Eveline Cosmetics Metallic, Cream Eyeshadow Cień do powiek w kremie

kupiłam ten cień jakiś czas temu ale w złotej wersji. Ogólnie jestem z niego zadowolona ale jakość mogła by być lepsza. Jest wydajny i ładnie prezentuje się na oczach. Jeśli chodzi o makijaż artystyczny to śmiało można go użyć jako pomadki do ust aby polepszyć i urozmaicić efekt. Natomiast po jakimś czasie kiedy cień wyschnie to robią się czasem grudki albo prześwity i trzeba poprawiać to miejsce gdzie zaaplikowało się ten cień. Ja używałam go również jako eyeliner kiedy chciałam zrobić złotą kreskę zamiast czarnej :)

Szkoda mi słów na tę maziaję. Cień jest lepki, słabo rozprowadza się go na powiece, od razu po otwarciu oka zbiega się w załamaniach powieki i makijaż wygląda, jakby wykonywała go klejem brokatowym, pięciolatka, po ciemku. Próbowałam, miałam kilka podejść, ale nie mogę się zrozumieć z tym cieniem do powiek w kremie. Chyba takie kosmetyki są nie dla mnie. Spróbuję używać go jako rozświetlacz, bo szkoda wyrzucać.

Dostałam trzy cienie w prezencie. Numerki po kolei, tak jak na zdjęciu: 03(taki wchodzący troszkę w różowy), 04(bardziej taki brąz) ,01(złotawy). Konsystencja sama w sobie tych cieni jest klejąca, więc ja nie nakładałam na powieki bazy pod ciebie, bo uznałam, że w takiej sytuacji będzie to zbędne :) A teraz trochę o aplikacji. Próbowałam na 3 sposoby: z bazą i delikatne rozcieranie palcem, rozcieranie ich palcem na powiece bez bazy i nabieranie ich na pędzelek do blendowania cieni i nakładanie ich bez bazy pod cienie. Najlepiej cienie wyglądają w opcji 3, kiedy nakłada się je pędzelkiem na czystą powiekę. Wtedy cienie nie są tak problemowe i nie robią takich plam. Oczywiście na pędzelek trzeba nabierać naprawdę małą ilość, żeby później mimo wszystko nie mieć żadnych nieprzyjemności. Później wystarczy dokładać sobie, jeśli widzi się jakieś niepomalowane miejsca, ale to też z umiarem! :) Mnie najbardziej przypadł do gustu odcien o numerze 03, czyli ten taki różowy. Złoto tylko do używania punktowo, a brąz bardziej przy linii rzęs. Jakość mimo wszystko nie jest za dobra. Opakowanie z aplikatorem w środku niby pozwala wybrać cień ze środka, ale nie da się wybrać go do końca. Wyciągając aplikator ze środka, brudzi się też wejście na zewnątrz. Jeśli chodzi o zapach, to jest dla mnie dziwny. Nie pachnie za ładnie, bardziej tak chemicznie :D Nie kupię ich ponownie, ponieważ nie lubię takich cieni w kremie. Do metalicznych cienie naprawdę dużo im brakuje.

Produkt ten jest dla mnie fatalny. Oprócz niezłego koloru i ceny nie ma kompletnie żadnych zalet. Nałożenie tego cienia jest męczarnią a i tak efekt nie jest wart nawet sekundy tego trudu. Roztarcie jest niemożliwe, przy każdym ruchu cień znika z powiek więc trzeba nałożyć grubą warstwę aplikatorem żeby to jakoś wyglądało. Po chwili niemiłosiernie wchodzi w załamania, odbija się na górnej powiece, kruszy się i osypuje.. chyba wszystko co złe dzieję się z tym cieniem. Nie ma tu mowy o metalicznym wykończeniu. Makijaż przy jego użyciu wygląda koszmarnie, nie świeżo , jakbyśmy malowały się 3 dni temu. .. Jestem zdecydowanie na NIE, nie polecam.

