Seboradin Sun, Mgiełka do włosów narażonych na działanie promieniowania UV 

Słowem wstępu: mgiełkę wraz z szamponem i maską zakupiłam w megapromocji jeszcze zeszłej jesieni, więc sporo się naczekała zanim nadszedł słoneczny sezon na jej testowanie. Nadmienię jednak, że mgiełka z filtrem UV to u mnie must-have, a ta sprawdziła się w ochronnej funkcji bardzo dobrze! Moje włosy: suche, cienkie, łamliwe, z tendencją do wypadania i bardzo podatne na promienie słoneczne, które rozświetlają mi na złoto mój ciemny blond. Jak stosowałam? Codziennie rano na ułożone lub rozpuszczone włosy przed wyjściem na zewnątrz. # OPAKOWANIE: Średniej wielkości plastikowa buteleczka z bardzo wygodnym atomizerem, który rozpyla dobrą mgiełkę pokrywającą równomiernie kosmyki. Szkoda tylko, że nie jest chociaż półprzezroczysta, bo mogłabym wtedy wiedzieć dokładniej kiedy się kończy. Design etykiety powiedziałabym, że oszczędny, minimalistyczny, trochę apteczny, jak to Seboradin. Grunt, że nie szpeci łazienki. # PRODUKT/DZIAŁANIE: Oczywiście mgiełka jest w postaci wodnistej o zapachu dośc przyjemnym, ale też specyficznym, który trudno mi w sumie do czegokolwiek porownać. Nie oblepia kosmyków, nie obciąża fryzury, nie sprawia też, by włosy miały się szybciej przetłuszczać. Jej głównym zadaniem jest oczywiście ochrona przed szkodliwym działaniem promieniowania UV. Według mnie, dobrze się w tej roli spisuje - chroni kolor włosów, zapobiega ich przesuszeniu uszkodzeniu oraz puszeniu (miałam to okazję w tym sezonie wiosna-lato sprawdzić na naszym polskim poletku oraz w słonecznej Grecji). Składowo, z dobrych rzeczy mamy tam ekstrakt z karczocha, amarantus i glicerynę, niestety też złych sie również doszukamy jak phenoxyethanol wysoko w składzie, a dalej parabeny i EDTA... Cenowo to produkt ze średnio-górnej półki, ale też nie ukrywajmy jest to inwestycja na długie miesiące nawet przy codziennym stosowaniu. Osobiście nie widziałam jej nigdy w drogeriach, za to w aptekach tak, co chyba akurat działa na jej korzyść. Ogólnie jestem zadowolona z tej mgiełki, bo głównym motorem mojego wyboru są skuteczne filtry UV. Jednakże ze składu trochę bym wyrzuciła i dlatego odejmuję gwiazdkę.

Mam bardzo suche, rozjaśniane włosy. Mgiełki są dla mnie integralną częścią pielęgnacji pomiędzy myciami (myję włosy co 2-3 dni latem). Tą kupiłam w zestawie z maską i szamponem, które ocenię osobno. Dla mnie jest to jedna z najsłabszych mgiełek jakie miałam. Nie robi z moim włosami po prostu nic... Tak jakbym je popsikała wodą. Opakowanie jest w porządku, nic się nie zacina, do tego niewielkie i poręczne. Produktu jest niewiele (tylko 100 ml) więc idealnie na letni wyjazd, no ale niestety, brak działania dyskwalifikuje dla mnie ten produkt.

Muszę zaznaczyć, że moje włosy to jeden wielki dramat. Zmagam się z łysieniem androgennym, do tego jestem posiadaczką włosów wysokoporowatych, czyli ekstremalnie suchych z natury. Bardzo ciężko znaleźć mi kosmetyk, z którego byłabym na prawdę zadowolona. Natomiast jeżeli chodzi o tą mgiełkę to jestem zachwycona. Przepięknie pachnie. Jest bardzo wygodna w aplikacji. Ale przede wszystkim po zastosowaniu na włosach czuję, że są one od razu jakby miększe. Niektóre mgiełki mają tendencje to tworzenia efektu tłustych włosów- tutaj tego na szczęście nie ma. Czuję, że moje włosy są zabezpieczone przed szkodliwym promieniowaniem UV. Na dodatek udało mi się ją dorwać w Hebe na jakiejś promocji za 10zł :)

Trzeba się trochę napsikać, żeby mgiełka pokryła włosy, ale kiedy już pokryje, tworzy fajną warstwę - nie tłustą, nie sztywną, tylko miękką i elastyczną. Przy związanych włosach w kok psikam 40-50 razy. Zapach jest zbyt mydlany jak na produkt na plażę, ale jest bardzo ładny. Dostępny w Super Pharm i aptekach.