Agent Provocateur L`Agent EDP 

To jest zapach ciężki, korzenny i dla mnie zbyt męski, bo ambrer i piżmo są tu w zdecydowanej przewadze. Bardzo lubię w nim żądło spotykane gdzie indziej nuty, Artemizjon i artdzięgiel - brzmią jak zaklęcie i istotnie czuć w nich magię. Zapach się zmienia i po jakimś czasie uwalniają się kwiaty i zmysłowość róży ale wciąż na korzennej podstawie. Trwałość jest dobra, trwa jak to w pozimowych zapachach około 10h. Flakon jest dość zabawny, mało uwodzicielski a zapach w nim już taki jest. Zapach jesieni do otulania razem z ciepłym swetrem.

Piękny zapach, trochę przypominający mi standardowe Opium YSL. Trwałość zabójcza. Czuję w nim gównie różowy pieprz, ylang-ylang, dużo róży i geranium i nutę kadzidła... Świetny na długie jesienne wieczory. Jak większość perfum AP, nie są to perfumy dla każdego z uwagi na swój dość przytłaczający charakter. Są zdecydowanie bardziej mroczne niż klasyczne AP w różowej butelce. Co ciekawe, mają takie samo opakowanie jak Miss AP, początkowo myślałam, że to ten sam zapach. Miss AP to jednak zupełnie inna kompozycja zapachowa, głównie paczula, duuuużo paczuli i ylang ylang. L'Agent jest dla mnie dużo przyjemniejszy - kadzidlane nuty robią swoje. Fragnantica: Nutami głowy są Różowy pieprz, Ylang-ylang i Dzięgiel, Drzewo różane i Dzięgiel; nutami serca są Róża majowa, Geranium, Tuberoza, Jaśmin i Osmantus; nutami bazy są Kadzidło, Mirra, Paczula, Bursztyn, Drzewo sandałowe, Piżmo i Francuskie labdanum. Nie wiem czy kupię ponownie, bo jest to zapach na większe wyjścia i zużyłam niewiele ze 100 ml butelki :) Flakon w stylu marki, tzn granat z zawleczką ;)

Cudowny zapach gdy na dworze szaro, zimno i pada deszcz. L`Agent jest wówczas jak ogrzewający balsam dla ciała. Ciepły, przyprawowy zapach, seksowny i mega kobiecy. Perfumy te przypominają mi moje ukochane Coco Chanel Eau de Parfum . Mimo, że nuty zapachowe zupełnie inne to na mojej skórze oba zapachy pachną podobnie. W L`Agent mocno wyczuwalna mirra, kadzidło i labdanum oraz cudowna tuberoza i paczula sprawiają, że zapach jest gęsty, ciepły i otulający. Trwałość niesamowita, od rana do wieczora L`Agent nie daje o sobie zapomnieć. Flakon uroczy, granat ze skórzaną zawleczką, pięknie układa się w dłoni.

Zatem szukałam ciężkich perfum. Dla mnie one sa jeszcze zbyt delikatne ale w moim kanonie - czyli wyraziste. Są rewelacyjnie intensywne - chociaż to do niczego porównać nie można - kadzidło, ciemna kurtyna, ja tam uwielbiam prowokatory! Uwielbiam byc w nich zauważalna.

