Paco Rabanne Invictus EDT 

Ten zapach jest strasznie męczący, mdły i nijaki :/ Nuty głowy, czyli cytrusy są strasznie ostre i nieprzyjemne. A morskiej bryzy to wogóle tam nie czuję :( Jak dla mnie mógłby zdobić niskie półki. i do tego ten tandetny flakon... Napewno nigdy nie obdaruję żadnego faceta tym zapachem

Zapach jest świeży i w sportowym duchu, stąd też zapewne dynamiczna nazwa perfum i skądinąd kiczowaty flakonik oraz scenariusz ze sporym humorem nakręconej reklamy. Perfumy są... po prostu ładne – morsko-cytrusowe z akordami drzewnymi, nutą lauru (i stąd może konotacja z "Niezwyciężonym" z nazwy), seksownej paczuli i... jaśminu – dodającego kompozycji mnóstwa wdzięku oraz słodyczy. Pachną – spacerem po rozgrzanej plaży, ze szklaneczką dobrego drinka, i to świetne perfumy, doskonałe zarówno na wolne dni, jak i do pracy – do biura, i na wypady w teren. Nie miażdżą projekcją, są raczej delikatne, świeże i słodkie, ale nie mdlące, i bez wątpienia męskie w odbiorze. Młodzieńcze, rześkie i sportowe, ale nie infantylne, więc mogą się podobać również starszym Użytkownikom, a z pewnością podobają się Kobietom, co z kolei zainspirowało Twórców do umieszczenia w filmiku reklamowym sporego stadka hurys. Zdecydowanie warte rozważenia przez Bliskiego mi Człowieka. Perfumy – nie hurysy :-).

To już drugie opakowanie tych perfum które kupiłam mężowi. Jest nimi zachwycony! 100ml wystarcza mu na okrągły rok, a dokładniej od gwiazdki do gwiazdki ;) Codziennie się nimi psika do pracy, a gdy wróci jego zapach jest w całym domu... a ja podążam za tym świeżym i lekkim zapachem... po prostu uwodzi i przyciąga mnie do niego poprzez ta nutę zapachową. Flakon w formie pucharku to bardzo fajna ozdoba w łazience ;)

W imieniu mojego męża pozwolę sobie napisać - to jeden z piękniejszych, świeżych, męskich, zapachów jakich miałam okazję na nim czuć. Jest lekki (ale nie ulotny), świeży (ale nie ogórkowo-mdło-nijaki). Trwały (ale nie migrogenny). Zbiera pozytywne opinie, nie męczy otoczenia, jest z jednej strony wyrazisty, z drugiej subtelny. Jest to zapach z którym się nie rozstajemy. Używany zarówno latem, ale i zimną. Pasuje do każdej okoliczności i na każdą okazję. Dedykowany wszystkim mężczyznom. Ma w sobie dużo nut morskich, ale dzięki występowaniu też nut drzewnych absolutnie nie określiłabym go jako typowy świeżak.

Zapach orzeźwiający i świeży niczym morska bryza. Wyraźny, morski aromat z domieszką nuty drzewa. Świeży i minimalistyczny charakter to drzewna kompozycja zapachowa, która sprawdzi się w ciepłe dni.

Na te perfumy natknęłam się przy okazji poszukiwania bożonarodzeniowego prezentu dla swojego faceta. Pierwsza myśl po przetestowaniu perfum - coś niesamowitego. Zapach jest orzeźwiający, przyjemny i jedyny w swoim rodzaju.

Numer jeden wśród męskich zapachów. Uwielbiam go wąchać z butelki (psikać mi się nim nie wypada). Przede wszystkim trwały. Jedno 'ALE' mogę mieć do wykonania atomizera. Jednak skupmy się na zapachu. Sam zapach świeży i orzeźwiający, z pewnością za sprawą nuty głowy. Nuty serca (liść laurowy oraz jaśmin) i podstawa (paczula, mech dębu, bursztyn) wspaniale się komponują tworząc z tego cuda zapach idealny zarówno na dzień i wieczór, na każdą porę roku. Być może wydaje mi się idealny z racji zakochania w tym zapachu. Kojarzy mi się z mężczyzną pewnym siebie, silnym no i przystojnym :) Panowie- polecam, Panie- wspaniały prezent dla każdego mężczyzny.

Jest kilka męskich zapachów, które rozpozna się wszędzie i w moim odczuciu Invictus jest jednym z nich. Obok niego stoi Armani - jak dla mnie grzeją ex aequo pierwszy stopień na podium :) Całość jest zamknięta w grubym, szklanym, masywnym opakowaniu z aluminiowymi elementami i na górnej powierzchni jest przycisk, którym dozuje się wodę perfumowaną. Atomizer podaje idealną ilość produktu rozpylając go w krótką chmurkę, ale nie tworzącej strumienia i nie pochlapie się ulubionej koszuli :) sama woda ma kolor chłodno-liliowy. Całość tworzy kształt pucharu - nie dziwie się, dla mnie zwycięża swoim zapachem :) Co do zapachu - głęboki, bardzo męski, nie nachalny, nie przesadzony, nie duszący. To jeden z nielicznych, który mogłabym wąchać i wąchać i mi się nie nudzi. Nie jest to na pewno słodka nuta. Trwałość - jak na wodę perfumowaną to na najwyższym poziomie. Nie wspominając o ubraniach (bo na nich trzyma się właściwie do momentu wrzucenia ubrań do pralki), to na skórze trzyma się cały Boży dzień. Jak mój facet rano go użyje to na skórze czuć go do wieczornego prysznica - także trwałość rewelacja. Cena - za pojemność 150ml zdobyliśmy go na iperfumy za około 280zł, jak dla mnie cena super biorąc pod uwagę wydajność produktu. A skoro już mowa o wydajności - powala :) na jednorazowe użycie wystarcza 4-5 pryśnięć, więc chyba tak akurat - ani za dużo, ani za mało, to jedno takie opakowanie ma już około 2 lat a w środku jest jeszcze 1/4 opakowania. Używa go w prawdzie zamiennie z innym zapachem, ale nie oszczędza go jakoś.. chyba to zasługa m.in. dobrego atomizera, który dobrze rozpyla produkt. I nie zmieniam zdania, że wydajność jest na najwyższym poziomie. To produkt godny każdej męskiej (i damskiej:)) uwagi i warto go wypróbować (lub wziąć na początek próbkę z Sephory czy Douglasa). W moim odczuciu to dobrze wydane 280zł :)

Zaskakuje już samym flakonem zapach taki męsko kwiatowo świeżo - nieomal nie definiowalny ( jako , że miewam słabość do niektórych męskich zapachów, ten Mu również podkradam czasem ;) ) długo się utrzymuje ciekawie rozwija

Kupiłam ten zapach mojemu mężczyźnie, który już od jakiegoś czasu przebąkiwał, że chciałby je mieć. Niedawno była na nie promocja w Hebe i udało mi się je dorwać za 219zł/100ml. Zanim zacznę pisać o samym zapachu zaznaczę, że oceniam to, jak perfumy pachną na skórze mojego TŻta, gdyż jak wiadomo, na każdym będą pachnieć trochę inaczej. Zapach rozpoczyna się mocnym uderzeniem mandarynki. Jest słodki, ale nie jest to słodycz ulepkowa, a orzeźwiająca. Później słodycz staje się łagodniejsza, ale nie znika całkowicie. Zapach staje się cieplejszy, bardziej wyrazisty. Pod koniec dnia pachnie jak rozgrzana skóra po wyjściu z pod prysznica- delikatnie, subtelnie ale nadal wyraziście i niepowtarzalnie. Uwielbiam te perfumy, działają jak afrodyzjak :D Są trwałe, bardzo wydajne (dwa psiknięcia to absolutne maksimum!), cena też jest do przełknięcia. Używam tego produktu od: TŻ używa od kilku tygodni Ilość zużytych opakowań: w trakcie 100ml

Wczoraj byłam na koncercie Davida Guetty. W tłumie pod sceną zaintrygował mnie ciekawy, słodki, intensywny zapach...był intrygujący i inny od wszystkich zapachów męskich perfum, które znam i miał w sobie coś hipnotyzującego...pod koniec koncertu nie wytrzałam i spytałam właściciela zapachu o nazwę perfum...okazało sie, ze chodzi o Invictus. \\n \\nPostanowiłam kupić go mojemu facetowi i zaczęłam czytać opinie. Wypada słabo, dużo słów krytyki: chemiczny, słodki ulepek. Otóż moje wrażenia były zupełnie inne. Chociaż nie jestem fanką paco rabanne te perfumy kupię na pewno. I jeśli moja męska połowa nie bedzie ich używać wykorzystam je dla siebie:) \\n \\nMoże moja opinia wynika z tego, ze uwielbiam ciężkie słodkie zapachy (fower bomb, Angel, a ostatnio la vie est belle chyba nigdy mi sie nie znudzą). Pewnie wiec Invictus nie dla każdego...dla mnie jednak obłędny!

od dawna zastanawiałem się jak ten produkt pachnie, z raczej negatywnym nastawieniem podszedłem zatem do testowania po otrzymaniu próbki w S. Zaczyna sie ciekawie, ostro, chemicznie, cytrusową nuta. Po chwili łagodnieje, jest bardziej słodko, cytrusy nadal w tle, pojawia sie jaśminowa nuta. Z dalszą projekcją coraz bardziej łagodnieje, idzie w kierunku świeżym, morskim ale na szczęscie nie ma tej samej ulepkowatej bazy popularnej i odobnej we wszytskim co ostatnio się pojawia na półkach. Przy testowaniu pojawia mi sie podobieństwo do Burberry Brit, Altika Yves Rocher, CK Man. Patrząc na aktualnie notowane trendy w sieciówkach nie wypada źle, jest coś nieprzeciętnego w nim. Opakowanie okropne, tandetne, ale z pewnością pomaga w promocji. W przypadku projekcji i trwałości nie najgorzej, jak wiekszość zapachów PR na mojej skórze około 4-5 godzin.

No i stało się. Marka Paco Rabanne sięgnęła dna. Udowodniła mi, że można zrobić gorszy zapach niż 1 Million. Invictus(swoją drogą, są konsekwentni w nadawaniu durnych nazw zapachom, to trzeba przyznać) to dla mnie chemiczny ulepek. Na wstępie niby "morski" a potem słodki - nie rozumiem tego połączenia... Dla porównania, Bleu de Chanel chociażby, pachnie w porównaniu do Invictusa całkiem naturalnie. Nie potrafię tu wyszczególnic żadnego składnika... Co gorsze, nie ma w nim nic, co pachniałoby naturalnie... Trwałość, jak dla mnie za duża (ale zwolennikom tego dziwactwa może się wydać za mała) - męczyłem się z nim na skórze przez 6 h, projekcja była nieco mniejsza niż w 1 Million. Kto może - niech omija szerokim łukiem. Z całą stanowczością i z całego serca odradzam.