Krem zamówiłam przez internet, na fali zakupów poczynionych podczas pandemii koronawirusa. Wiecie jak to jest - siedzi się na home office, nie wydaje się kasy, więc przychodzi pokusa, żeby coś zamówić.
Liczyłam na to, że stanie się on moim nowym, ulubionym kremem - niestety nie wyszło.
Mimo nieco krytycznej recenzji uważam, że ten krem jest generalnie dobrym produktem - po prostu nie polubił się z moją twarzą. Ale po kolei.
Opakowanie (50 ml) jest estetyczne i przyjemne dla oka. Ciemny, matowy słoiczek z czarną zakrętką, jaskrawoczerwona etykieta. Całość przyszła do mnie w tekturowym pudełku.
Konsystencja jest lekka, kolor beżowy, nieprzejrzysty.
Zapach jabłkowy, intensywny, aromatyczny, trwały i bardzo przyjemny - aż chce się wąchać dłonie po użyciu. Towarzyszy mu też jakaś sztuczna nuta, ale mnie to akurat nie przeszkadza.
Producent obiecuje nawilżenie i rozświetlenie cery.
Z tym rozświetleniem to jest tak, że krem pozostawia na skórze taki efekt "glow" - subtelny, półmatowy połysk, co najlepiej chyba obrazuje zdjęcie modelki z reklamy. Nie ma tam żadnych drobinek i raczej nie przypomina to świecenia z powodu przetłuszczonej cery. Trudno mi jednak powiedzieć jak wygląda w różnych warunkach oświetleniowych, bo z uwagi na pandemię siedzę w domu.
Jeśli nakladamy krem na swieżo oczyszczoną, nawilżoną skórę, wygląda to nieźle i faktycznie rozświetla, można nawet rzec - odmładza. Umiarkowanie nawilża (o tym zaraz). Jeśli jednak mamy gorszy dzień, mamy jakieś mankamenty, skóra ma szarawy odcień, pojawi się jakas zmarszczka z braku nawilżenia, to krem może to niestety podkreślić. Ten efekt "glow" jest chłodny, białawy, a to też może sprawić, że cera będzie wyglądała niekorzystnie.
Po nałożeniu cera jest mięciutka i przyjemna w dotyku, ale nawilżenie jest niestety za słabe (chyba, że skóra przed użyciem jest dobrze nawilżona, i wygladzona, np świeżo po peelingu). Czasem zdarza się, ze mam pod oczami takie drobne zmarszczki i zwykle nawet tani, drogeryjny krem potrafi sobie z tym poradzić (np. Fresh Juice z Bielendy, albo jakaś Ziaja, lub jakikolwiek z Avonu - tanie kremy, za parę złotych dają radę).
Jednak z jakiegoś powodu ten krem sobie z tym nie radzi - coś się wchłania, coś pozostaje na skórze, ale intensywnego nawilżenia nie ma. Nakładam więc więcej i nadal nic- wzmacnia się tylko efekt glow, ale nie o to przecież chodzi. Moim zdaniem jest to typowa cecha kremów o naturalnym składzie - ich działanie mnie nie satysfakcjonuje :(
Ponadto, jeśli nałożymy go za dużo, pozostawi na skórze film, który może się trochę rolować (pod makijażem jest raczej ok - próbowałam z korektorem).
Nie jestem fanką naturalnych kosmetyków, ale z pewnością jest to najlepszy z naturalnych kremów, jakich używałam. Ma bardzo dobry skład a jego użytkowanie jest przyjemne z uwagi na piękny zapach. Być może jednak chłodny efekt glow nie jest dla mnie a moja cera potrzebuje intensywniejszego nawilżenia. Przetrzymam go w lodówce do wakacji - mam nadzieję, że się nie zepsuje - i wypróbuję na opalonej , dobrze wypeelingowanej buzi. Wtedy być może edytuję recenzję. Póki co - czwóreczka.
Dziewczynom, które bardzo chcą spróbować - szczerze polecam najpierw zakup próbek. Zestaw próbek można zamówić na stronie Phenome za parę złotych.
Wady:
- Niedostateczne nawilżenie
- Chłodny glow może nadawać cerze niezdrowy wygląd
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie