Piękne, kobiece perfumy orientalno-szyprowe (nawet nie wiem czy istnieje taka rodzina zapachowa). W każdym razie musi być to delikatny szypr, a to dlatego, że tylko szyprowe perfumy przyciągają do tego stopnia i z taką częstotliwościa mój nos do nadgarstków. Powolutku, jakoś tak nieśmiało uwalniają swe tajemnice, cały czas "niucham" nadgarstek próbując rozwiązać zagadkę - co się tam jeszcze czai.
W pierwszej chwili Tentations pachną +- jak czerwone wygrzewające się w jesiennym słońcu jabłka obficie posypane cynamonem i malutką szczyptą zmielonych goździków: Są "sycące" ale zupełnie niesłodkie, wytrawne, przejrzyste, "złote", czuję nutę dobrego wina i koniaku. Niczym bąbelki szampana powoli odrywające się od dna szklanki, cynamon pod wpływem ciepła skóry wynurza się stopniowo z szyprowej bazy. Momentami czuję jakiś kwiat, taki jakie lubię, nieśmiały, chimeryczny, zamykający płatki po letniej ulewie, orchidea? maciejka? może to jedynie fatamorgana, nałożenie się nut korzennych.
Po 2 godzinach pozostaje sporo sandałowca - mają wtedy coś z Mahory (pewną suchość), ale i dziwna drzewność Eau Des Merveilles (nazwałam to "nutą gumy z których produkuje się smoczki" :) ).
Nie są słodkie, mimo to orientalne, kojarzą sie z nocą w Indiach, ciszą, chłodem murów jakiejś zapomnianej świątyni. Indie, ale zupełne przeciwieństwo kiczowatego Boolywood, kadzidełek, naszyjników z jaśminu, biegających małp, pełnych wyrzutu spojrzeń spod doczepianych rzęs itd. Są spokojne (nie są to "perfumy-wykrzyknik" ), wprawiają w dobry nastrój, niczego nie narzucają, nie przytłaczają, nie zastępują osobowości, jedynie nadają jej kontury. Odpowiednie na wieczór i noc.
Wpisuję, że kupię ponownie, ponieważ są tego warte, ale... poszłabym z torbami (w ogóle idę stąd :D )
Używam tego produktu od:
Ilość zużytych opakowań: próbka dzięki uprzejmości znajomej wizażanki :)