To kolejne masło do ciała marki Orientana, które miałam przyjemność używać. Kosztowało w granicach 30zł za pojemność 100g, więc nie uważam, aby był to bardzo tani zakup. Niemniej mam świadomość, że marka Orientana ponad wszystko ceni sobie wartościowe składy i unika w nich chemii. Jeśli więc chcemy mieć dobry jakościowo kosmetyk - w dzisiejszych czasach trzeba więcej za niego zapłacić.
Orientalne masło do ciała zostało zapakowane w mały, zgrabny słoiczek, który o ile na wyjazdy sprawdzi się super, to jednak w tej cenie pojemność 100g wydaje się być trochę za mała.. Poza tym opakowanie jest minimalistyczne, w orientalnym stylu, odkręcane, zabezpieczone sreberkiem i po prostu ładne - podoba mi się.
Jeśli chodzi o konsystencję to jak to masło - jest gęste i czuć to w dłoniach. Niemniej zaskakująco sprawnie rozprowadza się na skórze i nie zostawia uporczywej, lepkiej warstwy tłuszczowej. Dla mnie to coś na pograniczu masła a gęstego balsamu, który nawilża i odżywia skórę, ale nie powoduje, że ubranie do mnie przywiera. Warstwa, którą czuć na skórze jest bardziej mokra i odżywcza niż tłusta i przy mojej atopowej skórze bardzo mi to odpowiada :) Masło ma też ciekawy, głęboki kolor różu, ale jak wiadomo na skórze robi się transparentne, nie barwi skóry. Takie mocniejsze kolory to po prostu miła odmiana dla mnie.
Zapach.. Nie wiem jak go do końca go ocenić.`Róża japońska i liczi' wyrażają wszystko (czytaj dalej zapach jest słodki). Ale powiem Wam tak.. jak otworzyłam słoiczek i powąchałam to masło to zapach mnie urzekł: słodziutki, różano-owocowy. Pierwsze użycie - rewelacja, drugie i trzecie - no fajne to masło, ale później ta słodycz zaczęła mnie już męczyć, szczególnie przy zastosowaniu na całe ciało, bo smarując wybrane partie (dłonie, łokcie, kolana) tak tego nie odczuwam. Zapach jest bardzo intensywny i długo utrzymuje się na skórze, będąc u koleżanki na noc jak się nim wysmarowałam to nie mogła koło mnie wysiedzieć tak jej słodko było:D To pierwszy produkt nawilżający, który czułam na skórze nawet następnego dnia (a smarowałam się wieczorem). Nic więc w tym dziwnego, że za którymś już użyciem miałam go po prostu dosyć i musiałam zrobić od niego przerwę. Potem sięgałam po ten produkt już tylko raz w tygodniu, żeby nie przesycić się zapachem. To nie jest też tak, że zapach przestał mi się podobać i z fajnego zrobił się beznadziejny.. Po prostu chodził za mną wszędzie i czułam przesyt, na mój gust jest nieco za mocny i tyle w temacie. Działania natomiast nie można mu odmówić, bo robi robotę.
Podobnie jak wersja cytrynowa to masło jest dobrą opcją dla osób ze skórą bardzo suchą, nawet odwodnioną, wrażliwą, atopową i odporną na słodkie aromaty:D W tej sytuacji z powodzeniem można je stosować nawet codziennie, ale trzeba liczyć się z tym, że 100g masła szybko się skończy. Można więc stosować je zamiennie z innymi jak ja to robiłam, bez obaw o uczulenie. Na pewno wypróbować warto i cieszę się, że miałam okazję spróbować tego masła, ale nie jest to produkt, po którym było mi smutno, że się skończył.
Zalety:
- gęsta konsystencja masła, ale nie wymaga zbyt dużego pokładu energii, aby wpracować je w skórę
- szybko się wchłania i nie zostawia uczucia lepkości, jest to nawilżająco-odżywczy, nienatrętny film :)
- dobry skład, na który marka kładzie duży nacisk
- nawilża skórę i wspomaga jej regenerację, dla suchej skóry super
- nie powoduje uczulenia
- ładne, funkcjonalne opakowanie w słoiczku, odpowiednie na wyjazdy
- zapach jest ładny, różano-owocowy, ale na tyle długo utrzymuje się na skórze, że potrafi męczyć (przez to częściej niż raz w tygodniu nie byłam w stanie po niego sięgać)
Wady:
- gramatura (tylko 100g)
- wydajność ściśle powiązana z powyższym, bo mała gramatura na zbyt długo nie wystarczy, tym bardziej jeśli mowa o pielęgnacji całego ciała a nie tylko wybranych partii
- cena regularna, ale warto poszperać w internecie, może akurat trafi się taniej
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie