To czwarty i ostatni (chyba nie ma go już w ofercie) tonik Orientany. Użyłam wszystkie cztery do ostatniej kropli i uważam, że ten tonik jest na miejscu 4, pierwsze miejsce trafia do Róży japońskiej i pandana. Dlaczego oceniam go najgorzej spośród innych produktów tego typu marki? Dlatego, że pod koniec męczył mnie mocno duszącym i cytrynowym zapachem, choć na początku odświeżał całkiem nieźle.
Opakowanie
Tonik ma pojemność 100 ml i jest zamknięty w małej, plastikowej i przezroczystej butelce. Lubię opakowania, z którymi kontroluję użyciu produktu. Etykieta jest przejrzysta, nawiązuje do głównego składnika produktu - cytronu i neem. Jak na markę - wszystko klasycznie jest zrozumiałe.
Atomizer, którym tworzymy mgiełkę z toniku jest bardzo wygodny, nie trzeba nie wiadomo jakiej siły, żeby go nacisnąć, nie zaciął się ani razu. W mgnieniu oka rozpyla się nim produkt. Dodatkowo równomiernie rozprowadza tonik.
Zapach niestety jest ciężki, o wiele za mocny jak na tonik. Pachnie cytrynowo, ale lekko dusząco. Na początku stosowania nie był to dla mnie duży problem, ale pod koniec byłam już mocno znudzona i odliczałam do końca.
Tonik jest typowo wodny. W składzie posiada aloes, mnóstwo ekstraktów i olejków- działanie opiszę poniżej. Nie posiada parabenów i żadnych dodatkowych aromatów ani alkoholu. Jak to bywa z Orientaną - jest naturalnie.
Działanie
Tonik był przeze mnie używany głównie w domu, jako kolejny etap pielęgnacji. Pod tym kątem sprawiał się całkiem nieźle, choć zostawiał na skórze lekko lepką warstwę - z innymi tonikami Orientany nie miałam tego problemu. Dobrze łagodził uczucie ściągnięcia po oczyszczaniu. Stosowałam go raczej tylko do tonizowania.
Tonik jest przeznaczony do cery tłustej, z podrażnieniami, posiada w składzie:
-> Hydrolat z kwiatów róży - jestem fanką hydrolatu róży, cudownie nawilża i zmiękcza skórę
-> Ekstrakt z miodli indyjskiej (Neem) – z właściwościami antybakteryjnymi, przeciwzapalnymi -> niestety nie zauważyłam poprawy skóry pod tym kątem, mimo że psikałam nim twarz codziennie na noc. Lubię Neem, szczególnie w pielęgnacji na włosy, przy twarzy nie odkryłam niczego spektakularnego w przypadku tego toniku.
-> Sok z aloesu – łagodzi podrażnienia -> skóra ewidentnie była bardziej odżywiona po nałożeniu toniku.
-> Ekstrakty z: z bazylii, nagietka lekarskiego – mające przyspieszyć gojenie ran. Hmm tak jak w przypadku Neem, nie odczułam tego.
-> Olejki: lawendowy, z miodli indyjskiej, cytronu - to one najprawdopodobniej były winowajcą pozostawiania lekko lepkiej warstwy, nie wyobrażam sobie chodzić z nią na gorących wakacjach :D
Niestety nie jest to uniwersalny produkt, nie każdemu się sprawdzi. Kosztuje dużo, o wiele za dużo (możliwe, że to przez wysokiej jakości surowce, ponieważ marka zdecydowanie stawia na jakość), ja nie zdecydowałabym się na jego ponowny zakup.
Zalety:
- naturalny skład - pełen ekstraktów, z aloesem, neem, olejkami
- brak w nim alkoholu, parabenów
- atomizer działa bez problemu, równomiernie rozpyla tonik
- łagodzi uczucie ściągnięcia po oczyszczaniu
- delikatnie nawilża
- wydajny
Wady:
- zostawia lepka warstwę po spryskaniu nim twarzy
- męczy zapachem pod koniec buteleczki, jest zbyt mocny i duszący
- nie zauważyłam działania łagodzącego rany i stany zapalne
- drogi, w cenie regularnej nie zdecydowałabym się na jego ponowny zakup
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie