Bell Hypoallergenic, Illuminating Stick Hypoalergiczny rozświetlacz w sztyfcie

Bardzo spodobał mi się ten rozswietlacz w sticku :) kolor śliczny i jest kremowy ale czasem podczas nakladania trochę ściera wcześniej nałożony podkład. Nadaje się raczej na lekką warstwę jakiegoś lekkiego podkładu. Mam wrażenie że cięższe podkłady się pod nim rolują :)

Fajny, dość neutralny kolor, ładny blask. Można pod podkład, można wklepać na podkład. Ja lubię na powieki go nakładać, chociaż przy tłustej powiece może zjechać. Ale nie mam się do czego w nim przyczepić, naprawdę.

Produkt nadaje się jako rozświetlająca baza pod podkład a lekko wklepany w skórę daje efekt promiennej cery. Rozświetlacz idealnie wtapia się cały makijaż, ze względu na swój jasny kolor i łatwo rozprowadza. Tworzy szlachetny efekt blasku z wewnątrz, ma perłowe wykończenie, bez żadnych drobin brokatu. Dzięki temu nie podkreśla faktury skóry ani niedoskonałości. Wygląda dobrze bez względu na to czy jest nałożony na sam krem, przypudrowany podkład czy pod rozświetlacz w pudrze. Świetnie się utrzymuje i nadaje twarzy pewnej świeżości. Wolę go wklepywać palcem, ponieważ nałożony bezpośrednio daje za grubą kreskę. Warto go kupić, szczególnie w promocyjnej cenie

Uniwersalny rozświetlacz o perłowym wykończeniu. Praca z nim to sama przyjemność. Łatwy w aplikacji - można go wklepywać palcem, ale najładniej wygląda kiedy wykańcza się go gąbeczką. Rozprowadza się jak masełko - nie jest tępawy. Nie można zrobić sobie nim krzywdy. Dopasowuje się do skóry i nie robi smug, makijaż wygląda bardzo naturalnie. Efekt jest delikatny, ale trwały. Za te pieniądze ? warto ! :)

Kupiłam ten rozświetlacz, bo zależało mi na bezproblemowej aplikacji i naturalnym efekcie. I to też daje ten produkt. Nakładam go na skórę bezpośrednio ze sztyftu, potem jedynie lekko rozcieram i wklepuję go palcami. Jest megawydajny. Konsystencja jest masełkowata, można spokojnie stopniować natężenie błysku. Bardzo podoba mi się ten produkt, ponieważ daje taki naturalny efekt rozświetlenia. Używam go na co dzień, bo jego błysk nie jest taki brokatowy, ale raczej po prostu mokry/połyskujący, bardzo mi to odpowiada. Może jedynie nie utrzymuje się idealnie przez milion godzin, no ale jak to mówią wielcy myśliciele - nie można mieć wszystkiego. Małym (dla mnie nieistotnym) minusem może być nietrwałe opakowanie - u mnie starły się wszystkie napisy.

To mój ukochany rozświetlacz, żadne rozświetlacze w pudrze się do niego nie umywają. Produkt wklepuję palcem na szczyty kości policzkowych. Daje przepiękny mokry efekt, ślicznie błyszczy się w słońcu i naprawdę długo się trzyma. Nie jest to najbardziej oślepiający rozświetlacz na świecie, bardziej taki na co dzień czy na romantyczną randkę, ale można nałożyć na niego rozświetlacz w pudrze i wtedy już jest MEGA błysk. Zakochałam się w tym produkcie, wcześniej rzadko malowałam się rozświetlaczem, ale odkąd mam ten to maluję się nim codziennie, nawet gdy nie nakładam podkładu. Nie widzę żadnych wad, mam nadzieję że będzie kiedyś wersja w złotym odcieniu :)

Używałam bardzo podobnego z Maybelline rozświetlacza w sztyfcie i ten z Bell zdecydowanie wygrał. Jest tańszy i bardzo dobry. Jego największe zalety to ładny efekt rozświetlenia, który jest dość trwały!

Z całej gamy produktów w sztyfcie Bell zdecydowanie najlepszy w mojej opinii jest właśnie ten rozświetlacz. Swojego czasu uwielbiałam rozświetlacz w tej formie firmy Pupa (w czasach, gdy było to zupełne novum i w drogeriach praktycznie nie było tego rodzaju produktów). Tamten miał idealny odcień, nie był zbyt zloty, ale raczej szampański, bez drobinek, z eleganckim błyskiem. Długo szukałam potem odpowiedników (tamten był z edycji limitowanej) i udało mi się znaleźć podobne dopiero wtedy, gdy w sklepach pojawiło się ich więcej. Bell daje dość podobny efekt i polubiłam go od razu, od pierwszego wykręcenia ;) Odcień: nie wpadający w złoto, raczej neutralny odcień szampana, nie daje ani wyraźnie ciepłego, ani zimnego blasku, nie będziemy więc wyglądać w nim trupio czy blado. Nawet na ciepłej karnacji nie powinien nienaturalnie się odcinać. Nie jest brokatowy, roztarty daje przepiękną taflę. Konsystencja: z początku bardziej twarda, ale w miarę użytkowania sztyft staje się bardziej kremowy, za co duży plus. Formuła bardzo dobra w aplikacji, miękko się wtapia, ładnie rozciera, nie zbierając przy tym produktów wcześniej nałożonych jak puder czy róż (no, chyba że będziemy się bardzo nad naszym policzkiem pastwić). Świetnie podkreśla kości policzkowe czy grzbiet nosa. Wykończenie jest gładkie i eleganckie. Opakowanie: sztyft jest odpowiednio stabilny, nie chwieje się i nie łamie, wykręcanie działa bez zarzutu. Całość elegancka, nie razi krzykliwymi napisami, ładnie wykonana. Cena do przyjęcia. Fankom blasku zdecydowanie polecam, w mojej (przerażającej rozmiarami) kolekcji wszelkiego rodzaju nabłyszczaczy, rozświetlaczy i światła odbijaczy jest to jeden z moich ulubieńców, a w formie sztyftu chyba aktualnie mój nr 1. Na pewno świetnie sprawdzi się przy neutralnej karnacji, ale przy innych też powinien dać radę.

Ostatnio stałam się fanką tego właśnie rozświetlacza, który na twarzy wygląda idealnie, super również do strobingu. Rozświetlacz w sztyfcie wygodnie aplikuje się na partiach twarzy, idealnie scala się ze skórą, ma taką dość kremową konsystencje.Rewelacja

Ten rozświetlacz jest pierwsza pałeczką Bell, którą kupiłam gdy zobaczyłam całą serię w rossmanie. Zakup zdecydowanie na +. Rozswietla idealnie ... Nie za mocno, nie za slabo. Sposób nakladania jest mega wygodny a caly sztyfr zrobiony dosc solidnie. Nie podraznia skóry, trwały.

Kocham prasowany rozświetlacz Bell, a dokładnie jego wykończenie, bo odcień jest słaby. Kiedy tylko zobaczyłam pałeczki do rozświetlania i konturowania, od razu zapragnęłam mieć. Rzuciłam okiem na odcień i już wiedziałam, ze jeśli rozświetla jak ten prasowany, to wymiecie go z pozycji nr 1. I wymiótł. Odcień to delikatny, lekko ciepły, baaaardzo jasny różyk (żadnej trupiarni, jak w tamtym). Moim zdaniem lepiej być nie mogło. Do tego wykończenie a'la naturalny połysk lekko wilgotnej skóry. Wygląda na cerze bajecznie. Sztyft ani twardy ani miękki - nie topi się w ogrzewanym pomieszczeniu, nie twardnieje na kość w chłodniejszy dzień). Da się go w każdym razie łatwo rozprowadzić na skórze i rozetrzeć według uznania, tworząc lżejsze lub mocniejsze rozświetlenie. Błyszczy długo - trwałość wyceniłabym na jakieś 8 godzin (mam suchą skórę na policzkach, na tłustej raczej będzie krócej). Całe szczęście, kiedy znika z twarzy, to znika równomiernie, więc połysk cały czas jest ładny. Cera znosi go dobrze, nie podrażnił i nie uczulił mnie. Tłusta cera może znosić go gorzej, bo czuć parafiny i konsystencja jest ciężkawa. Opakowanie estetyczne i wygodne, grubość sztyftu jest w sam raz, a mechanizm wysuwa go bezawaryjnie. Wydajność z pewnością będzie mniejsza niż prasowanego produktu, ale nie sądzę, żeby negatywnie dała mi w kość - po prostu zużyję przed upływem daty ważności. Cena uzasadniona.