Ora Naturals Passion, Bath Oil Olejek do kąpieli

Od czasu do czasu lubię wygrzać się w wannie, najlepiej w towarzystwie olejku, który ładnie pachnie. Niestety, mam patologicznie wrażliwy nos, więc ,,ładnie pachnie" to najostrzejsze kryterium - większość zapachów wydaje mi się sztuczna i szczególnie wieczorem - męczaca. . Tu mamy do czynienia z zapachem, który odpręża i relaksuje. Ale w imię zasady, że każdego odpręża i relaksuje co innego opisze, jaki on jest: przede wszystkim jaśmin nie dominuje, a Ylang-ylang jest wyczuwalny równie mocno, jeśli nie mocniej. Drzewo sandałowe również, a że bardzo je lubię jako tło dla ylang, nie może mi się nie podobać. Inaczej: woń jest kwiatowa, ale bez przesady, orientalna, ale nie duszna i nie przytłaczająca. Pachnie po prostu jak subtelniejsze orientalne perfumy. Dwie nakrętki sugerowane przez producenta to faktycznie dobra ilość, żeby pozwolić się zrelaksować i zostawić na skórze delikatną warstwę. Na plus: -zapach jest rewelacyjny -można przy tej woni odpocząć, zamiast się dodatkowo zmęczyć ;) -pielęgnuje skórę - jest miękka i delikatna -bardzo fajnie sprawdza się do olejowania moich wysokoporowatych włosów lub dodany do maski: włosy są mięciutkie i lśnią Na minus: -cena :( -niestety, po 2-4 godzinach zapach znika z ciała -butelka z piaskowanego szkła do olejku do kiepski pomysł, bo chociaż śliczna, zaczyna wyglądać nieestetycznie jak cokolwiek po niej spłynie Podsumowując: Cena jest zaporowa, nie ma o czym gadać. Natomiast polecam wybrednym nosom lub zapachowym sceptykom, których często od zapachu kosmetyków boli głowa lub strajkuje żołądek, a którzy potrzebują coś ekstra dla relaksu. Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie (za mną 1/4)