Przyjemne masło do ciała, ale zapach jest bardzo intensywny a pojemność nie powala
Masło do ciała dostałam jako dodatek do prezentu od Mamy na Święta, dobrze zarejestrowała, że zwróciło moją uwagę:) Musiało jednak chwilę poczekać na swoją kolej z testem, nie lubię mieć otwartych 5 różnych balsamów jednocześnie (staram się mieć otwarte maksymalnie 2 z czego jeden jest lekki a drugi musi być odżywczą petardą). Ten z Orientany chyba mogłabym podciągnąć jako opcję numer 2, bo konsystencją naprawdę daje radę.
Ale może od początku. Masło do ciała trawa cytrynowa i żywokost zamknięte jest w plastikowym słoiczku o pojemności 100g. Jest to pojemność bardzo sprzyjająca podróżującym, bo nie zajmuje dużo miejsca. Niemniej, do użytku domowego i w tej cenie uważam, że powinno być minimum dwa razy tyle. W cenie regularnej na stronie Producenta produkt kosztuje 37,90zł i nie znalazłam informacji, aby były sprzedawane większe pojemności. Wiem, że moja mama kupuje kosmetyki tej marki o połowę taniej w jakimś punkcie stacjonarnym, czasem nawet więcej niż połowę. To moje masło kosztowało w przedziale 18-20zł i ta cena brzmi już znacznie rozsądniej niż niespełna 40zł. Z tego co sprawdziłam na innych stronach niż Producenta można je kupić w internecie za około 30zł, więc poleciałam do łazienki sprawdzić datę ważności skąd taka atrakcyjna cena i tu jest wszystko ok (czerwiec 2021). Chyba po prostu moja Mama jest mistrzem okazji:D
No ale do rzeczy:) Samo opakowanie jest wygodne w użyciu mimo, że odkręcane a dodatkowo w środku zabezpieczone sreberkiem. Szata graficzna bardzo mi się podoba, jest taka azjatycka, orientalna, ale zarazem prosta. Konsystencja masła jest treściwa, ale nie za mocno zbita, przez co dobrze nabiera się palcami i rozprowadza po skórze. Nie ma potrzeby zbyt długo pracować z produktem, bo wchłania się w skórę bardzo dobrze i pozostawia ją lekko natłuszczoną. Ja lubię taki efekt przy moim AZS, nie znoszę kiedy ubranie zaczyna się kleić do ciała przez masła czy balsamy. Tutaj skóra jest jakby lekko mokra, ale nie klejąca i ten efekt mnie zadowala, bo czuję się w tym komfortowo. Skóra jest nawilżona na całkiem długi czas oraz przyjemnie odżywiona.
Zapach jest intensywnie cytrynowy, co bardzo mi się podoba stosując na pojedyncze partie ciała, jak na przykład dłonie. Kiedy jednak posmaruję całe ciało to zapach trzyma się na tyle długo, że czasem (nie zawsze) robi się to aż przytłaczające, bo jestem jak chodząca limonka. Jednak po pewnym czasie (1-2h) na szczęście zapach staje się już mniej intensywny.
Jeśli chodzi o skład to trzeba przyznać, że jest dobry, Marka Orientana bardzo ceni sobie skład i czystość swoich składników. Masło zawiera sporo olejków oraz ekstraktów roślinnych, przez co nawilżenie i komfort skóry długo się utrzymują. Co prawda posiada alkohol, ale ten pełni to rolę konserwującą, przez co termin ważności kosmetyku nie wynosi 3-6 miesięcy. Mi generalnie alkohol w kosmetykach nie przeszkadza o ile nie jest wyczuwalny i jest daleko w składzie a nie na początku. Jeśli chodzi o roślinę żywokost to nie słyszałam o niej wcześniej i nie miałam raczej kosmetyku z jej zawartością. Jest to roślina występująca w środkowej Azji a jej korzeń bogaty jest w alantoinę, alkaloidy i aminokwasy. Alantoina przyspiesza gojenie się tkanek, działa przeciwzapalnie i regenerująco. Żywokost działa łagodząco, regenerująco i zmiękczająco na skórę oraz przyspiesza gojenie się drobnych ran czy skaleczeń (co w przypadku moich dłoni jest bardzo cenną informacją).
Według mnie to masło jest bardzo dobrym rozwiązaniem dla skór bardzo suchych, odwodnionych, wrażliwych i atopowych. W tym przypadku z powodzeniem można je stosować codziennie, ja jednak ze względu na małą gramaturę masła stosuję je co drugi/trzeci dzień zamiennie z innym, lżejszym balsamem, bo gdybym stosowała je codziennie to wydaje mi się, że skończyłoby się po około 3 tygodniach. Wszystko jednak zależy od obecnego stanu skóry i jej potrzeb, bo kiedy widzę, że skóra potrzebuje odżywienia to nie mam zamiaru go sobie żałować i zdarzało mi się sięgać po nie i kilka dni z rzędu. Kiedy skóra miała się lepiej - sięgałam już po te lżejsze.
Wydajność nie jest zła, ale i mnie nie powaliła. Na pewno masło dłużej posłuży osobom o mniej wymagającej skórze (normalnej, z niewielką skłonnością do przesuszeń), wtedy spokojnie można sięgać po nie rzadziej lub kiedy ma się tylko ochotę. W przypadku skór bardzo suchych, wrażliwych, reaktywnych częste nawilżanie skóry jest codziennością. Masło jest fajne i szkoda, że nie ma większych pojemności. Niemniej, zwrócę uwagę na inne zapachy i o ile cena będzie dobra to chętnie wypróbuję.
Zalety:
- treściwa konsystencja, ale bardzo dobrze rozprowadza się na skórze
- szybko się wchłania
- zostawia przyjemny film na skórze, nie tłusty a taki mokry, odżywczy
- nawilża i przywraca komfort skórze
- wspomaga regenerację skóry skłonnej do podrażnień i skaleczeń
- nie uczula a łagodzi, nadaje się do skór wrażliwych i reaktywnych jak moja
- ma wartościowy skład
- ładnie pachnie cytryną, ale czasem potrafi zemdlić kiedy posmaruje się całe ciało
- ładne opakowanie
Wady:
- mała gramatura (100g)
- cena regularna (polecam szukać w internecie lub stacjonarnie taniej)
- wydajność mogłaby być lepsza
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie