Prada ma to do siebie, że trzeba trafić w jej dobre zapachy. Pamiętam jak dostałam w prezencie Infusion D'Iris i byłam rozczarowana. Jak to?! To jest Prada? Pachnąca i owszem, luksusowym balsamem/żelem pod prysznic, ale tylko tyle?
Minęło kilka lat i postanowiłam dać Pradzie drugą szansę. Jestem osobą, która przed zakupem perfum koniecznie musi widzieć ich reklamę. Jak porwała, a nuty nie do końca mi pasują to i tak je kupię, tak już mam. W przypadku Prady reklama jest rozczarowująca, ale złapałam się na to, że w każdej warstwie zapachu znajduje się mój ideał: piżmo.
I tak otrzymałam Pradę Candy Kiss w prezencie :) Flakon jest i owszem, ładny, prosty, elegancki. Wygodnie trzyma się go w ręce i cieszy oko.
Dla fanek piżma to pozycja obowiązkowa. Osobiście nie wyczuwam tam za bardzo kwiatu pomarańczy, ale wanilia i piżmo trwa przez cały czas.
Jaka kobieta nosi taką Pradę? Ja widzę ją jako dziewczynę/kobietę +25, subtelna uroda, nie przesadzony makijaż, włosy w nieładzie, niedopasowana, biała koszula wetknięta niedbale w jeansy i trampki. Jak się do niej podejdzie śmieje się perlistym śmiechem i pachnie jak pierwszy dzień wiosny - świeżo, ale nie cytusowo, słodko, ale nie cukierkowo i bezpiecznie - o tak, czujecie się przy niej tak bezpiecznie, że nic nie jest w stanie zakłócić waszego wewnętrznego spokoju. Tak pachnie kobieta Prady Candy Kiss.
Nie jest to zapach wieczorowy, nie jest to zapach rzucający się do odbiorcy i krzyczący:"Patrz! tutaj jestem, tutaj idę, stać mnie na Pradę to ją noszę!". O nie, to zapach raczej bliskoskórny, wyczuwalny najwyżej na wyciągnięcie rąk. Jeśli ktoś stoi obok was to też go poczuje, ale na pewno nie zadusi się w waszym otoczeniu.
Jedyne do czego mogę się przyczepić to właśnie trwałość i projekcja. Trwałość oceniam na 3h maks, co jak na Pradę jest trochę słabym wynikiem, w końcu to edp. Będą idealne na nadchodzącą wiosnę.
No i tak po raz kolejny dałam szansę Pradzie. Zakochałam się, ale ubolewam nad trwałością. Prado, proszę cię, zrób perfumy, które będę czuła przez chociaż 6h (chyba, że się do nich tak przyzwyczaiłam, że już ich nie czuję... ;) ).