Ratunek dla ust.
Z pomadek, które dają efekt chłodzenia/mrowienia miałam niegdyś waniliowego Carmexa i choć działał dobrze, to jednak przekonał mnie do tego, że balsamy do ust tego typu nie odpowiadają mi właśnie ze względu na to chłodzenie. :rolleyes:
Dobrze mi się żyło bez nich, używałam swoich ulubionych mazideł do ust, aż przyszedł czas na atak alergii skórnej podczas której wyschły mi na wiór wszystkie błony śluzowe, szczególnie usta. Stały się twardą, nieprzepuszczalną skorupą, absolutnie żadna pomadka i balsam na nie nie działały-nic nie mogło się przebić przez wyschnięty i spękany naskórek. Do tego był środek upalnego lata, usta cierpiały, a ja z nimi i wtedy przypomniałam sobie o Carmexach ze złuszczającym kwasem salicylowym i chłodzącym mentolem.
Ale jestem skąpiradło, nie będę wydawać 11 złotych na balsam do ust, który mi jest potrzebny tylko na sytuację awaryjną.
Wtedy też przypomniałam sobie o małym hicie KWC-pomadkach Lovely i po przeanalizowaniu składu, który jest bardzo podobny do składu Carmexowych mazideł, pognałam do Rossmanna po Lovely.
Jako, że moje usta potrzebowały intensywnej pielęgnacji oraz łagodzenia zdecydowałam się na wersję aloesową-jakoś mnie ten aloes tak zbajerował i wydał bardziej pielęgnacyjny niż kamfora z drugiej wersji pomadki Lovely. :)
Ta pomadka to najprawdziwszy opatrunek i ratunek-wyleczy usta z każdej, ale to każdej opresji. Kiedy były twarde, suche i bardzo bolące kilka aplikacji Lovely je zmiękczyło, dogłębnie nawilżyło i ukoiło, przywróciło do dobrej formy. Ta pomadka ratuje podczas przeziębień, zimnej pogody, podmuchów mroźnego wiatru, opryszczki(a z nią mam często problemy), sytuacji gdy ze stresu i zmęczenia zaniedbam usta-pomadka Lovely zawsze mi pomaga.
Dogłębnie nawilża usta, odżywia je, sprawia, że są mięciutkie i gładkie. Szybko likwiduje suche skórki(przypuszczam, że właśnie dzięki obecności kwasu salicylowego, który ma właściwości złuszczające), goi oraz koi wszelkie pęknięcia i ranki, błyskawicznie likwiduje uczucie spierzchnięcia i ściągnięcia delikatnego naskórka warg.
Uczucie chłodzenia i mrowienia w przypadku Lovely jest delikatniejsze i przyjemniejsze niż w Carmexie-w przypadku tego drugiego te odczucia były tak intensywne, że aż nieprzyjemne, zniechęcały mnie do używania.
W przypadku Lovely chłodzenie i mrowienie jest delikatne, przyjemne i kojące-nieocenione podczas przeziębień z gorączką, upałów, stanów gdy usta są spękane lub też opryszczki.
Pomadka świetnie się nadaje jako balsam ochronny-jest dość mocno wyczuwalna na wargach, daje solidny i dosyć tłusty film, a do tego zawiera filtry UV, co jest bardzo ważne w pielęgnacji ust, a tak często pomijane przez producentów.
Wiele razy ją testowałam na dworze, w różnych warunkach-a to upały, a to zimny wiatr, deszcz, mocne słońce-Lovely zawsze się sprawdza, chroni przed wysuszeniem i pierzchnięciem.
Na ustach wygląda tak jak lubię najbardziej-lekko, nienachalnie połyskuje, w sam raz na co dzień. Mam wrażenie, że pomadka lekko powiększa/wypełnia usta i nadaje im bardziej zaróżowionej, zdrowej barwy, co ja akurat zapisuję na plus. ;)
W użytkowaniu jest wygodna-sztyft jest ścięty płasko, dosyć miękki i taki masełkowaty, dobrze się nanosi w każdych warunkach, na mrozie też, jednak to oznacza, że pomadka łatwo też mięknie w upały.
Mi akurat zapach odpowiada-ziołowo-mentolowy, nie jest nachalny i inwazyjny, nie drażni mnie.
Jedynie posmak zostawia nieprzyjemny-jakby smaru garażowego, więc uprzedzam te które mają tendencję do zjadania wszelkich mazideł do ust. ;)
Opakowanie to jedyny minus tego produktu i za to pół gwiazdki w dół, bo jednak wygoda i szybkość użycia też są dla mnie ważne w pomadkach w sztyfcie.
Po pierwsze-ta mała zatyczka mnie doprowadza do szału przy otwieraniu. Ile to ja się muszę namęczyć i nagimnastykować, aby w końcu ściągnąć tą zatyczkę z opakowania. O otworzeniu go w rękawiczkach lub nakremowanymi dłońmi można pomarzyć-może jestem zwykłą niedołęgą manualną, a może to opakowanie rzeczywiście jest takie trudne.
Poza tym taką zatyczkę nietrudno zgubić-niech Lovely da klasyczną skuwkę ciągnącą się przez całe opakowanie.
Po drugie-mechanizm wysuwania. Owszem, działa bez zarzutu, ale to pokrętełko chodzi bardzo lekko i swobodnie, więc pomadka nie nada się do luźniejszej kieszeni lub torebki-jest duże ryzyko, że sztyft wykręci się samoistnie i przy otwieraniu możemy być zaskoczone ilością produktu, który wyjdzie nam na przywitanie. :D
Świetny balsam do ust-koi, goi, nawilża, zmiękcza i ratuje po prostu, a do tego świetnie chroni wargi i robi za dobry balsam do skórek przy paznokciach.
Zawsze ją mam przy sobie, nawet kupiłam ostatnio drugie opakowanie zapasu, choć w pierwszym jeszcze do połowy nie doszłam-a mam je od pięciu miesięcy, używam często, widzicie jakie wydajne to maleństwo? :)
Dla mnie Lovely z aloesem i mentolem to taki Carmex, tylko lepszy, przyjemniejszy, skuteczniejszy, a do tego znacznie tańszy. I do tego polski. ;)
Używam tego produktu od: 5 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: połowa pierwszego, drugie już czeka w zapasie