L'Occitane Creme Mains a Croquer a l'Amande de Provence Krem do rąk 'Migdał'

Tubka z miękkiego plastiku o zielono-srebrnej szacie graficznej z zamknięciem w kształcie oktagonalnym. Zapach perfumowany z dodatkiem oleju migdałowego, początkowo przyjemny, później niestety zbyt wolno wytraca swoją intensywność, drażni mój węch, a po 20 minutach wręcz dusi i wyczuwam swędzenie podniebienia. Konsystencja lekkiego kremu, nie ma problemu z rozmasowaniem na skórze, w ciągu chwili od aplikacji całkowicie się wchłania nie pozostawiając lepiącego filmu, więc nadaje się do reaplikacji w ciągu dnia bez obaw o roznoszenie na ubrania i tłuste plamy. Niestety nie jest to produkt dla mnie, ponieważ po 3 dniach użytkowania pojawiły się na wierzchu dłoni czerwieniące się po dotyku swędzące wypustki, miałam wrażenie, że z każdym kolejnym dniem skóra dłoni pękała coraz mocniej, dlatego na ponad tydzień odstawiłam go i dopiero wtedy wróciłam do niego ale wszystko się powtórzyło, nie zauważyłam odżywienia, no i ten zapach jest zbyt mocny.

Lubię używać go przede wszystkim latem, mam go też na biurku, czasami miniaturkę w torebce. Jego działanie nie jest tak dobre jak jego bardziej rozpoznawalnego brata (mowa oczywiście o kremie do rąk L'Occitane z 20% zawartością masła shea), jednak gdy ktoś ma mniej wysuszone czy mniej wymagające dłonie, może być wystarczający. Zapach: niby migdał, ale jak dla mnie nie migdał. To mi się zresztą w tym kremie podoba - że nie jest duszący, słodki, jak wiele kremów o zapachu migdałów. Jest to jakaś mieszanka zapachowa, lekko ziołowa. Ciężko jednak mi powiedzieć, co konkretnie czuję. Konsystencja produktu nie jest ani gęsta, ani rzadka, coś pomiędzy. Krem szybko się wchłania, nie zostawia tłustego filmu, zauważalnie wygładza powierzchnię skóry. Jest dla mnie pierwszym wyborem, gdy pracuję przy komputerze lub piszę. Poradzi sobie z normalnym nawilżaniem skóry, ciężko wysuszonej raczej nie uratuje. Biorąc pod uwagę, że kosztuje tyle samo, co kultowy krem L'Occitane, a działanie ma słabsze, nie będę już raczej do niego wracać. Bardzo podoba mi się opakowanie, trochę w stylu vintage. Cieszy oko, ale to (nie)stety nie wszystko.

Krem kupiłam na lotnisku. Jego bardziej tłustą wersję z masłem shea kupowałam wcześniej w sklepie firmowym L'Occitane. Krem jest w lekkim opakowaniu, z dość niewygodną w użyciu małą zakrętką. Jest lekki, szybko się wchłania. Pachnie "naturalnie", tak średnio przyjemnie. Po aplikacji dłonie są nawilżone i skóra czuje się komfortowo. Niestety to uczucie nie trwa długo. Moje dłonie są dość suche (na tyle, że odczuwam potrzebę stosowania kremów), ale skóra nie jest spierzchnięta czy popękana. Krem najlepiej sprawdza się w pracy z papierami lub klawiaturą kiedy nie chcemy mieć na dłoniach nic tłustego. Ale trzeba go mieć przez cały czas pod ręką, bo już za chwilę trzeba znów dłonie smarować. Działanie tego kremu ma się nijak do wysokiej ceny. Wiele drogeryjnych kremów za kilka złotych działa tak samo, a często lepiej. Podobny krem (nawet opakowanie jest podobne) można kupić w Biedronce. Nie wiem, na ile podobny jest skład, ale działanie praktycznie takie same.

Krem jest bardzo przeciętny, żeby nie powiedzieć - słaby: - ma dość rzadką konsystencję - szybko się wchłania i szybko nie ma po nim śladu, można zapomnieć czy się w ogóle go nakładało - oprócz zapachu nic innego nie pozostawia na dłoniach - ani nawilżenia, ani innych wrażeń - pachnie dosyć przyjemnie, choć jest to zapach delikatny i trochę mdły - cena za wysoka w stosunku do pojemności i jakości - dostępność: salony L'occitane Ogólnie: dość słaby krem o wysokiej cenie i słabym działaniu. Oceniam na 2 gwiazdki.

