Lata temu natknęłam się wraz z Mamą na sklep stacjonarny Indigo. Mieli w ofercie rozmaite kremy do rąk, różnorakie balsamy do ciała, olejki i masełka... Postanowiłam zrobić tam zakupy i okazało się, że z radością skorzystałam z dobra inwentarza, które oferuje.
Kupiłam w nim masełko shea z olejem arganowym o smaku... ykhyhm, przepraszam: zapachu malinowym. Po prostu człowiek ma ochotę go rozsmarować na "chlebku Bożym" i zjeść. :P Nie jest to nuta świeżych malin, tylko malinowych cukierków. Słodki, lekko nawet waniliowy zapach.
Sprawa wygląda następująco: nie za bardzo przepadam za masełkami do ciała, co pokazało doświadczenie. Ten ma zbitą konsystencję, troszkę jak cukrowa breja z odrobinką wody i tłuszczu - tak to widzę (no, w końcu zawiera aragan). Skoro zaczęłam mówić o składnikach aktywnych, to posiada cały szereg witamin: A, E, D, oraz z grupy B, i masło shea. Można go aplikować na brwi i usta - tak, jak ja to robiłam. To bardzo wielofunkcyjny produkt mający jeszcze jeden ogromny plus: zawiera filtr przeciwsłoneczny. Masło od Indigo optymalnie nawilża ciało, znakomicie ujędrnia i pięknie je nabłyszcza. Naprawdę prezentuje się bardzo ponętnie... ;} nie zauważyłam jednak, by dawał jakieś spektakularne efekty pod względem redukcji rozstępów, ale rozumiem, że to się dzieje przy regularnym stosowaniu, czego nie byłam w stanie robić. Przy tych wszystkich zaletach, natłuszczenie przekraczało granicę mojej tolerancji. Mimo wszystko, coś mi mówi, że wrócę do niego, by sprawdzić, czy mój stosunek do masełek się zmienił, czy pozostał taki sam. Używałam to masełko dawno temu, ale niestety nie zdołałam zdenkować słoiczka... Chociaż ma długą datę ważności, to jest naprawdę bardzo wydajne; uwzględniając jeszcze brak przyjemności z aplikacji (choć ciało prezentowało się naprawdę wyśmienicie), termin przydatności mocno upłynął i niestety musiałam wyrzucić masełko do śmieci... :( kuuurcze, tak bardzo bym chciała móc regularnie smarować się tym masłem... Już po jednym razie widać było OGROMNĄ poprawę w wyglądzie mojego ciała, którym... kusiłam samą siebie! ;X Miałam wrażenie zupełnie nowej skóry: seksownie błyszczącej, pokrytej subtelnymi lśniącymi drobinkami, zniewalająco jędrnej, elastycznej, zdrowej, a dodatkowo apetycznie pachnącej. Przełamię swoją niechęć do masełkowatości i kupię kolejne opakowanie z nadzieją, że tym razem je zużyję. Za troszkę ponad miesiąc przyjdzie lato... Warto się na nie przygotować i mieć w swoim asortymencie to 'cud-miód-malina' masełko. Wszystko wskazuje na to, że jest ono hitem... Ale jak na razie wystawiam ocenę 3/5
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie