Evolution of Smooth (EOS) Visibly Soft, Lip Balm Balsam do ust (różne smaki) (nowa wersja)

Dużo wariantów do wyboru, osobiście trafiłam na Vanilla mint. Mimo obiecującego składu i zapewnieniom producenta, jego działanie nawilżające i regeneracyjne jest żadne, w dodatku szybko znika z ust. Przyjemne połączenie zapachowe i oryginalna forma to ostatnie z rzeczy, których wymaga się od balsamu do ust.

Do kupna jajeczka z Eos zachęciła mnie jego popularność w Stanach Zjednoczonych i przede wszystkim to, że produkt jest organiczny i 100% naturalny , śmiało można go smakować z ust. Jako że jestem fanką kokosa wybrałam właśnie o smaku i zapachu mleczka kokosowego . Dizajn jest oczywiście przeuroczy i nowoczesny. Zapach niestety nie zachwycił , ale nie zapach najważniejszy, dla mnie ważniejsze jest to czy produkt spełnia swoją rolę i czy mi służy. Nie jest on silnie nawilżający , zdecydowanie za słaby zimą . Sprawdzi się dla osób które nie mają dużego problemu z przesuszającymi się ustami , może sie okazać wtedy wystarczający. Jajeczko jest bardzo wydajne i starcza ma pare miesięcy przy codziennym użytkowaniu . Nie wiem czy ponownie się skuszę, może jak będzie na nie jakaś wyprzedaż wtedy wybiorę inny smak dla odmiany. Do mleczka kokosowego nie wrócę.

Balsamy do ust EOS zachwycają swoją formą i opakowaniem - wydaje mi się, że to powód, dla którego sporo osób je kupuje. Ja również skusiłam się na ten balsam właśnie z tego powodu. Wybrałam wersję kokosową (różową). Balsam jest w kształcie półkuli i jest osadzony w odkręcanym opakowaniu. Ma zwartą konsystencję, forma nie traci swojego kształtu (tj nie rozwala się i nadal pozostaje półkulą, coraz bardziej płaską w trakcie użytkowania). Walory użytkowe są bardzo na plus, używało mi się tej pomadki dużo wygodniej niż tradycyjnych balsamów w sztyfcie. Balsam ma sporą powierzchnię, dlatego wystarczy jeden ruch, by zostawić warstwę produktu na ustach. Balsam ma na tyle przyjemną konsystencję, że nie trzeba nim trzeć ust - porcja produktu dobrze transferuje się z opakowania na usta. Usta nie są przesadnie tłuste po zastosowaniu tej pomadki, po prostu zostaje na nich taka dość kremowa warstewka. Pomadka raczej zostaje na ustach, u mnie raczej tworzyła taką okluzję, a nie wchłaniała się. Wypicie lub zjedzenie czegokolwiek całkowicie zmywa pomadkę, zatem trzeba pamiętać o jej reaplikacji. Teraz przejdźmy do efektów - cóż, są mizerne, przynajmniej u mnie. Suche usta są moim odwiecznym problemem i niewiele kosmetyków do ust faktycznie mi pomaga. Myślałam jednak, że bogata forma tego balsamu faktycznie zawalczy z suchością, ale nic takiego się nie wydarzyło. Usta były jedynie lekko natłuszczone, ale faktyczne nawilżenie było nikłe. W składzie jest mnóstwo olejów, które same w sobie nie nawilżają, być może z tego wynika mój problem z tymi balsamami. Za podobną kwotę wolałabym kupić olejek z Moonish, bo on faktycznie nawilża usta, a przy tym poprawia ich wygląd. Balsam z EOS jest jednak niesamowicie wydajny, duuuużo czasu zajęło mi zużycie go. Używałabym go jednak jako takie doraźne smarowidło na wyjście na mróz, a nie jako podstawowy kosmetyk do ust w całej pielęgnacji. Przy trochę bardziej suchych ustach po prostu się do tego nie nada. Jeszcze słowo o zapachu - zapach jest przyjemny, kokosowy, ale nie jest przesadnie chemiczny. Jeżeli dostanie się do ust to jest lekko mdły.

EOS - tak wiele słyszałam o nim zachwytów, tak wielkie miałam oczekiwania i co? Niestety. Dla mnie to zywczajny balsam do ust. Niewiele różniący się od pomadki za 5zł. Mam wrażenie, że nie ma tutaj nawilżenia a jedynie natłuszczenie ust. Efekt znika wraz ze zniknięciem produktu. Mam wersję waniliową, całkiem przyjemnie pachnie. Konsystencja jest mocno zbita, nie mięknie nawet pod wpływem ciepła. Używam tego balsamu głównie w domu, ponieważ przeszkadza mi w kieszeni (kształt). EOS nie wpłynął na kondycję moich ust, nie nawilża, nie daje ukojenia. Pokrywa usta jedynie tłustą warstwą. Smak przy oblizaniu ust również nie należy do przyjemnych, jest sztucznie słodki. Cena zdecydowanie za wysoka, jednakże wydajność ogromna. Szkoda tylko, że sam produkt sprawdza mi się średnio bo... zwyczajnie go "męczę". Nie kupię ponownie.

Kupiłam w jednej z drogerii na wyprzedaży. Opakowanie w kształcie jajeczka, bardzo wygodne, małe można wszędzie zabrać. Osobiście uważam że te balsamy są jakąś mało tłuste, słabo nawilżają oraz szybko wysychają - na prawdę nie widzę efektu wow a szczerze dodam że pomadki ochronne dużo tańsze lepiej pielęgnują usta. Produkt wydajny.

Doceniam za wysoki spf, ochrania usta , delikatnie nawilża ale ten smak... Mam zieloną wersję i jest ohydna ... Zraziłam się do innych smaków. Cenę uważam za trochę zawyżoną. Opakowanie jest wygodne i trwałe.

Miałam już 3 jajeczka - blueberry, honey i coconut milk. No i cóż, nie mogę podzielić zachwytu. Nie mają jakiegoś niesamowitego działania, nawilżają przeciętnie. Opakowanie jest mało praktyczne - dużo kosmetyku zostaje w środku i ciężko go wydobyć, a kiedy jajko się spłaszczy, niewygodnie się nakłada. Regularna cena (25 pln) jest zaporowa. Dużo lepsze balsamy do ust można kupić za połowę tej kwoty. Na plus - dobry skład, ilość oryginalnych zapachów i całkiem przyjemny smak. Są też bardzo wydajne i ciężko je zużyć, ale moim zdaniem to dlatego, że są zbite, twarde i nakłada się niewielka ilość. Czy kupię ponownie? Jeśli dorwę za mniej niż dychę na wyprzedaży - jasne, to wciąż bardzo fajny produkt! W regularnej cenie - nie ma mowy. Wersja w sztyfcie jest dużo lepsza, lepiej nawilża i kosztuje mniej. No ale nie wygląda tak fancy jak jajeczko. :)

Zakupiłam jeden eos około rok temu i nadal go mam. Jest bardzo wydajny, formuła jest super. Nie jest lepka, pięknie nawilża usta, dodaje im lekki połysk. Ja mam smak miętowy i jest cudowny. Jedyna wada to opakowanie, gdy zużyje się połowe trzeba wkładać usta w opakowanie. Jednak dla tej formuły warto! ps. ja go kupiłam na wielkiej wyprzedaży za 0,99 groszy więc zakup idealny, jednak patrząc na ceny regularne (ok. 25zł) myslę, że są tańsze jego zamienniki na rynku :)

Niczym nie zaskoczył, nic nowego nie zaproponował, zapachowy balsam do ust jakich wiele. Używam wersji waniliowej, która ładnie i w miarę naturalnie pachnie, słodko smakuje, ale nawilża słabo, w zasadzie tylko natłuszcza. Gadżet. Konsystencja balsamu jest dość zbita, woskowa, więc nie rozpływa się nawet w temperaturze pokojowej. Nie wiem jak na mrozie, bo ze względu na kształt nie nadaj się do kieszeni. Tylko do użytku stacjonarnego. Trzymam jajeczko na biurku i używam po kilka razy dziennie, gdy tylko na nie spojrzę. Przez ten czas kondycja moich ust nie uległa zmianie, tzn. skóra nadal się przesusza,czasem pojawiają się suche skórki. Nie czuję nawilżenia, jedynie tłustawą warstwę, wręcz skorupkę na ustach, którą ze względu na słodki smak odruchowo zlizuję. Nie polecam aplikacji przed jedzeniem, bo nieznośna słodycz wpływa niestety na smak potraw i napojów. Sposób aplikacji i kształt sztyftu uważam za trafione, zwłaszcza dla osób, które regularnie łamią wszystkie pomadki. Oczywiście aplikacja szybka i wygodna jest tylko do czasu - obawiam się, że resztki trzeba już będzie wydłubywać palcem. Wydajność przeogromna, co trochę rekompensuje niemałą, jak na balsam do ust cenę i przeciętne działanie.

Oceniam wersję różową, kokosową. Jajeczka eos polubiłam dobre kilka lat temu i miałam już wiele wersji zapachowych, stosowałam też pomadki w zwykłym sztyfcie a nie w jajku. T bez fajerwerków. Kosmetyk ma śliczne różowe opakowanie i delikatnie pachnie kokosem. Jest trochę tępy podczas nakładania na usta, jak dla mnie dość słabo się rozprowadza. Tworzy bardzo delikatną warstwę ochronną na ustach, jak dla mnie za delikatną, nie nadaje się na zimę. Usta jednak są przyjemnie nawilżone i mięciutkie. Zauważyłam, że po paru tygodniach stosowania zaczął mnie denerwować ten słodki zapach/smak, chyba jednak wolałabym coś nieco bardziej orzeźwiającego ;) np. wersja miętowa mi leży dużo bardziej jeśli chodzi o ten aspekt. Pomadka jest mega wydajna jak wszystkie jajeczka (w przeciwieństwie do eosów w sztyfcie), dla mnie to one są niezniszczalne :D Raczej nie kupię wersji kokosowej ponownie, poszukam czegoś mniej słodkiego :)

nie mam wymagające usta, sprawdził się świetnie, w moim przypadku nawilża na cały dzień i nie potrzebuję potrzeby nakładania go ponownie. ładnie pachnie i ma słodki smak, ciężko się oprzeć by go nie zlizać. używam go już parę dobrycch miesięcy, jest wydajny

Wszyscy zachwycają się tymi pięknymi kolorowymi okrąglutkimi balsamami od EOS jednak jest to strata pieniędzy. Swoje kupowałam tylko na promkach 50% w popularnej drogerii. Niektóre zapachy są powalające jak kokos albo mięta z kawą ale są również takie jak grejpfrut, którego skończyć nie mogę. I tak jak przepiękne opakowanie jest głównym atutem marki to jest również jej przekleństwem bo produkt ciężko zużyć do końca (no trzeba dłubać żeby wydobyć 1/3 balsamu). Więcej się nie nabiorę

I nie powiem żeby mnie i ta wersja jakoś specjalnie zachwyciła. Dla mnie to po prostu droga wazelina dla bogatych instagramerek. One się zachwycają i reklamują. Daje ładny błysk i chwilowe nawilżenie, niedługotrwałe i jest mega poręczna. Za to daje jedną gwiazdkę i na tym zalety się kończą. Te eosy są dla mnie nieco kiczowate. Są pomadko-gadżetem, a nie pomadką nawilżającą usta. Bo te bardzo słabo nawilżają i pielęgnują moje usta. Używałam ich późną jesienią\ wczesną zimą i efekt nie był zadowalający. Nie chroniły mnie. Kupę kasy na nie wydałam i nic one mi nie dały. Bardzo szybko znikały z ust, bo paręnaście minut, bez picia i jedzenia i pyk już na ustach pomadki nie było. Ja nie polecam.

Niestety eos mnie zawiódł. Testowałam obie pomadki jedną różową(chyba jogurtowa truskawka) drugą zieloną (aloes). Nie zauważyłam w ogóle nawilżenia ust wręcz mam wrażenie, że są bardziej suche

Balsam jest w wygodnym ładnym i poręcznym opakowaniu. W mojej ocenie eos-y to przerost formy nad treścią. Balsam kupiłam kierując się reklamą produktu. Nie rozczarował mnie ale i nie zaskoczył. Ładnie natłuszcza i delikatnie nawilża skórę. Jego działanie nie jest jednak długotrwałe, trzeba co jakiś czas smarować usta. Usta przyjemnie się błyszczą, trochę jak po wazelinie.

fajny balsam do ust regeneruje nawilża i w ergonomicznym opakowaniu. choć nie polecam wersji waniliowej. jak na wielkość cena mogła by być dużo niższa

Skuszona zostalam przez znane you-tuberki, tak zachwalaly marke Eos, a ja jej nie znalam zupelnie...nadeszly Swieta BN i w TKMaxx pojawil sie zestaw z tej marki za koszt 10e. To bylo bardzo tanio, wiec wzielam bez wachania. Byl tam dodatkowo balsam do ciala i krem do rak berry bloosom oraz wlasnie to male jajeczko o zapachu kokosu. Jest to akurat jeden z moich ulubionych smakow i zapachow, a w tej pomadce jakos cudownej reakcji nie bylo. Spodziewalam sie duzo czegos wiecej po tych reklamach na You Tube. Niby spelnia swoja funkcje, nawilza usta, pozostaja gladsze, ale nie jestem do konca zadowolona.... Wole inne marki chocby Carmex. Poreczne jest natomiast opakowanie do torebki czy kieszeni kurtki, nie trzeba nakladac palcem jak w przypadku np. Vaseline. Zapach kokosu raczej nie kupie ponownie, zast.sie natomiast nad mieta.

Bardzo lubię wersję miętową tego jajeczka (podobnie jak balsam w sztyfcie o tym samym smaku). Dobrze nawilża, jest bardzo estetycznie wykonane, ma dobry skład i pięknie pachnie. Używam regularnie i jestem bardzo zadowolona.