Cień otrzymałam od portalu wizaż.pl. Cień zamknięty został w przezroczystym plastikowym opakowaniu z gąbeczkowym aplikatorem jak do błyszczyków. Na opakowaniu niewiele informacji - co to, numer serii, numer koloru i data przydatności (18 miesiecy od otwarcia). Otrzymałam kolor 06, jest to ciemny brąz z milionem malutkich drobinek, w większości srebrnych. Nie ma tu nic z metaliczności, zwykły cień z drobinkami. Konsystencja lekko kremowa, przyjemna do nakładania. Niestety tylko przez jej miękkość, bo sama jakość widoczna na oku po nałożeniu już taka fajna nie jest... Trzeba nakładać cieniutką warstwę, czekać aż wyschnie i nakładać kolejną i to takie minimum by jakoś wyglądało. I to jakość przez krótki czas... Cień bardzo szybko zaczyna wchodzić w szelkie załamania, gdy się go za dużo nałoży to nawet się kruszy po jakimś czasie i osypuje. Przez cały czas trzeba uważać by nie dotkąć powieki, bo od razu brudzi palec i wszystko dookoła tymi drobinkami, a pod palcem pozostaje jaśniejsza plama. Nie radzę go zakładać do klubu - odrobina potu, łza czy nawet kropla deszczu/wody i zaraz cały cień spływa z powieki pozostawiając cudowną smugę na policzku. Przykro mi, ale ciężko mi znaleźć cokolwiek na jego obronę, no chyba że łatwość demakijażu ;). Nie, nie i jeszcze raz nie, ten cień dostał kilka szans i żadnej nie wykorzystał.

Nakłada się to fatalnie, cień robi dziury niesamowite, nie można nijak sprawić, żeby wyglądał na równomiernie rozprowadzony. Oko wygląda jakby było umalowane 3 dni temu, a w ciągu tych 3 dni widziało mocno zakrapiane imprezy :D masakra! Metalicznego efektu oczywiście brak, to co się udało nałożyć zebrało się w załamaniu powieki po około 2 godzinach... Cień wylądował w koszu, to jedyne miejsce gdzie pasuje

Z cieniami w kremie miałam dawno temu niezbyt miłe doświadczenia, więc ich unikałam twierdząc, że nie są one dla mnie. Zmieniłam zdanie po spróbowaniu cienia Bell z serii Cosmic Girl, po tym jak wreszcie się przełamałam chętnie sięgnęłam również po propozycje przygotowane przez Eveline. Posiadam kolor nr 06 – ciemny niby brąz, niby fiolet, od razu mi się spodobał, bo jest nieoczywisty i jak to typowa sroka nie oparłam się temu błyskowi. Bardzo często stosuję jako urozmaicenie codziennego i wyjściowego makijażu. OPAKOWANIE Opakowanie jest proste, ale zarazem bardzo eleganckie. Złote napisy, złota zakrętka, mnóstwo błyszczących elementów – która sroka się nie skusi? Na buteleczce znajdziemy grafikę przedstawiającą oko, nazwę serii i produktu, powyżej zaś logo marki. Dzięki przezroczystemu opakowaniu widzimy dokładnie kolor produktu. Aplikator ma formę włochatej gąbeczki, lekko podłużnej z zakończeniem w literę U i lekko zakrzywionej - pod tym względem przypomina niektóre aplikatory błyszczyków do ust, dobrze dopasowuje się do kształtu powieki. Materiał jest delikatny i przyjemny dla wrażliwej skóry powiek. Dzięki niemu szybko i sprawnie można nałożyć produkt w odpowiedniej ilości. Pozwala to zrobić precyzyjnie i dokładnie. CIEŃ Kolor mojego egzemplarza jest nieoczywisty i w zależności od światła to brąz lub fiolet wydaje się być dominujący. Podoba mi się ta gra światła i kolorów oraz oczywiście połysk. Cienie są niezwykle połyskliwe, mają w sobie mnóstwo drobinek (niektóre są dosyć duże i brokatowe, inne maleńkie), kto kocha błysk będzie zachwycony. Nie jest to do końca metaliczny efekt, określiłabym go jako bardziej brokatowey. Produkt ma kremową, aksamitną i puszystą konsystencję, jednak nie jest gęsty ani zbyt rzadki. Nakładam go na wcześniej zaaplikowaną bazę pod cienie lub solo. Cień aplikuję poprzez dociskanie aplikatora miejsce po miejscu zaczynając od wewnętrznego kącika oka lub przesuwając lekko po powiece – oba sposoby są dobre. Trzeba uważać, aby zbytnio nie rozetrzec cienia, bo wtedy praktycznie znika nam z powieki, kolor blaknie, jedynie drobinki pozostają na powiece. Cienie dosyć szybko zasychają, ale nie tworzą nieprzyjemnej skorupy na powiece, nosi się je komfortowo. Nie wchodzą w załamania powieki. Nadają się do makijażu wieczorowego jak i jako urozmaicenie codziennego makijażu. Dobrze współpracują z innymi cieniami (używałam sypkich, prasowanych). Trwałość to kilka godzin nienagannie wyglądającego makijażu. W opakowaniu mamy bardzo dużo produktu, co przekłada się na jego niesamowita wydajność, okres przydatności to 18 miesięcy, więc dużo dłużej niż innych ceni w kremie. Często można je dostać w promocji, warto spróbować. PLUSY: + piękny kolor, nieoczywisty + idealny element dla każdej fanki błysku + łatwość aplikacji + precyzyjny aplikator + przyjemna formuła + trwałość + wydajność + pojemność + cena + dłuższy okres przydatności MINUSY - uwaga na nadmierne rozcieranie - efekt nie do końca jest metaliczny

