Dr Irena Eris Provoke, Choco Bronzer Puder brązujący

Bronzer Choco No 41 Choco Light serii Provoke marki Dr Irena Eris jest dobry, ale moim zdaniem bardzo mocno napigmentowany, ponieważ nawet delikatne muśnięcie pędzlem na twarzy może spowodować "tragedię". Bronzer pomimo nazwy Choco light naprawdę trzeba aplikować z dużą rozwagą. Kolorystyka jest dość ciemna, więc nie nadaje się raczej do jasnych karnacji. Z uwagi na jego wydajność powinien być w mniejszym opakowaniu, ponieważ nie jestem w stanie go zużyć nawet przy codziennym stosowaniu w okresie rekomendowanym przez producenta (12 miesięcy). Opakowanie produktu jest estetyczne i posiada lusterko.

Dostanę w dwóch wersjach kolorystycznych. Ja lubię ten ciemniejszy z pomarańczowymi tonami. Dość szybko się skończył ale warto za niego trochę więcej zapłacić. Bardzo go lubie

Napaliłam się na ten produkt od kiedy tylko wszedł na rynek. Długo naokoło niego chodziłam gdyż z innymi produktami tej marki nie mam dobrych doświadczeń, plus cena wydawała mi się bardzo wygórowana. W końcu kupiłam go na promocji i żałuję. Posiadam odcień jaśniejszy, który niestety dla mojej jasnej cery dalej jest zbyt ciemny. Mogę używać go tylko w minimalnych ilościach, bardzo lekką ręką. Jest miękki, dobrze napigmentowany, na twarzy matowy. Efekt tuż po naniesieniu jest ładny. Ale już po 3h blednie, nierównomiernie schodzi i niestety na wieczór nie ma po nim śladu. Nie nadaje się również do stosowania na gołą skórę lub tylko puder- robi plamy. Opakowanie jest eleganckie i porządne, sam wkład jednak mocno przeciętny. Spisuje się analogicznie do kilka razy tańszych bronzerów z Wibo. Pani Eris zdecydowanie powinna dopracować kolorówkę lub przestać kreować ją na ekskluzywną, bo marketing nie ma niestety przełożenia na rzeczywistość.

Brązer jest bardzo miękki i pyli. Pędzle łatwo go zbierają. Wymieszanie kolorów w puderniczce, a potem roztarcie na twarzy nie sprawiają trudności. Podoba mi się satynowe, jedwabiste wykończenie "czekoladki", chociaż ten efekt na skórze jest uzależniony chyba od jej struktury (lekki połysk jest widoczny, gdy naniosę Provoke np. na rękę, na twarzy puder wygląda matowo). W świetle widać też jakieś migotliwe mikrodrobiny w bardzo ograniczonych ilościach, żaden brokat. Puder (41 Choco Light) składa się z kostek w trzech ciepłych odcieniach brązu. W sztucznym świetle kolor toffi albo karmelu, w promieniach słońca jeszcze bardziej złocisty, a nawet rudawy. Lepiej mi się go używa, kiedy jestem opalona. Na mojej jasnej skórze wyglądają dobrze tylko bardzo subtelne cienie tego brązera. Niewiele trzeba, by powstały zdecydowane rudawe plamy i smugi, bo brązer nie dość, że miałki, to i dobrze napigmentowany. Puder utrzymuje się na twarzy kilka godzin. Nie spowodował problemów z cerą. Podoba mi się biała puderniczka z lusterkiem, tłoczona szachownica, nawet perfumeryjny zapach. Ale dlaczego paleta barwna jest tak ograniczona? Jeden taki eksperyment kolorystyczny mi wystarczy. Szachownica mogłaby być też twardsza. Używam tego produktu od: 1 rok Ilość zużytych opakowań: ciągle pierwsze

Choco Bronzer dostępny jest w dwóch wariantach kolorystycznych - 41 Choco Light i 42 Choco Dark. Ja wybrałam dla siebie ten jaśniejszy. Kupowałam go do używania przy konturowaniu - i w tej roli spisuje się idealnie :) Puder przypomina szachownicę - trzy rządki trzech pięknych, naturalnych odcieni brązu. Bronzer naprawdę wygląda ładnie. Ogromnym plusem tego kosmetyku jest to, że jest taki satynowo-matowy. Nie ma w sobie drobinek, dzięki czemu świetnie nadaje się do konturowania. Kolor wersji Choco Light to bardzo naturalny brąz - nie pomarańczowieje na skórze, nie ciemnieje i nie jaśnieje. Jest idealny dla ciepłych typów. Puder jest w dotyku taki satynowy, śliski. Ale jest przy tym bardzo dobrze napigmentowany, dzięki czemu aplikacja twardym, zbitym pędzlem nie sprawia problemów, aczkolwiek trzeba dobrze strzepnąć z pędzla nadmiar kosmetyku. Na twarzy wygląda naturalnie. Trwałość zaskakująco dobra - kilka godzin w upale uważam za bardzo dobry wynik. Znika z twarzy bardzo naturalnie, nie tworzy plam, nie spływa. Opakowanie standardowe dla linii - plastikowe, z lusterkiem. Cena wysoka, ale warto wydać 79 złotych na takie cacuszko - pięknie wygląda i na twarzy, i na toaletce. Używam tego produktu od: maj 2014 Ilość zużytych opakowań: niecałe jedno