Yves Saint Laurent Vernis a Levres Plump Up Glossy Stain Błyszczyk powiększający usta

Podkreślenie ust to dla mnie sprawa najwyższej rangi. Nawet mając no makeup day nanosiłam na usta szminkę. Mam pełne usta, o ładnej barwie i choć uwielbiam szminki i błyszczyki o różnych kolorach, to często chcę podkreślić swój naturalny odcień. Yves Saint Laurent to błyszczyk zamknięty w bardzo ładnym, stylowym, szaro- czarnym opakowaniu. Ta marka potrafi zrobić produkty, które cieszą nie tylko ciało i duszę, ale również oko. :) Aplikator jest miękki, dobrze wyprofilowany i łatwo z jego pomocą nanieść eliksir na ustka. Zapach jest neutralny, niedrażniący. Konsystencja dość gęsta i lepka, ale w taki subtelny, nieprzesadzony sposób. Błyszczyk podkreśla kształt ust, nadaje im apetyczny połysk, uwydatnia je i sprawia, że wyglądają na większe. Efekt jest bardzo zadowalający, usta wyglądają zmysłowo, a przy tym naturalnie. Yves Saint Laurent Vernis a Levres Plump Up Glossy Stain sprawia, że usta są mięciutkie i nawilżone, pięknie i delikatnie błyszczące. Po aplikacji odczuwam lekkie mrowienie, chłodzenie, bardzo przyjemne, jakby ktoś masował moje usta. <3 Błyszczyk zostaje z nami na długo, nawet przy piciu kawy, wina i jedzeniu (co prawda obiadu nie jadłam, ale sernik tak i YSL dalej był na ustach!). Warty swojej ceny, bardzo wydajny i perfekcyjnie miły dla ust. Produkt godny uwagi, polecenia i z pewnością do powtórzenia. Niesamowicie cenię kosmetyki, których nie muszę poprawiać co godzinę i świetnie pielęgnują, dodają seksapilu i używanie ich to czysta przyjemność.

Uwielbiam wszelkie kosmetyki powiększające usta - a ta pomadka to hicior + nawilża + optycznie powiększa + efekt wilgotnych, pełnych ust + wchłania się w usta + nie zjada się + piękny kolor 105 - w kolorze skóry, z delikatnym różem - CUDO! + opakowanie - klasa, jak zawsze u YSL + wydajność + EFEKT - zawsze jak ją ubieram, ktoś pyta mnie, co robię, że mam takie soczyste usta <3 Polecam, za taki piękny luksus warto czasami zapłacić.

Uwielbiam polować na różne kosmetyki mające powiększać usta, chociaż wiem że ingerencji chirurga nie zastąpi nawet najlepszy błyszczyk. Zwykle dają one optyczny efekt większych ust (co nawet robią "zwykłe" błyszczyki) i poprawiają ich ukrwienie (to dzięki mrowieniu typowemu dla błyszczyków tego rodzaju) - i zwykle na tym polega cały efekt (minimalnego) powiększenia. Mimo wysokiej ceny, nabrałam ochoty na nowość od YSL - to mój pierwszy kosmetyk tej marki. Szkoda, że nie przetestowałam go w Sephorze; ale jednak okazał się być całkiem dobry. Daje efekt oszronionych ust, to zasługa mrowienia pojawiającego się tuż po aplikacji. Usta pięknie błyszczą, nie wyglądają one sztucznie, są jakby rozświetlone. Na początku nieco mnie jednak zraził, ponieważ przy większej ilości lubi pozostawiać białawą linię w miejscu styku warg. Nie jest jednak zadziwiająco trwały, po pewnym czasie drobne poprawki są konieczne (jednak muszę to robić przed lusterkiem, żeby w razie czego zniwelować wspomniany efekt "białawej kreski"). Odrobinkę się klei, ale na to przymknę oko. Zapach ma dość specyficzny - przypomina mi błyszczyki L'Oreal Glam Shine, ale z taką dziwną nutą; nie wiem jak ją określić. Jednak mnie nie drażni. Ma eleganckie opakowanie, to wizytówka YSL. "Okienko" pozwala nam zobaczyć jaki kolor ma błyszczyk i ile go zostało. Aplikator-gąbeczka wygodnie nakłada kosmetyk, chociaż czasami mam wrażanie że lekko drapie mi usta. Tak jak wspomniałam w tytule recenzji - jest dobry na co dzień, daje naturalny efekt. Obiecane powiększenie ust jest z pewnością optyczne, a dzięki mrowieniu może co nieco poprawić ich ukrwienie. A co za tym idzie, MINIMALNIE je powiększyć - i to nie jest trwały efekt i nigdy nim nie będzie. Nie kupię go już, to chyba najdroższy kosmetyk "powiększający usta" jaki w życiu kupiłam. Efekt podoba mi się, ale wolałabym podobny za dużo niższą cenę.