Cień kupiłam od razu jak wyszedł mając nadzieję że będzie podobny do innym cieni w kremie, które świetnie nadają się jako baza pod cienie sypkie. W drogerii sprawdziłam cień na dłoni wydawał mi się idealny ale jak miało się okazać już przy pierwszym uzy uu zdecydowanie nie był. Produkt jest w opakowaniu jak błyszczyk z podobnym aplikator em. Ma średnio gęsta konsystencję i z uwagi na intensywne kolory postanowiłam do owa go ostrożnie i nieco rozetrzeć. Produkt roztarty znika i nie mamozliwosci dołożenia bo nakładanie większej ilości powoduje grudki i nie estetyczne "ciasto" na powiekach. Nałóż ie bez roztarcia z kolei powoduje powstanie metalicznejplamy na którą nie da się niczego nałożyć o bledowaniu nie wspomnę. Zdecydowanie nie polecam.

Cień od eveline posiada aplikator podobny do tych spotykanych przy błyszczykach do ust czy pomadkach. Aplikacja sama w sobie jest wygodna. Wystarczy odkręcić i rozprowadzić na oku. Cień dość dobrze wygląda na oku, efekt mniej więcej metalicznego oka można osiągnąć. Również za pomocą tego cienia można fajnie rozjaśnić oko albo nadać połyskowości naszemu makijażowi. Odcień który mam to brąz połączony ze złotem i srebrem - w zależności jak padnie światło lecz baza to brąz. Opakowanie jest lekkie, poręczne. Lecz minusy też są bez bazy, lub położenia wcześniej jakiegoś cienia na powiekę nasz metaliczny cień nie będzie się długo trzymał, a co gorsze w ogóle będzie wyglądał "beznadziejnie" na oku. Co mam na myśli przez beznadziejnie - zero efektu metalicznego cienia, ani efektu brokatu rozjaśnienia. Nie mogę powiedzieć, że cień jest wytrzymały bo pomimo, że aplikuje go na bazę czy inny cień wytrzymuje parę godzin, a bez aplikacji tego - jeszcze krócej.

Kupiłam go w chwili słabości do metalicznego look'u. Niestety takiego efektu nie uzyskałam aplikując cień bezpośrednio na powiekę, dopiero po nałożeniu go na color tattoo z maybelline widać było poświatę satyny. Mam odcień ciepłego brązu. Jak na tyle testowanych kosmetyków marki Eveline ten wypada bardzo słabo. Nie dziwi mnie zatem słaba paleta kolorów, ponieważ sama marka chyba zauważyła, że hitem to ten cień nie będzie. Używam go czasem jak w pędzie się maluję.

Kolory cieni są piękne ale sama formuła jest bardzo wodnista. Po nałożeniu miałam ją na całym oku, w jednym miejscu ciemniejszą, w drugim jaśniejszą. Plamy były ciężkie do skorygowania. Cena dość wysoka jak na 1 cień. Mało kolorów do wyboru.

Kupiłam ponieważ chciałam troszkę odmiany od one and one bronze z maybelline color tatoo, którego jednak używam nagminnie i zdecydowanie za często :D. Postawiłam więc na delikatny odcień rose gold w odcieniu 03. Formuła i aplikacja zupełnie inna ale są to cienie, które cenię za samodzielność. Chodzi mi głównie o to, że nałożenie takiego połyskującego cienia zajmuje chwilę, nic się do tego nie osypuje, a cień nie potrzebuje współpracy z innym! W dziennym makijażu wystarczy szybkie roztarcie jednego koloru palcem, nałożenie mascary i makijaż oka skończony. Trwałość tego cienia uważam za bardzo dobrą.