Zacznę od od tego, że bardzo szanuję marki,które wychodzą frontem do klienta i nie skąpią próbek czy akcji promocyjnych. Jestem ogromną fanką wszelkiego testowania kosmetyków, bowiem wybór mamy dziś ogromny,ceny produktów potrafią być zaporowe a ich działanie niekoniecznie może być ukierunkowane na nasze indywidualne potrzeby. Dzięki kilku akcjom testowania znalazłam też kilkanaście fenomenalnych kosmetyków które są ze mną do dziś. I powiem od razu:nie jestem fanką próbowania kosmetyków w drogeriach,te klasyczne odstręczają mnie ilością pootwieranych kosmetyków,wygrzebanych tysiącami palców niekoniecznie czystych i higienicznych. W przypadku drogerii bardziej premium z kolei czuję się jak intruz,który przyszedł pomalować się za darmo czy popsikać perfumami i poszedł dalej zostawiając zniesmaczoną konsultantkę bez prowizji od sprzedaży. Ja lubię sobie protestować sama,w domu,ponosić kosmetyk czy zapach i dopiero zdecydować się na zakup.
Ten przydługi wstęp wynika z faktu,że marka Eris rozpromowała krem tonujący przy okazji zakupów w sklepie internetowym,a że klientką jestem wierną to automatycznie dość szybko stałam się posiadaczką 5sztuk 10ml opakowań,co bardzo mnie ucieszyło i pozwoliło przetestować produkt dogłębnie i na własnych zasadach. Biorąc pod uwagę, że pełnowymiarowe opakowanie ma 30ml można powiedzieć,że prezent był hojny. Przyznaję, że w przypadku kremów tonujacych i kremów do BB i CC jestem bardzo ciężką zawodniczką,bowiem moja cera;mieszana i dojrzala jeńców nie bierze. Z jednej strony zależy mi na nawilżeniu,regeneracji skóry i działaniu przeciwzmarszczkowym ale też działaniu seboregulującym bo moja skóra lubi się świecić. Dobrze,żeby kosmetyk poprawiał koloryt i krył drobne niedoskonałości (dla mniej drobnych używam już podkładu),bowiem mam widoczne cienie pod oczami i zmęczenie jest widoczne. Do tego,z racji że kocham słońce ale nie na twarzy dobrze,żeby miał filtr. Jak zsumujemy wszystko wychodzi, że powinnam używać kilku kosmetyków żeby po prostu wyjść z domu. I uczciwie nie zawsze mi się chce,a bywają dni że sam krem mi nie wystarcza. I właśnie wtedy sięgam po kosmetyki typu krem tonujący czy BB.
Opakowanie kremu Eris jest minimalistyczne,ale ja kupuję ten minimalizm. Krem ma idealny kolor,jestem bledziuchem a na mojej skórze kosmetyk wygląda naprawdę korzystnie. W zależności od nałożonej warstwy otrzymujemy krycie większe lub mniejsze,można je stopniować. No ogromny atut kosmetyków dr Irena Eris :zapach,mówcie co chcecie ale moim zdaniem to niesamowicie umila codzienną pielęgnację. Zdarzało mi się także na trafiać na kremy BB,które trąciły spalenizną Ala samoopalacz,na szczęście tutaj tego nie ma. Krem po nałożeniu wygląda naprawdę dobrze. Daję uczucie lekkiego glow,ale nie wyświeca się,nie jest to także mat jak np w przypadku kremu CC Yonelle. Ja osobiście używam pudru aby jak najdłużej utrzymać skórę w ryzach. Testowałam ten krem zarówno latem przy bardzo wysokich temperaturach jak i jesienią i zimą na tzw"szybkie wyjścia" kiedy na zewnątrz było chłodno i mokro. W obu przypadkach kosmetyk daje radę przez ok 4godziny,potem wymaga poprawek w postaci bibułek matujących lub dodatkowego przypudrowania. I choć nie jest długodystansowcem w zakresie utrzymania sebum w ryzach muszę oddać się mu że bardzo fajnie pielęgnuje naszą skórę. Obietnica regeneracji oraz pobudzenia naskórka jest jak najbardziej spełniona. Naprawdę mam wrażenie ,że jest to kosmetyk upiększający i pielęgnacyjny. I choć nie kupiłam pełnego opakowania (mam jeszcze 40ml do wykorzystania,bo kosmetyk jest szalenie wydajny) to jestem bardzo zadowolona z możliwości poznania walorów tego produktu. Moja mieszana cera niekoniecznie jest fanką kremów BB natomiast zamierzam z niego korzystać w chwili kiedy nie mam dużo czasu na pielęgnację i makijaż,bo potrafi być life saverem.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam do testów od marki/producenta