Ten krem ma dużo lżejszą formułę niż wersja z masłem shea. Wchłania się niemal natychmiast, ale jego właściwości pielęgnacyjne określiłabym jako średnie. Niemniej jak skóra dłoni jest w dobrej kondycji to się sprawdza. Moja jest bardzo sucha, więc w okresie zimowym, kiedy potrzebuje więcej pielęgnacji, ten krem jest dla mnie po prostu za słaby. Ale sprawdzi się w pracy biurowej, kiedy szukamy produktu, który nie zastawia tłustego filmu. Zapach ma ładny. To taki migdał nie migdał, bo troszkę jakby z ziołowymi nutami. Nie jest tak maksymalnie mocno perfumowany jak inne kremy marki. Ta wersja zapachowa jest dyskretniejsza. Zużyłam go szybko, bo z racji lekkiej konsystencji nakładałam go więcej. Pomimo zalet zapachowych zalety pielęgnacyjne są dla mnie niewystarczające, więc ponownie po niego nie sięgnę.

Ja: Mam skórę bardzo suchą, odwodnioną, atopową. Kremy do rąk to kosmetyk, który schodzi u mnie w hurtowych ilościach. Oczekiwania: Dobre nawilżenie skóry dłoni, długotrwały efekt. Opakowanie: Niewielka tubka, wykonana z dość plastycznego materiału. Odkręcana. Łatwo można kontrolować zużycie kosmetyku. Z przodu kolorowa etykieta, mnie kojarzy się z zupami w puszce z amerykańskich plakatów. Na dole spore logo, z tyłu czytelny opis składników. Wrażenia: Krem przepięknie pachnie. Migdałem, ale takim jak koncentrat do ciasta. Przyjemnym, smakowitym i kompletnie nie chemicznym. Konsystencja jest odpowiednio zbita, ale nie lejąca. Nakłada się świetnie i super rozprowadza. Wchłania się ekspresowo, pozostawiając delikatną warstwę. Nie klei się i nie tłuści. Zapach utrzymuje się dość długo po użyciu, co jest dla mnie dodatkowym plusem. Dobrze nawilża, ale nie powiedziałabym, że mocno regeneruje. Skóra jest po użyciu przyjemna, miękka, wygładzona. Ten efekt nie utrzymuje się na skórze cały dzień jak obiecuje producent. Ale nie oczekiwałam tego. Skóra nie jest zregenerowana, odżywiona ani nawilżona. Ponad to musze przyznać, że mimo swoich niewielkich rozmiarów jest to bardzo wydajny kosmetyk. Tubka jest niewielka, bo o pojemności tylko 30 ml. Dla mnie plus, bo zmieści się do każdej torebki. Minus odkręcanie. Bywa dość uciążliwe, ewidentnie bardziej przypada mi do gustu klasyczne zamykanie na zatrzask. Na plus również ciekawy skład – olejki, masło shea czy gliceryna. Nie podrażnia i nie uczula. Na pewno minusem jest wysoka cena, choć jak wiadomo za jakość i markę trzeba zapłacić. Na pewno nie jest to kosmetyk dla osoby wymagającej, ale dla kogoś z normalną skórą sprawdzi się bardzo dobrze. Ja używam go głównie latem, kiedy moje dłonie nie potrzebują intensywnej regeneracji i ochrony. Wtedy jak najbardziej mi się sprawdza. Co jakiś czas po niego sięgam, bo lubię ten zxapach.

To jeden z moich ulubionych kremów do rąk. Pięknie pachnie, szybko się wchłania, jest lekki i nie pozostawia tłustego filmu na skórze. No i przede wszystkim pozostawia skórę dłoni miękką, dobrze nawilżoną, wygładzoną. Czego chcieć więcej ?! To nie jest krem do zadań specjalnych, który sprawdziłby się na mega zniszczonych dłoniach. W takim wypadku będzie potrzebny krem o silniejszym działaniu.

