Clinique Lash Power, Feathering Mascara Tusz do rzęs

Tusz bardzo słabej jakości. Już po dwóch godzinach od nałożenia, na twarzy widać pierwsze ślady czarnych cząsteczek obkruszonego tuszu. Choć dobrze się nakłada to jest bardzo nietrwały. W ciągu dnia regularnie trzeba przecierać skórę pod oczami z resztek tuszu. Zdecydowanie nie jest wart swojej ceny. Dwa razy zrobiłam porównanie z tuszami Maybelline (na jedno oko Clinique, na drugie Maybelline) i za każdym razem okazywało się, że Maybelline jest dużo trwalszy! Natomiast w samym nakładaniu i efekcie pomiędzy tuszami nie było różnicy, więc nie ma sensu przepłacać.

Zarówno formuła tuszu, nasycony odcień czerni oraz innowacyjna szczoteczka sprawią, że oczy nabiorą głębi. Moje rzęsy stały się wizualnie gęstsze i bujniejsze. To jedyny tusz, który przez cały dzień jest tam gdzie powinien, czyli na rzęsach bo się nie kruszy, nie rozmazuje i jest odporny na wilgoć. Od teraz można płakać z radości nie obawiając się, że będzie trzeba poprawić makijaż :D

Dostałam próbkę 2 ml tego tuszu. Wystarczył mi na 6 mcy używałam go na zmianę z innym. Cały czas był ok nie wysechł, nie kruszył się. Sam Tusz ok. Fajnie wydłuża rzęsy, troszkę pogrubia. Dziwnie się zmywa, na waciku pozostają takie paproszki, myślałam że rzęsy mi się kruszą. Tusz jest ok. Ale raczej nie kupię ponownie bo Tusz o podobnych właściwościach można nabyć spokojnie w przystępniejszej cenie. Używam tego produktu od: ok 5 mcy Ilość zużytych opakowań: jedno małe

Jeden z najgorszych tuszy do rzęs jakie stosowałam. Szczoteczka na pierwszy rzut oka wydaje się być ok, jednak nie za dobrze rozprowadza tusz, konieczna jest kilkukrotna aplikacja, aby te rzęsy wytuszować. Po dwóch tygodniach stosowania włoski na szczoteczce zaczęły się sklejać, co zaczęło utrudniać malowanie, a po miesiącu zlepiły się całkowicie i tusz wysechł. Mascara bardzo mało wydajna. Ogólne wrażenie - zawiodłam się. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: jendo

Nigdy nie napisałam aż tak krytycznej recenzji marce Clinique jak ta, którą zamierzam tutaj zamieścić... :( Ten tusz do rzęs całkowicie mnie zawiódł. Wszystkim. Nowość na rynku, więc postanowiłam spróbować, może akurat będzie to ten jedyny, ale nie... :( Postaram się opisać każdą rzecz w miarę dokładnie. 1. Szczoteczka. Na pierwszy rzut oka fajna, dużo włosków, długie i cienkie, powinny super rozprowadzać kosmetyk. Łatwo się niestety nimi ugodzić w oko. Są drobne i bardzo bolesne w kontakcie z delikatną skórą. Próbowałam tydzień się do niego przekonać, ale za każdym razem zwykłe malowanie oczu trwało trzykrotnie dłużej niż najtrudniejszy smoky-eyes. :/ Nie rozprowadza dobrze tuszu i aby uzyskać jakikolwiek efekt trzeba się natrudzić... Poza tym jest nieporęczna. 2. Konsystencja. W sumie jej... brak? Przy jednym pociągnięciu szczoteczką nie widać żadnego efektu :( Nic a nic... Inne tusze tej marki mają konkretną konsystencję, ale tej nie da się nijak określić. Mam po prostu wrażenie, że jej nie ma :) 3. Efekt. Cóż, jest średni za taką cenę. Rzęsy miały być rozdzielone i wydłużone. Generalnie są, ale bardzo naturalny look powstaje. Jakby wogóle nie było na nich tuszu, tylko może henna czy coś takiego. 4. Cena. Pojemność opakowania dużo mniejsza niż High Impact Curling 8ml, czy też High Impact Extreme Volume gdzie w tej samej cenie co recenzowany tusz mamy aż 10ml. Przy tym jak się musiałam namachać tym nowym tuszem aby jakiś efekt był i że kilkukrotnie musiałam nakładać na szczoteczkę maskarę uważam, że jest to tusz który albo szybko będzie sechł, albo wyjątkowo szybko się skończy... :/ Generalnie uważam, że ten tusz to niewypał Clinique\'a i przeżyłam niemiłe rozczarowanie. :( Jednak pozostanę przy starszych tuszach. Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: początek pierwszego i ostatniego