GlamGlow Youthcleanse, Daily Exfoliating Cleanser Eksfoliująca pianka do mycia twarzy

Skusiła mnie promocja i stwierdziłam, że dam jej szansę. Niestety, to co ta pianka zrobiła mojej skórze to po prostu dramat. Pierwsze odczucia: wow ale gładka skóra! Odczucia następnego dnia i przez kolejne dwa tygodnie: zaczerwieniona, swędząca skóra, w okolicy policzków i brody malutkie krostki uczuleniowe. Skóry nie dało się załagodzić kremami, pod makijażem wyglądała źle, swędziała i łuszczyła się. Musiałam codziennie pić wapno i używać dobrych nawilżających kremów żeby przywrócić ją do pierwotnego stanu. Myślałam, że może niekoniecznie to wina pianki i może coś innego mnie uczuliło, więc po ok. miesiącu powtórzyłam zabieg. Efekt był identyczny. Nie polecam, można sobie naprawdę biedy narobić. Cała ta marka bardziej kojarzy mi się z dziwnymi brokatowymi maskami i ciekawymi opakowaniami niż z faktyczną pielęgnacją. Zdecydowanie za tą cenę warto zainteresować się czymś innym, niekoniecznie kolorowym i błyszczącym.

Myjące błotko z Glamglow miałam okazję kupić na wyprzedażach w Sephorze, dzięki czemu zapłaciłam za nie sporo mniej niż oryginalna cena (ok. 80 złotych). Moja ocena: Przeciętniak - w zasadzie nie mogę nic zarzucić temu produktowi, ale niczym też nie zachwycił. Ot, oczyszcza twarz jak każdy żel do twarzy. Nie zauważyłam obiecanych przez producenta właściwości przeciwstarzeniowych. Konsystencja: To nie pianka. To czyszczące błotko :) Kremowa, dość gęsta. Fajnie rozprowadza się po twarzy i współpracuje z wodą. Zapach: Specyficzny, ale nie narzucający się. Trochę błotny. Działanie: Preparat z grubsza oczyszcza twarz. Dobry jako pierwszy krok oczyszczania. Nie zmywa dokładnie makijażu. Nie jest to produkt, który da nam "skrzypiącą" z czystości twarz. Drobinki pilingujące są, jednak ich działanie jest bardzo delikatne. Wydajność: Duży plus - używam od 5 miesięcy raz dziennie i dopiero teraz się kończy.

Daily Exfoliating Cleanser ma postać gęstego kremu o jasno-szarym zabarwieniu, z dość sporą ilością malutkich, dość ostrych drobinek. Pachnie dziwnie, aczkolwiek jest to zapach do zniesienia. Słabo się pieni, aczkolwiek bezproblemowo usuwa nawet cięższy makijaż, nie zostawiając przy tym tłustej ani lepkiej warstwy, czy też nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia. Nie wysusza ani też nie podrażnia. Cera jest gładka, wydaje się być oczyszczona, delikatnie nawilżona, a także zmatowiona. Przy regularnym stosowaniu staje się jaśniejsza i pełna blasku. Opakowanie jest poręczne i wygodne. Łatwo z niego wydobyć resztki produktu. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: 1: 150 ml

Kupiłam wraz z czarną maseczką z tej serii. O ile maseczka była super (tyle, że nie lubię tego babrania się) - o tyle ta "eksfoliująca pianka" była beznadziejna. Przede wszystkim to nie jest to żadna pianka!!! Jest to lepkie błotne mazidło, nie dające uczucia oczyszczenia skóry. Niby posiada jakieś kłaki mające oczyszczać, ale całość jest maziajowata i męcząca. Nie wypadało wyrzucić, bo była droga, a i skład też ciekawy. Więc zużyłam, ale naprawdę na siłę i wyczekując końca.