Strasznie wkręciłam się w testowanie ciężkich zapachów. Do niedawna uznawałam jedynie rześkie kwiatowo-cytrusowe wonie ale jak widać z wiekiem w życiu sporo może się zmienić. Agent skusił mnie... niekonsekwentnymi opiniami na jego temat. Butelka zapachu do najpiękniejszych nie należy ale brzydka też nie jest. Moim zdaniem ciężko oddać ten zapach za pomocą jakichkolwiek wizualnych skojarzeń więc do tego aspektu się nie ustosunkuję. Zacznę może od tego jakie ja wyczuwam nuty (a po tym co czytałam to każdy chyba czuje co innego). Otwarcie jest diabelnie nieznośne i ostre. Gdyby zapachy nurtu La Vie Est Belle były głaskaniem po policzku, to L'agent byłby strzałem między oczy. Jak to stwierdził mój mąż "Karyna po nocy w klubie usiadła w pierwszej ławce na mszy i przesiąkła zapachem kadzidła". W samo sedno. Słodkie, mdlące, żywiczne kadzidło. Jest geranium, jest tuberoza, jest i silna czekoladowa paczula, labdanum, pieprz, a wszystko zatopione w sandałowo-bursztynowym sosie. I to wszystko w formie palącego się kadzidełka. Można zaliczyć zgon na miejscu. Wiem że nie brzmi to zachęcająco, ale później jest lepiej i po 2-3 godzinach następuje moment w którym opinie zaczynają się mocno rozjeżdżać bo każdy czuje co innego. Dla mnie oswojony agent pachnie praktycznie wyłącznie kadzidłem i lekko żywiczną, słodkawą paczulą. Nie czuję już nic innego. Z czasem wręcz traci na słodkości i robi się delikatnie męsko (zapewne za sprawką mirry). Nuty które są wymienione a totalnie ich nie wyczułam to jaśmin, piżmo, osmantus i drzewo różane. Myślę że giną pod natłokiem silniejszych nut. Czy skoro wypuściła go firma bieliźniarska to jest to zapach "bieliźniany"? To jest zapach na każdą i na żadną okazję. Do każdego i żadnego stroju lub jego braku. Tak samo z porą dnia czy porą roku. To zapach do charakteru, który trzeba mieć silny aby nie dać się stłamsić Agentowi w kontaktach 1:1. Ja czułam się mocno przytłoczona, ale mimo wszystko nie chciałam tak zupełnie zrywać kontaktów. To jest bardzo dojrzały i poważny zapach i nie jestem gotowa na taką bliską relację ;) Co zrobiłam? Zatrudniłam Agentowi pomocników. Jak się domyślacie nie używam go samodzielnie. Ponieważ bardzo, bardzo lubię Agenta kiedy już nieco osiądzie na skórze, zaczęłam używać go w minimalnych ilościach (co ogólnie polecam robić) i nakładać na niego inny nietrwały zapach który lubi się z silnym kadzidłem. Jako przykład podam Wild Green Bronnley lub Guess by Marciano. Kiedy słodszy i delikatniejszy asystent idzie do domu, Agent przejmuje zmianę, ale już w bardziej przystępnej formie. Jeśli nie udało wam się okiełznać L'agenta polecam takie eksperymenty. Możecie się miło zaskoczyć. Trwałość - uważam że około 10-12h z bardzo silnym wyciszeniem po około 8h, trzeba wsadzić nos w skórę aby go poczuć. Na ubraniach jest prawie nie do sprania. Projekcja - o dziwo bardzo delikatna jak na takiego killera. Czuję go dopiero przy zbliżeniu nosa na odległość 20cm . Podobnie sprawę ocenia moje otoczenie. Szczerze nie wiem czy go polecać. Na pewno polecam wielbicielom mocnych wrażeń lub ogólnie miłośnikom sfery zapachowej. Agent to niemała ciekawostka i warto go poznać, warto też potestować jego relacje z innymi zapachami. A ja... cóż. Kupiłam butelkę :)

Kupiłam ten zapach w ciemno, bez czytania recenzji i od pierwszego powąchania uderzyła mnie moc i ciężkość tego zapachu. O dziwo, mimo bardzo silnej skłonności do bólu głowy ( po większości zapachów) mnie on nie drażni, ale używam go naprawdę minimalną ilość , po czym rozcieram po nadgarstkach i szyi. Jeden mały "psik" zdecydowanie wystarczy, siłę rażenia ma ogromną. Polecam stosować na wieczór i chyba nie udając się w duże skupiska ludzi czy na podróż komunikacją miejską, bo może zapewnić współpasażerom wieczór z bólem głowy:) Ten zapach jest trudny zarówno w noszeniu jak i użytkowaniu. Na pewno będzie pasował do wyrazistych osobowości i wyrazistego makijażu (wieczorowego). Ja lubię stosować go np. do bordowej szminki czy ciemnych, eleganckich ubrań. Nie kupię go ponownie, bo z jego wydajnością i moim okazjonalnym użytkowaniem prawdopodobnie nigdy nie uda mi się wykorzystać go do końca :D

Zapach zwracający uwagę. Idealny na wieczorne wyjścia, niekoniecznie randki. Bardzo trwały, przez co wydajny. Ostry, kadzidlano-kwiatowy, migrenogenny. Mi jednak bardzo się podoba, ale zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim przypadnie do gustu, ponieważ jest po prostu trudny w noszeniu. Ja od zawsze lubiłam zapachy orientalne, słodkie, duszące (oczywiście na wieczór), więc stałam się z automatu fanką Agenta. Jeśli ktoś lubi zapachy ciężkie, słodkie, kadzidlane-polecam-będzie zachwycony. Ja zuzyłąm bez trudu 100ml.

Na chwile obecną to mój signature scent. Czuć na początku lilię tak, jakby nos włożyć centralnie do kielicha kwiatu,a której zapach uwielbiam, a potem zmienia się w kadzidło. Trwałość: cały dzień. W przeciwieństwie do wielu ciężkich i mocnych zapachów, nie boli mnie po nich głowa niezależnie od zaaplikowanej ilości. 10/10! Na pewno zostanę na dłużej przy nim.

Zdecydowanie nie chcę tak pachnieć! Znowu uwierzyłam opiniom i kupiłam w ciemno kolejny "remake" z kioskowych perfum z dzieciństwa. Tym razem to chyba bardziej jakiś Marvel niż Pani Walewska czy Być może, ale po prostu źle mi się kojarzy. Mojej mamie (lat 70) wręcz przeciwnie - ona wtedy była młoda i zapach przywodzi jej same miłe wspomnienia. I całe szczęście bo nie muszę długo szukać nabywcy. Buteleczka bardzo pasuje do zawartości - czułam się z zapachem na nadgarstku jak z uwiązaną bombą. Cóż każdy ma inny gust... Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: początek 50 ml

Trafiłam na to cudo w TKmaxxie za śmieszną cenę 79 zł za 100ml edp. Kupowałam w ciemno,bo zamknięte było i brak testera jak to zwykle w tym sklepie. Urzekła mnie ta ombre buteleczka w kształcie granatu,bo to naprawdę niezła bomba! Zapach jest kadzidlany,dosyć ciężki więc mimo iż od razu mnie urzekł odpada jako zapach do pracy, bo na pewno nie każdy taki polubi. Idealny na zimę,jesień czy jeszcze chłodną wiosnę. Trwałość naprawdę dobra, zapach jakoś specjalnie nie rozwija się niemal przez cały czas czuć wyjściową gamę zapachową. Poproszę więcej takich zakupów w ciemno z perfumami! Używam tego produktu od: 2 miesiące Ilość zużytych opakowań: 1 duże

Mam ten zapach od marca tego roku i przyznam, że długo zwlekałam z recenzją bo po prostu nie wiem co mam napisać. Nieczęsto mi się to zdarza ale jednak przy tym zapachu pozostaję nieco bezradna, nie potrafię go specjalnie "rozbić" na pojedyncze składniki a nie napiszę, że jest piękny i seksowny bo to nic nie wnoszący banał. Ale jest piękny i seksowny co tu dużo gadać ;) Flakon - śmieszna bombka/granat z zawleczką i skórzanym dzyndzlem. Trwałość i projekcja - rewelacyjne. Zapach jest wyczuwalny przez bite 10-12 godzin i ciągnie za sobą spory ogon. Sam zapach - balsamiczno-dymno-kadzidlany. Trochę słodkawy z różanym i korzennym akcentem. Ale nie za słodki, nie za kwiatowy. Idealnie wyważony. Lista nut jest imponująca ale jak to bywa w podobnych zapachach trudno je wszystkie "wyłapać". To taki trochę oldschool w stylu Opium (nie jest dosłownie podobny/bliźniaczy ale są w podobnym stylu). Pierwszy test to było "hmmm...no fajne" ale potem się zakochałam na amen. Idealny zapach na jesień i zimę. Świetnie pasuje do grubych swetrów, czarnych skór i rockowego stylu. Wydawać by się mogło, że to zapach elegancki, nieco retro zarezerwowany dla sukienek, szpilek i czerwonych szminek. A jednak niekoniecznie. Ja jestem typem chłopczycy w trampkach, jeansach, martensach. I ten zapach mi leży, oj leży mi jak diabli i nie czuje żadnego dysonansu pomiędzy moim wyglądem a tym zapachem. To zdecydowanie mój zapach. Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: ok. pół opakowania 50ml

Zbieram się do tej recenzji od momentu nabycia flaszki i ... nadal nie wiem co napisać. Jaki on jest? Bo dla mnie to nie są ,,te,, perfumy. Dla mnie to jest on. Jest bardzo męski, bardzo. Pierwsza faza jest dezorientujaca, zresztą w ogóle uważam że ten zapach wodzi, nie pozwala się zamknąć w jednej ramie i klasyfikacji. Napewno pobrzmiewa mi gdzieś cynamon, nie wiem dlaczego tak go wyczuwam, choć go nie ma lub nie powinno być... Uważam, że ten zapach jest przeznaczony dla kobiety o bardzo silnej osobowości. Zdecydowanej, pewnej siebie. Nie każdy może tak pachnieć. Nie uważam by ten zapach świetnie nadawał się na randkę. Jest inny, a przez to niekoniecznie może wzbudzać zainteresowanie mężczyzn, bowiem ten zapach jest skomplikowany, zbyt skomplikowany jak na męski nos.... Najpierw myślałam, że to zapach dla starszej kobiety, potem czułam Organze, potem zwariowałam a teraz już nie wiem gdzie doszłam I co jeszcze? Nie wiem, bo ja jeszcze nie czuje się w nim dobrze. Nie wiem czy zostanie ze mną. Będę do niego odchodzić na palcach i skradać się, aby on się ze mną oswoił... 3 uczciwe gwiazdki, bo jest innym, bo jest nieprzyzwoicie trwały, bo oszałamia ....... z pewnoscią będą edycje... Używam tego produktu od: 2 tygodni Ilość zużytych opakowań: 1 całe

Nigdy nie mogłam zrozumieć folozofii zapachów Agent Provocateur - jak babcine perfumy mogą się kojarzyć z seksowną, baaaardzo nigrzecznąv i wyzywającą bielizną?!?!? Do czasu gdy poznałam L\'agent - nooooo to jest w końcu to o czym mówią w reklamach i opisach. Zapach jest baaardzo mroczny i seksowny. Początek jest mocno balsamiczny i kadzidlany - bardzo ponętny. Z czasem zapach coraz bardziej się wysładza, ale wciąż nutą przewodnia jest kadzidło - mocne i wręc trochę męskie. Kwiaty są, ale ciężkie, ukurzone jak w buduarze jakiejś bardzo ekskluzywnej kurtyzany. Zapach moim zdaniem zdecydowanie nie pasuje do slodkiej, infatylnej blondynki - jest dojrzały, ale nie babciny, wyrafinowany i bardzo uwodzicielski. Zdecydowanie chciałabym, żeby pasował do mnie... jednak przy moim 155 cm wzrostu i aparycji 15-latki... no cóż. Nie zmienia to jednak faktu, że będę go używała z przyjemnością - może nie na codzień, ale na wyjątkowe okazje będzie idealny. Używam tego produktu od: ok tygodnia Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego flakonika 50 ml

Amazingly powerful, napisali we Fragrantice, i tego jednego jestem pewna. Nie będę się spierać z opisem, ale warto zaznaczyć, że może odrobinkę wprowadzać w błąd osoby obawiające się kilerów zapachowych. Uwodzicielski, uroczy, ok, ale żeby to przetrzymać potrzebna ciężka walka; fanki mocnych zapachów może tego nie zauważą. Wybieram go tylko na wieczór, zawsze z nadzieją, że impreza się skończy zanim ból głowy będzie naprawdę okropny. Zaleta jest taka, że naprawdę przenika człowieka, a przy okazji jakieś dwa metry wokół. Seks źle się łączy z bólem głowy, więc okazja wyjściowa najlepiej jeśli z koleżankami. I wieczorem. I w zimie. Butelka fajna, take jajko metaliczne, tylko dlaczego mam bez zakrętki? nie wiem, może to tester. Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: zaczęte 50

Bardzo dużo czytałam o tym zapachu i w końcu nabyłam w drodze wymiany. Mam 50ml, uroczą buteleczkę. Sam jej kolor i przeplatające się na niej dwa kolory w ombre nie są przypadkowe. Róż, to kwiaty, bardzo mocne, wręcz odurzające, słodkie, grafit to kadzidło przeszywające je na wskroś. Ja bardziej czuję popiół :) To taki obraz czarnego anioła... Pasuje do nietuzinkowej, pewnej siebie kobiety. Bardziej na wieczór. Uwielbiam... Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: zaczęte 50ml

Rządzi tu mirra z kadzidłem,a róża trzyma się trochę w tle.Zapach jest gęsty, bogaty i niesamowicie seksowny. Idealny na randkę i wszędzie tam, gdzie chcemy czuc się zmysłowo. Na codzień również może być używany jeśli ktoś nie rozstaje się z szpilkami, mini i czerwoną szminką, bo do casualowego stroju absolutnie nie pasuje. Przepiękny zapach warti poznania!

