Agent Provocateur Maitresse EDP 

Perfum używamy, by czuć się dobrze. Żeby dodały nam pewności siebie, seksapilu, pazura. I być może Agent Provocateur ma coś w sobie (mam momenty, w których zapach mi się bardzo podoba), ale reakcje wszystkich wokół są zazwyczaj negatywne: "stara baba", śmierdziuch, tani piżmak - to tylko niektóre szczere opinie. Jeszcze żadne perfumy tak bardzo nie odebrały mi pewności siebie - a przecież nie o to w perfumach chodzi, prawda? Znalazłam dla nich dobre zastosowanie - psikam nimi wnętrze szafy, bo trwałość jest rzeczywiście bardzo dobra - mole nie mają szans ;)

Gdzieś przeczytałam o nim, że to zapach kurtyzany i myślę, że to dość trafne określenie. Bardzo sensualny, niby otulający, ale z pazurem! Zdecydowanie jest to zapach na randkę, nie do pracy ani niedzielny obiad rodzinny :D Czuję w nim puder i piżmo i bardzo dużo ylang-ylang, co nadaje im odrobinę egzotyki. Są duszne, na pewno nie dla wrażliwych nosów. Nie wiem jak oni to robią, ale wszystkie perfumy AP mogę kupować w ciemno i wiem, że będą mega seksowne, trwałe i nietuzinkowe. Często używa się w stosunku do nich określenia "niepokojące, intrygujące" i myślę, że to bardzo dobrze oddaje ich charakter. Fragnantica: nutami głowy są Ylang-ylang i Płatki lotosu; nutami serca są Irys, Osmantus, Jaśmin wielkolistny i Liść fiołka; nutami bazy są Biały zamsz, Piżmo, Bursztyn i Cedr. W Polsce dość trudno dostępne, dlatego nie wiem, czy kupię ponownie.

Maitresse to bardzo intymny zapach. Jest tu dużo piżma z delikatnym zamszem, które leniwie snują się po skórze. Jest lekko gorzkawy na początku za sprawą ylang. Podoba mi się. Jest brudny, przepełniony erotyzmem i bardzo intryguje. Na randkę ze śniadaniem ( lub na zwykłą, gdzie chcemy oczrować partnera i nie jest to pierwsze z nim spotkanie) jak znalazł. Piękny poprostu.

Zapach na wieczór, ale nie dla wszystkich. Trzeba go umieć nosić. Nie wolno przesadzić z ilością. Mnie on się łączy z wieczornym wyjściem na drinka w czarnej, dzianinowej sukience... Zapach ciężko okreslić. Dość mocno kwiatowy, ale nie tandetnie słodki, raczej z dolewką czegoś drzewnego, skórzanego... Opakowanie mnie urzekło, ale nie łączy mi się z zawartością. Nie mniej jednak polecam fankom nietuzinkowych, ciężkich aromatów.

Zapach sam w sobie ładny, raczej subtelny jak już pierwsze 10minut minie. Początek sam to lekkie aldehydy choć nie ma ich w składzie, tak to wyczuwam. Kwiat fiołek lub irys czy w tych klimatach. Potem już łagodniej jakby nuty skórzane z irysem i piżmo. I subtelnie i kobieco. Agent P. jest marką brytyjską początkowo produkowali bieliznę damską. Potem rozszerzyl8i asortyment i doszła męska i perfumy, akcesoria itd.. Uwodzenie po angielsku. Hm.. jak dla mnie choć ciekawe to nie kupie pełnego flakonu.

Co jak co, ale Agent Provocateur powinien mi się kojarzyć z koronkową, seksowną, czarną bielizną. Z uwodzeniem, seksapilem, mrokiem, pożądaniem. Z czymś ostrym, wyrazistym, podniecającym. Z czym mi się kojarzy (tu akurat mowa o Maitresse)? Z elegancką starszą ciocią... No trudno, nie poradzę, choć opis tych perfum jest taki, że brałabym w ciemno. I wzięłam. Nie do końca wiem czym się różnią nowoczesne aldehydy od tych nienowoczesnych, ale z pewnoscią tu są. Być może to one odpowiadają za moje skojarzenia z cioteczką. Zostawmy już ciocię, bo nie chcę, aby to było skojarzenie pejoratywne. Zapach ma duszę retro z akordem, który mocno i czasami nieprzyjemnie wwierca się w nos. Wyczuwam delikatną pudrowość, delikatną zamszystość i chyba jakieś białe kwiaty. Wszystko stapia się w harmonijną całość, bez nut, które wybijałyby się na pierwszy czy drugi plan. Nie jest to zapach uwodzenia. Dla mnie jest to elegancki klasyk będący świetnym uzupełnieniem formalnego, dosyć chłodnego, odrobinę władczego wizerunku dojrzałej kobiety. Chciałam poznać Maitresse, spróbowałam, ale nie odnalazłam w niej siebie, choć nie zabieram jej swoistego charakteru. Na skórze utrzymuje się w miarę dobrze, nie jest to killer. Buteleczka jest piękna (ach, ta zawleczka!). Kupiłam w zestawie, więc cieszyłam się również z pięknego pudełka, które wykorzystałam na różne drobiazgi. Nie wrócę, chyba że z wiekiem mi się coś odmieni :) Używam tego produktu od: jakiegoś czasu Ilość zużytych opakowań: jedno

Taki tam zapach, słodki, ciężki, duszący. Aspirujący do miana seksownego ale dla mnie jest to seksowność burdelmamy. Płaski, nie rozwija się, nie pojawiają się ciekawe nuty. Trwałość dobra. Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: 1,5 ml - próbka

Zapach mnie osobiście bardzo się podoba. Od pierwszego psiknięcia podbił moje serce. Zapach typowo na ważne wyjścia, jakieś spotkanie z facetem bądź interesy. Mocny a jednak z pazurem. Max 2 psiki, 3 to już za dużo. Trwałość bombowa, przez 4 godziny wyczuwalny idealnie przez środowisko zewnętrzne. Drogie, ale warte tego. :) Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Bywa, ze nie podoba mi sie jakis zapach, bo nie jest "moj", ale np podobac sie on moze innym, niestety w tym wypadku nie ma nad czym sie rozwodzic ani czego oceniac. Nie wyobrazam sobie, zeby te perfumy mogly skusic kogokolwiek. A to dlatego, ze ich po prostu nie czuc. Na samiusienkim poczatku tanczy nutka alkoholu, a doslownie po minucie zostaje jakis ledwo wyczuwalny dym na skorze (zamsz???), po czym po 5 minutach nie ma juz nic. Kupilam probki w ciemno skuszona checia poznania nowego zapachu... no i nie poznalam. Rozmowa z kolezanka, ktora tez jest perfumomaniaczka: Marta: Nie pachniesz dzisiaj? Ja: Pachne Agentem, ktory nie pachnie Marta: Ale przynajmniej nie smierdzi. Chociaz w sumie moze lepiej, zeby COS robil Bez komentarza ;) Totalny niewypal, szkoda kasy :| Używam tego produktu od: dwa tyg Ilość zużytych opakowań: kilka probek

Opakowanie ciekawe, flakon przykuwa uwagę, jednak ładne opakowanie nie jest gwarancją dobrego smaku. Zapach już nie robi na mnie wrażenia, mimo że lubię też zapachy wyraziste i mocne, ten jednak do mnie nie przemawia, i wręcz drażni mój nos. Jednym sie podoba, unnym nie. Jak dla mnie-te perfumy zwyczajnie śmierdzą. Używam tego produktu od: 2008 Ilość zużytych opakowań: 0,nie kupię

Nie kojarzy mi się z buduarem ani z uwodzeniem i podnieceniem. Zupełenie nie te klimaty...;) Gdybym nie przeczytała recenzji, nie pomyślałabym że tym zapachem mam kusić i przyciągać mężczyzn, mam być kochanką, agentką ...nie. Nie kojarzy mi się z tym wszystkim o czym mowa w zgłoszeniu. Agent Provocateur Maitresse jak dla mnie to miły, czysty, wyrazisty zapach z nutami kwiatów (jaśminu w dużej mierze) i kapką pudru. Nie wyczuwam aldehydów, babciowych nut ani zamszu. Pod kilku godzinach daje się wyczuć zapach przykurzonej, bordowej róży... coś jak w Anglomanii. Ma pazur, jest dość ostry ( i pazur, i zapach) ,ale nie jest ciężki, nadaje się w równym stopniu na dzień jak i na wieczór. Ja np. użyłam go dzisiaj do pracy:) Mnie się podoba:ehem: Butelka też. Używam tego produktu od: wczoraj Ilość zużytych opakowań: próbka

Wyczuwalny zamsz i piżmo to musi rzucać się w nozdrza. Jak dla mnie wieczorowy, mocny, taki babciny w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ma charakterek i pazur. Ot taki buduar :) Używam tego produktu od: 1 rok Ilość zużytych opakowań: 1 flakon

Kobiecy, trwałość 7/10. Jest poważny, czasem za poważny, więc zależy z czym go się nosi :-) Pasuje do kobiet w wieku 30-50. Na pewno jest wyjątkowy, więc lepiej nie kupować w ciemno.

Zapach - rzecz gustu. Mnie on nie przekonuje. Nie wiem nawet dlaczego go kupiłam. Nie jest w moim typie, ma w sobie coś szalenie irytującego, kojarzy mi się raczej z bardzo dojrzałą, wytworną damą, z innej epoki. Nie ma tego przyciągania, którego spodziewałam się po AP. Czasami używam go na wieczorne, mniej ważne wyjścia. I tylko w odpowiednim nastroju. Dodatkowo duży minus za trwałość. Za taką cenę spodziewałam się czegoś lepszego... Jedyna zaleta? Flakonik. Kusi, czego nie mogę powiedzieć o zapachu. Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Skusiłam się na ten zapach pomimo średnio satysfakcjonujących testów - opakowanie mnie uwiodło, legenda AP, no musiałam owe cudo mieć! Bardzo podoba mi się pierwsze uderzenie zapachu - lekko odurzające, zmusza do przystanięcia. Potem staje się on subtelniejszy, bardziej elegancki, wyczuwam w nim jakieś subtelne kwiaty podszyte pudrem, takim babcinym pudrem Yardleya. Muszę się mocno wwąchiwać w nadgarstek gdyż mam wrażenie, że zapach ten ulatnia się ze mnie w szybkim tempie - czego nie potwierdza otoczenie, ponoć czuć go intensywnie. Zapach ten nie pasuje do wizerunku kobiety lansowanego przez AP - nie ma tu wyuzdania, dzikości, bezpruderyjności czasem kokieteryjnie przykrywanej eleganckim szlafrokiem (bo takowe również można znaleźć w ich ofercie). Dla mnie to zapach kobiety dojrzalszej, świadomej swej urody i mocy toteż nie muszącej przybierać pozy jak na flakonie. To kobieta uwodząca klasą a nie kawałkiem nagiej skóry. Niemniej opakowanie nieustająco mi się podoba, zwłaszcza teraz, w okresie zimowym, łatwo byłoby tutaj przekroczyć granicę kiczu lecz AP tego nie uczynił. Śmiało używam tych perfum na co dzień, niestety nie wyczuwam tego zapachu wokół siebie co zmniejsza radość z używania lecz otoczenie jest zadowolone i daje aplauz. Używam tego produktu od: 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: trochę pierwszego 50ml

Tak jak klasyczny Agent byłby odpowiednikiem krzykliwego, natapirowanego wampa z przełomu lat 80/90, tak Maitresse najlepiej obrazowałby białego, ślicznego kociaczka dopominającego się o pieszczoty puchatą łapką. Agent zaserwował zupełną inną odmianę kobiecości: potulną, migdałowo-kwiatową, żyjącą dla wszystkich rozkoszy tego świata zdobywaych bez najmniejszego wysiłku, istotę stworzoną z myślą o wlewaniu w męskie serca najprawdziwszej słodczy... Nie może się nie podobać, w tej zdobnej koteczce nie ma nic kontrowersyjnego, nic zdrożnego, ona jest seksem sama w sobie, w swym znużeniu powodzeniem i omdlewającej uległości podlotkowej kurtyzany... Biel kwiatów, obłoczek piankowej pierzynki, słodycz lolitowych cukierków o pastelowych półtonach. Klasyk jest zdziczały, szarpie, oburza, odpycha, czasem uwodzi za nos, Mairesse oddaje się bez walki, jest miękkością przelewającą się przez palce jak jedwab. Tamta kobieta ma to "coś", ta jest śliczna. Stawiam na... Po raz pierwszy - moje serce pozostaje nieczułe na osobowość i jak w dym wybiera przemijalność urody :) Używam tego produktu od: listopad 2009 Ilość zużytych opakowań: próbka

Bardzo kobiecy, pudrowy zapach. No nie nadaje się na codzien, wogóle raczej na wieczór a nawet na noc..jest chyba bardzo odwazny. Trochę zapach przestarzały, jakby z dawnych lat, gdzie kobiety lekkich obyczajów mialy takie pantalony do kolan, tanczyly w tawenach dla zmeczonych kowbojów... tak mogły pachniec wg mnie Ma ten zapach swój urok, na pewno w malych ilosciach może uwodzic, w wiekszych meczyc, lubie go ! Używam tego produktu od:roku Ilość zużytych opakowań:1 flakon

hm, dla mnie to najlepszy z "agentów" pod względem zapachu i opakowania również słodkawy, ciężki, trochę pieprzowy, zmienia się z godziny na godzinę, na pewno inny niż wszystkie, bardzo specyficzny i trudny do opisania ale miły dla nosa, chociaż nie oszalałam z radości jego posiadania;) Używam tego produktu od:6 m-cy Ilość zużytych opakowań:1