Migdałowy krem do rąk znalazłam w kalendarzu adwentowym 2019. Ogólnie było tam sporo kremów, niektóre, tak jak krem oraz balsam z masłem shea rozkochały mnie w sobie, inne, jak migdałowy - rozczarowały. Spodziewałam się odżywczego, ochronnego kremu, a dostałam pięknie pachnące nic. ZALETY: +Opakowanie - prosta, estetyczna i miękka tubka z dość niepraktyczną zakrętką, jednak da się to przeżyć. Szata graficzna miła dla oka, miałam wprawdzie miniaturę o poj.10 ml, jednak opakowania miniatur nie różnią się wizualnie od produktów pełnowymiarowych. +Nietłusta konsystencja. +Piękny, migdałowy zapach. +Niezły skład, sporo tu olejków, masła shea, gliceryny itd. +Nie uczula, choć jestem alergikiem. +Przyjemnie wygładza skórę. WADY: -Nie odżywia - dosłownie 5 minut po aplikacji skóra woła o kolejną dawkę nawilżenia - z zegarkiem w ręku, 5 MINUT. -Nawilża słabo i również na kilka minut - na mojej suchej skórze zachowuje się jak woda, różni go od niej jedynie zapach. -Jest niewydajny, przyznaję, że nakładałam go sporo, bo chciałam pomóc swoim dłoniom, a to niestety przełożyło się na marną wydajność. -Dość wysoka cena - i o ile wszystkie kremy L'Occitane kosztują sporo, to jednak tamte starczają na dłużej i DZIAŁAJĄ. Ten tego nie robi. Jestem zawiedziona tym produktem. Wiem, że skórze bardzo suchej, wrażliwej i ze skłonnością do egzemy trudno jest dogodzić, niemniej jednak, spodziewałam się choć minimalnego nawilżenia, odżywienia, jakiejkolwiek regeneracji - a tu klops. Pierwszy lepszy drogeryjny krem za parę złotych działa lepiej - jestem w szoku :( Czy polecam? Posiadaczkom wymagającej skóry odradzam absolutnie, jednak osobom ze skórą normalną może pasować (przykład: przyjaciółka,użyła go dosłownie ze dwa razy, ale była zachwycona jego działaniem). Ja na pewno nie kupię pełnowymiarowego opakowania. L'Occitane ma bardziej odpowiednie produkty dla takiej skóry, jak moja :)

Przyjemny w użyciu, lekki, delikatnie nawilżający kremik. Nie jest mocno odżywczy, nazwałabym go raczej odświeżającym, ale też nie zawsze potrzebujemy tłustego i treściwego smarowidła do rąk. U mnie rewelacyjnie sprawdził się w okresie późne lato/jesień. Dobrze się rozprowadza i szybko wchłania, nie pozostawiając na dłoniach tłustej czy lepkiej warstwy, dzięki czemu nadaje się do częstego stosowania. Fajny na co dzień - do torebki, do biura, lecz niekoniecznie do zadań specjalnych. Wygładzenie, odświeżenie i delikatne nawilżenie bez wrażenia tłustości - na to możemy liczyć. Zapach jest uroczy: ciepły, migdałowy, wręcz delikatnie marcepanowy. Amatorkom słodkich kulinariów na pewno przypadnie do gustu. Opakowanie śliczne i wygodne, pozwala zużyć krem co do kropelki. Wydajność niska a cena byt wygórowana, co nie zachęca do regularnego zakupu.

Krem dostałam w prezencie, przyznaję- nigdy nie zdecydowałabym się na niego w takiej cenie. Wizualnie jest przepiękny, nowoczesny i minimalistyczny design, wygodne i miękkie opakowanie, pojemność do torebki. Biały, a konsystencja nieco wodnista. No i ten zapach! Czuć go przez długi czas z odległości kilometra ;) Od razu po nałożeniu daje ulgę spierzchniętym dłoniom, ale według mnie efekt ten jest krótkotrwały. Nawilżenie określiłabym jako średnio-lekkie i bardziej nazwała kremem 'zapachowym' aniżeli odżywiającym.

Zawsze kupowałam kremy do rąk tej firmy, ale ten ich oryginalny krem z 20% zawartością masła Shea. Ten skusił mnie swoim zapachem. -bardzo odżywczy -bardzo dobry skład -treściwy -pięknie pachnie -dobrze się wchłania -wydajny -nawilża skórę na naprawdę długi czas -pomoże skórze w naprawdę złym stanie -ładna i wygodna tubka Jedynym jego minusem jest wysoka cena.

Dostałam ten krem w prezencie od koleżanki i szczerze powiem, że gdyby nie jego wysoka cena, to już nigdy nie kupiłabym innego! Kiedy zaczęłam go stosować (w styczniu) moja skóra na rękach była tak sucha, że aż pękała i schodziła (oraz piekła i swędziała) i żadne kremy drogeryjne nie pomagały na dłużej niż 5 minut. Niestety prawie co roku w zimie dopada mnie coś takiego. Krem Organique poradził sobie z tym w ciągu kilku dni! Ma idealna konsystencję, szybko się wchłania, ale pozostawia uczucie nawilżenia i wyraźnie miękką skórę. Do tego ma przyjemny słodko-mleczny zapach, który utrzymuje się na dłoniach. Opakowanie mi nie do końca się podoba, ale to naprawdę szczegół. Za to pozwala zużyć krem do ostatniej kropli. Wydajność w normie. Plusy: +błyskawicznie i długotrwale nawilża nawet bardzo suche ręce +konsystencja +szybko się wchłania, ale pozostawia uczucie nawilżenia +wyraźnie zmiękcza skórę +zapach, który utrzymuje się na dłoniach Minusy: -cena -dostępność