Skuszona pozytywnymi opiniami poprosiłam o ten zapach jako prezent na Mikołajki. Spodziewałam się 100% afrodyzjaku, czegoś co pobudza zmysły i ciało. Oczami wyobraźni sięgałam po pachnidło pełne feromonów obiecujących magnetyczną siłę przyciągania płci przeciwnej. Jeju... czego to ja sobie po tym zapachu nie wyobrażałam. Opakowanie otwierałam prawie jak relikwię licząc, że za chwilę objawi mi się magiczna woń, której nie opuszczę do końca życia. Po pierwszej aplikacji sądziłam, że to z winy lekkiego kataru nie doceniłam tak wspaniałych perfum. Gdzie ta intensywność, tajemnica, mroczne klimaty szalonego sexu??? Za prezent oczywiście gorąco podziękowałam, ale rozczarowanie było spore...:( Zapach dla mnie absolutnie nietrafiony, nudny i jakiś taki smutny. Czuję w nim przygnębiający zmierzch młodości, kurz i nawet trochę brudu. Absolutnie nie uznam go za zapach zmysłowy i sexowny. Jak dla mnie mógłby nie istnieć. Butelka to rzecz gustu, ale brak korka to dla mnie rzecz niewybaczalna. Trwałość też pozostawia do życzenia. Dla fanek mocnego uderzenia polecam Explosive Aigner. L\\\'Agent to takie wspomnienie po w/w zapachu po kilku dniach w niewietrzonym pokoju z zakurzonymi sprzętami.

L\'Agent to dla mnie zapach cholernie uwodzicielski, diabelnie seksowny, generalnie seks w płynie. I to wcale nie taki grzeczny i czuły. To seks pełen dzikiej namiętności, brudnych myśli, drapania pazurami, gryzienia i krzyków rozkoszy. L\'Agent jest tak diabelnie seksowny, że nieprzyzwoitym byłoby noszenie go do pracy czy na uczelnię. Jednak mimo swojej zmysłowości i uwodzicielskości Agent jest też straszliwie tajemniczy, co bardzo mi się podoba. Jest jak spojrzenia rzucane spod wachlarza czarnych jak smoła rzęs, i to wcale nie te słodko-niewinne. L\'Agent nie jest dla mnie zapachem słodkim. Nie czuję tu żadnego karmelu i ani odrobinę nie przypomina mi perfum Jimmy Choo, które tak swoją drogą wielbię. Ale może to na mojej skórze nie pozwala sobie na osładzanie, nie wiem. Nuty, które wyczuwam to z całą pewnością arcydzięgiel, geranium, róża, drzewo sandałowe, paczula, mirra, kadzidło i piżmo. Pod koniec zapach się lekko osładza, ale mimo to w dalszym ciągu nie nazwałabym tej kompozycji słodką. Potwierdzam słowa poprzedniczki- nie dla eterycznych, dostojnych elficzek. Natomiast dla jakiejś wiedźmińskiej wiedźmy- czemu by nie ;) Perfumy są diabelsko trwałe. To pierwsze perfumy, które tak głęboko wżarły mi się w skórę, że jeszcze po porządnym prysznicu siedziały tam, gdzie je pozostawiłam. Polecam dozować z ogromnym umiarem. Przedawkowanie może skończyć się tragicznie zarówno dla użytkowczki, jak i dla jej otoczenia. Sama posiadam maleńką próbkę L\'Agenta, której używałam dość często, a mimo to dalej mam połowę zawartości fiolki. I z tego oto powodu wciąż zastanawiam się nad zakupem pełnej flachy, mimo iż sam zapach jest bardzo w moim guście. Gdybym znalazła gdzieś 30 ml pewnie bym kupiła, a tak nie jestem pewna czy mimo wszystko dałabym radę wykończyć większą butlę. Znając moje perfumomaniactwo pewnie skończy się na tym, że różowo-czarne jajo wyląduje na mojej toaletce. Pożyjemy, zobaczymy. :) Używam tego produktu od: lipiec 2013 Ilość zużytych opakowań: próbeczka 2 ml w trakcie