy od nastroju.
Niemniej nigdy nie byłam fanką szkła, metalu i wywabionych Cloroxem ścian. Surowe wnętrza jakoś dziwnie kojarzą mi się z oddziałem zamkniętym z pobytem stałym.
Dlatego też uwielbiam wszystko co miękkie, przytulne, ciepłe, puszyste, delikatne itp. Żadnych kantów, ostrych krawędzi, drzazg nieoheblowanego drewna. Tak...kotek puszysty...
A Bentley właśnie taki jest: choć gęsty od przypraw, zdawać by się mogło, że powinien skrzypieć suchością, lecz w żadnym razie! Otoczony lub wręcz zalany sowicie rumem staje się kremowy, ciut słodki, lecz to słodycz nie cukiernicza a alkoholowa. Skóra, która wybija się zaraz po rumie jest gładka, napięta i błyszcząca jak szkło. Połączenie tych w tak genialny sposób pozwala poczuć się niczym wysoko urodzona dama, której jedynym zajęciem jest zmysłowe spoczywanie na zdobnym szezlongu, którą to sztukę opanowała do perfekcji. I nawet taki słodkim niecnierobieniem potrafi owa niewiasta przyciągać, bo uwiedzenie wydaje się banalne, jeśli tylko ubrana jest w ten zapach.
Oprócz nietuzinkowej urody damy na szezlongu w pokoju przebywa również postać męska. Mężczyzna to wielkiej urody, aż dech zapiera. Nienagannie ubrany, na jego odzieży nie robi się ani jedna zmarszczka. W dłoniach trzyma opasłe tomiszcze w starej, skórzanej obwolucie pamiętającej czasy ręcznego zdobienia woluminów. On również nosi ten sam zapach co zmysłowa niewiasta, bo tak jak Bentley pasuje do lady, tak pasuje również do lorda. Bo to, że bohaterowie tego obrazka są wysoko urodzeni nie pozostawia cienia wątpliwości. Widać, że między nimi iskrzy, że jest ów stan nazywany popularnie chemią. A w tle sączy się aksamitny głos Tonego Benetta. I wtem mężczyzna spozierając przeciągle na owo piękne stworzenie na aksamitnym szezlongu głosem Tonego Benneta wypowiada niemo "I\'m all for You: body and soul".
Kupiłam Bentleya Tatinkowi, któren zachwycony jest nim okrutnie, a nie należy do mężczyzn, którzy pachną tym co im się podaruje. Zastanawiam się nad zakupem dla siebie:P
Bo czasami mam zwyczajnie ochotę poczuć się jak lady:)
Nazwa: akuratna, luksiurna;)
Flakon: prosty, cięży
Trwałość: jak na EDT zabójcza, na odzieży aż do prania
P.S. jakkolwiek nie są to perfumy Toma Forda, to jednak postanowiłam dodać zdjęcie ww ponieważ jest rzeczony dla mej skromnej osoby ucieleśnieniem szyku, elegancji i dobrego smaku:) Tak jak Monica Bellucci jest dla mnie uosobieniem 100% kobiecości.
Używam tego produktu od: trzy miesiące
Ilość zużytych opakowań: próbki i odlewki, chyba wkrótce flakon:)